Zrozumiawszy to, unikniemy błędu największego – siłowego wymuszania postaw i zachowań.
Warto zastanowić się nad tym, co Bóg mówi dziś do Kościoła przez to, że potomek migrantów wynosi na ołtarze „świętych od migracji”.
Sezon pierwszokomunijny za nami. Kolejny przed nami. Zanim wróci na pierwsze strony gazet i serwisów internetowych, w ciszy kościołów i parafialnych pomieszczeń już się rozpoczął.
Nie, to nie depresja. To w miarę trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość.
Bawimy się w kolory. We dwoje: „Po po-dwór-ku cho-dzi paw. Kolorowe piór-ka ma. Jed-no mu wy-pad-ło. Jakie-go ko-lo-ru?”. Podchodzi szepnąć mi odpowiedź na ucho, żeby nie było oszukaństwa. A potem pyta, jaki kolor. Oczywiście nie udaje mi się odgadnąć. Śmiejemy się oboje.
A może wystarczy po prostu Biełsat?
Wystarczy jedno spojrzenie na rzeczywistość jesieni, by dostrzec w niej piękno zawarte w różnorodności barw.
Proponuję się nie bać nie tylko dziś ale i za tydzień. W ogóle się nie bać.
Na złość mamie, które kazała założyć czapkę, odmrozić sobie uszy? Żaden to zysk.
W naszych parafiach najlepiej ma się sprawowanie sakramentów. Głoszenie Słowa najczęściej pozostawiamy księdzu lub katechetom. Z posługą miłości bywa różnie.