O tych świętach nie da się napisać, że się kończą. Że przyszedł czas na mniej lub bardziej niechciany powrót do normalnego życia – bo normalne jest właśnie to: zmartwychwstanie, które zmieniło wszystko.
A my? Powoli chyba też już „zmartwychwstajemy”. Coraz więcej wędrujemy…
„Tańczmy dla Niego dziś, prawica Pańska wzniesiona”.
Przyzwyczajenia stanowią drugą naturę człowieka i nie jest łatwo je zmieniać. Podobnie jest z ludzką mentalnością.
Cisza trwa… Najciszej, jeszcze przed samym świętem, było w kościołach w czasie spowiedzi. Od kilku lat kolejki do spowiedzi skróciły się wydatnie. A dzwony na przekór temu rozdzwonią się, albo i już się rozdzwoniły w noc czy poranek Zmartwychwstania Pańskiego.
Zaskakuje mnie w Wielki Piątek ta zakłamana zawziętość oskarżycieli Jezusa. Ale...
O księżach w Wielki Czwartek z przymrużeniem oka.
Po co człowiek żyje? Żeby zarobić na lepszą trumnę?
Najwyższy czas to przyznać: nie wszystko umiemy. I nie wszystko możemy.
Bo co tu więcej można napisać?