Nadajemy ton Europie
Roman Koszowski /Foto Gość

Nadajemy ton Europie

Brak komentarzy: 0

GN 3/2018

publikacja 19.02.2018 04:45

O słabościach Kościoła w Europie, kwitnącym chrześcijaństwie w Azji i Afryce, nawracaniu się muzułmanów oraz silnej wierze Podlasia opowiada abp Tadeusz Wojda.

Gdy Jan Kowalski czyta doniesienia o pustoszejących kościołach we Francji czy konfesjonałach wystawionych na aukcji w Niemczech, drapie się po głowie: czy to naprawdę ta zapowiadana „nowa wiosna Kościoła”?

To zrozumiałe, że z niepokojem patrzymy na przeżywający kryzys Zachód. Koszula bliższa ciału. W Szwajcarii słyszałem, że niektóre Kościoły protestanckie przestały już nawet udzielać chrztu. Ton narracji nadają elity wywodzące się z rewolucji obyczajowej roku 1968, które zatraciły nie tylko poczucie sacrum, ale i elementarnych, szlachetnych wartości. Nie bardzo wierzę w ich przemianę. Starych drzew się nie przesadza. Pocieszające jest to, że również w tych krajach modlą się dynamiczne ruchy i wspólnoty młodzieżowe. Są jak ogniska…

Na ŚDM do Katowic przyjechała ponad setka młodych ze Wspólnoty św. Jana (kilka tysięcy). Zawstydzili naszą oazową młodzież, opowiadając, że ich Eucharystie poprzedza godzinna adoracja w ciszy.

Moja siostra przyjęła w czasie ŚDM-u kilkoro francuskich nastolatków. Opowiadali podobne rzeczy. O Eucharystii, adoracji... Byli zmęczeni marazmem Zachodu, negacją chrześcijańskich wartości. Znam podobne ośrodki w Holandii. Tworzą je również młodzi. Nie mam wątpliwości, że ostoją chrześcijaństwa w Europie jest Polska.

Nie boi się Ksiądz Arcybiskup, że trafi do szufladki „mesjanizm”?

Jaki mesjanizm? Nie wyciągam haseł z poezji Norwida czy Mickiewicza. Patrzę na fakty. Jeśli znajomi księża ze Szkocji opowiadają mi, że dzięki temu, że Polacy się spowiadają, Szkoci również zaczynają przystępować do tego sakramentu; jeśli irlandzcy biskupi mówią mi, że pod wpływem polskich katolików budzą się Irlandczycy; jeśli widzę, że Różaniec do Granic, który tak znakomicie „wypalił” nad Wisłą, zorganizowano i we Włoszech, i na Zielonej Wyspie, to dlaczego miałbym twierdzić, że nie mamy nic do powiedzenia? To my nadajemy Europie duchowy ton. I dziękujmy za to Bogu.

Czytam, że na świecie rośnie liczba chrześcijan: o 80 tys. dziennie. To nie jest jakaś kościelna propaganda?

Nie. Trzeba jedynie popatrzeć dalej, szerzej, poza granice Starego Kontynentu. Paradoksem, którego nie jest w stanie zrozumieć ten świat, jest to, że Kościół tam, gdzie jest najbardziej prześladowany, najszybciej się rozwija. Przez pierwsze trzy wieki w Kościele krew lała się strumieniami. W roku 313, w chwili wydania edyktu mediolańskiego, zrównującego chrześcijaństwo z innymi religiami cesarstwa, w Imperium Rzymskim żyło ok. 40 mln ludzi, w tym, uwaga, aż 6 mln chrześcijan! 15 proc. ludności. Skąd oni się wzięli? Z tej garstki 12 apostołów? Popatrzmy na wieki XVIII i XIX i ogromne prześladowania w Azji, Ameryce Łacińskiej, zerknijmy na Afrykę Zachodnią. Znów fenomen: Kościoły dynamicznie się rozwijały. Tak to działa. Tak działa świadectwo: „Skoro Jezus był w stanie oddać za mnie życie, jestem gotowy poświęcić życie za Niego”. Tertulian miał rację: krew męczenników jest zasiewem Kościoła.

W krajach, w których wzrasta stopa życiowa, ubywa ludzi w kościołach. Czy nie jest to przyczyną kryzysu zachodniego chrześcijaństwa? Jest rozleniwione, wygodne, zblazowane; trudno przelewać krew za nowego iPhone’a

Wystarczy włączyć telewizję, by usłyszeć, w czym ten świat pokłada nadzieję: „kupuj, kupuj, kupuj”. To ślepy zaułek. Dlatego papież Franciszek nieustannie burzy bożki rozleniwionej zachodniej Europy, „punktuje” tych ludzi: „wstańcie z kanapy”, „wyjdźcie z letargu”.

Czy to, co dzieje się na Czarnym Lądzie, jest naprawdę największą ekspansją chrześcijaństwa w historii? Liczba katolików w Afryce ma przekroczyć liczbę katolików w Europie już za 20 lat. Seminaria duchowne w Ugandzie nie są w stanie pomieścić rzesz kleryków…

To prawda. Afryka ma mnóstwo powołań. Pamiętajmy jednak, że część z nich ma podłoże socjalne; jest dla tych ubogich ludzi sposobem na stabilne życie. Dlatego największą troską seminariów jest rozeznanie motywów kandydatów na kapłanów. Potrzebna jest solidna weryfikacja i selekcja. Nie chodzi o to, by było mnóstwo kiepskich księży, ale by zostali ci, którzy dadzą czytelne świadectwo. Ale zostawiając tę kwestię na boku: rzeczywiście w Afryce obserwujemy boom powołaniowy. Nie tylko w Ugandzie, również w Nigerii, Ruandzie, Tanzanii, Burundi. To dynamiczny, tętniący życiem Kościół. Powiem szczerze: za każdym razem, gdy przylatywałem do Afryki, zachwycałem się pięknem tego Kościoła. Widziałem ludzi, którzy na Msze św. szli nawet kilkadziesiąt kilometrów, pełne świątynie, porywającą liturgię. Afryka mnie urzekła.

oceń artykuł Pobieranie..