publikacja 04.02.2011 10:55
Za życia ujmował swoją prostotą. Wydeptywał ścieżki, odwiedzając chorych, a będąc dobrym „Wujkiem”, o. Rudolf Warzecha przyciągał młodych.
Być może Wadowice będą miały aż dwóch świętych. Gdy w 1938 r. maturę w gimnazjum im. Marcina Wadowity zdawał Karol Wojtyła, w wadowickim Prywatnym Gimnazjum Ojców Karmelitów Bosych naukę kończył też brat Rudolf Warzecha, którego proces beatyfikacyjny niedawno rozpoczął się w Krakowie.
Karmelita przez wiele lat mieszkał i modlił się w tutejszym klasztorze „Na Górce”, skąd wędrował do chorych w szpitalu. Wiele osób pamięta go tu do dziś.
Wypraszał zdrowie
Wadowicki klasztor karmelitów był przez wiele lat domem o. Warzechy. o. Benedykt Belgrau OCD/ GN
Dzisiaj Aleksander Roman jest zdrowym, radosnym, postawnym 29-latkiem. – Zachowałem we wdzięcznej pamięci to, co zrobił dla mnie o. Rudolf, dlatego zawsze modlimy się z mamą za jego duszę – mówi. Współbracia zakonni nie mieli wątpliwości, że o. Warzecha miał niemały modlitewny udział w uzdrowieniu Olka. – W naszym klasztorze pozostała po nim nie tylko pamięć. Jego listy, notatki z wykładów, fotografie i pamiątki osobiste zebrał pieczołowicie w naszym archiwum o. Honorat Czesław Gil – mówi o. Benedykt Belgrau OCD, przeor wadowickiego Karmelu.
O. Gil, dziś już ciężko chory, jest najlepszym znawcą biografii swojego konfratra. Napisał o nim trzy książki: „Ojciec Rudolf. Kapłan z otwartymi oczami” (2000), „Jestem kapłanem dla was. O. Rudolf Warzecha w oczach świadków” (2005), „Ojciec Rudolf Warzecha. 1919–1999” (2010).