• KaeL
    06.03.2012 08:03
    Pani Joanno, widze, ze jest pani zwolenniczka zakazu uzywania nozy, bo mozna nimi kogos zabic.

    Zgodze sie z pania, jezeli rownie gorliwie bedzie pani walczyc o zakaz transplantacji od osob (tak, tak) umierajacych.
    Tu jak widac, medycyna juz nawet wielu ksiezy i wierzacych przekonala, ze dusza opuszcza cialo w momencie smierci pnia mozgu, wiec mozna czlowiekowi pobrac, niepotrzebne mu juz przeciez, organy.

    A jakie sa dowody na to? ZADNE. I przynajmniej Kosciol powinien sie o godnosc tych osob i ich prawo do godnej smierci upominac.

    Zycie nie jest takie latwe i ludzie popelnili juz wiele bledow w przeszlosci, z ktorych wyciagneli wnioski (choc nie jest to takie pewne do konca). Dla mnie in vitro samo w sobie nie jest tak oczywiscie zle. Zle na pewno sa rozne nieuregulowane zastosowania, ktore mamy glownie w Polsce. Bo inne kraje przynajmniej sprobowaly sie tematem zajac, a nie tylko zamykaly oczy.
    • student MIM
      06.03.2012 08:56
      O ile większość Twojej wypowiedzi jest sensownym czepianiem się braku logiki w felietonie, to wyraźnie wymaga wyjaśnienia zło in vitro.
      Głównym problemem moralnym, nie tylko dla katolika, jest ilość umierających zarodków (czytaj małych dzieci). Ta metoda jest po prostu tragicznie nieskuteczna, gdyż wymaga statystycznie powstania kilku osób, aby tylko mogła się urodzić jedna.

      Jako analogię można podać: czy jeśli mógłbyś mieć 1 dziecko, ale tylko pod warunkiem, że Twoja żona urodzi 3, a Ty dwa z nich zabijesz i Ty byś się na taką propozycję zgodził, to czy nie byłoby to zło. A właśnie na tym między innymi polega in vitro.
      • KaeL
        06.03.2012 10:24

        Niestety studencie MIM, to o czym piszesz nie jest warunkiem koniecznym przy in vitro i nie to wyklucza zgode Kosciola na te metode (to tylko dodatkowy argument przeciw).

        Ale dziekuje za odpowiedz.

      • student MIM
        06.03.2012 19:33
        @KaeL

        Nie miałem tu na myśli zamrażania zarodków, ale to, że wszczepia się kilka (zwykle 3) zarodków, a rodzi się zwykle jedno dziecko (jeśli w ogóle). Oznacza to, że dwa z nich giną.

        P.S. Wiem, że z punktu widzenia KK są inne argumenty przeciw in vitro. Niemniej ten jest moim zdaniem najistotniejszy, gdyż dotyczy życia ludzkiego.

        P.S. 2 Sam, ze względu na bycie katolikiem, stosować in vitro nie planuję niezależnie od okoliczności. Argument, którego użyłem jest jednak niezależny od wiary, gdyż dotyczy stosunków pomiędzy ludźmi (ochrona jednych - najsłabszych - przed innymi).
        Bo o ile państwo w moim mniemaniu nie ma prawa wymuszać swojej moralności, gdy dotyczy ona tylko osoby, która próbuje się do czegoś zmusić, powinno jednak chronić jednych obywateli przed drugimi (w myśl zasady "Wolność Twojej pięści ograniczona jest bliskością mojego podbródka")
      • student MIM
        06.03.2012 19:33
        @KaeL

        Nie miałem tu na myśli zamrażania zarodków, ale to, że wszczepia się kilka (zwykle 3) zarodków, a rodzi się zwykle jedno dziecko (jeśli w ogóle). Oznacza to, że dwa z nich giną.

        P.S. Wiem, że z punktu widzenia KK są inne argumenty przeciw in vitro. Niemniej ten jest moim zdaniem najistotniejszy, gdyż dotyczy życia ludzkiego.

        P.S. 2 Sam, ze względu na bycie katolikiem, stosować in vitro nie planuję niezależnie od okoliczności. Argument, którego użyłem jest jednak niezależny od wiary, gdyż dotyczy stosunków pomiędzy ludźmi (ochrona jednych - najsłabszych - przed innymi).
        Bo o ile państwo w moim mniemaniu nie ma prawa wymuszać swojej moralności, gdy dotyczy ona tylko osoby, która próbuje się do czegoś zmusić, powinno jednak chronić jednych obywateli przed drugimi (w myśl zasady "Wolność Twojej pięści ograniczona jest bliskością mojego podbródka")
      • student MIM
        06.03.2012 19:33
        @KaeL

        Nie miałem tu na myśli zamrażania zarodków, ale to, że wszczepia się kilka (zwykle 3) zarodków, a rodzi się zwykle jedno dziecko (jeśli w ogóle). Oznacza to, że dwa z nich giną.

        P.S. Wiem, że z punktu widzenia KK są inne argumenty przeciw in vitro. Niemniej ten jest moim zdaniem najistotniejszy, gdyż dotyczy życia ludzkiego.

        P.S. 2 Sam, ze względu na bycie katolikiem, stosować in vitro nie planuję niezależnie od okoliczności. Argument, którego użyłem jest jednak niezależny od wiary, gdyż dotyczy stosunków pomiędzy ludźmi (ochrona jednych - najsłabszych - przed innymi).
        Bo o ile państwo w moim mniemaniu nie ma prawa wymuszać swojej moralności, gdy dotyczy ona tylko osoby, która próbuje się do czegoś zmusić, powinno jednak chronić jednych obywateli przed drugimi (w myśl zasady "Wolność Twojej pięści ograniczona jest bliskością mojego podbródka")
      • student MIM
        06.03.2012 19:36
        @KaeL

        Nie miałem tu na myśli zamrażania zarodków, ale to, że wszczepia się kilka (zwykle 3) zarodków, a rodzi się zwykle jedno dziecko (jeśli w ogóle). Oznacza to, że dwa z nich giną - jest to bezpośredni efekt tej metody.

        P.S. Wiem, że z punktu widzenia KK są inne argumenty przeciw in vitro. Niemniej ten jest moim zdaniem najistotniejszy, gdyż dotyczy życia ludzkiego.

        P.S. 2 Sam, ze względu na bycie katolikiem, stosować in vitro nie planuję niezależnie od okoliczności. Argument, którego użyłem jest jednak niezależny od wiary, gdyż dotyczy stosunków pomiędzy ludźmi (ochrona jednych - najsłabszych - przed innymi).
        Bo o ile państwo w moim mniemaniu nie ma prawa wymuszać swojej moralności, gdy dotyczy ona tylko osoby, która próbuje się do czegoś zmusić, powinno jednak chronić jednych obywateli przed drugimi (w myśl zasady "Wolność Twojej pięści ograniczona jest bliskością mojego podbródka")
      • student MIM
        06.03.2012 19:37
        @KaeL

        Nie miałem tu na myśli zamrażania zarodków, ale to, że wszczepia się kilka (zwykle 3) zarodków, a rodzi się zwykle jedno dziecko (jeśli w ogóle). Oznacza to, że dwa z nich giną - jest to bezpośredni efekt tej metody.

        P.S. Wiem, że z punktu widzenia KK są inne argumenty przeciw in vitro. Niemniej ten jest moim zdaniem najistotniejszy, gdyż dotyczy życia ludzkiego.

        P.S. 2 Sam, ze względu na bycie katolikiem, stosować in vitro nie planuję niezależnie od okoliczności. Argument, którego użyłem jest jednak niezależny od wiary, gdyż dotyczy stosunków pomiędzy ludźmi (ochrona jednych - najsłabszych - przed innymi).
        Bo o ile państwo w moim mniemaniu nie ma prawa wymuszać swojej moralności, gdy dotyczy ona tylko osoby, która próbuje się do czegoś zmusić, powinno jednak chronić jednych obywateli przed drugimi (w myśl zasady "Wolność Twojej pięści ograniczona jest bliskością mojego podbródka")
      • KaeL
        07.03.2012 08:00
        Studencie MIM, ten problem byl juz wielokrotnie omawiany: jezeli przezywa max tylko jeden zarodek i obumarcie innych mialoby byc grzechem, to kobiety w ogole nie powinny zachodzic w ciaze, bo zagniezdza sie chyba co trzeci zarodek, a jeszcze wiele umiera w trakcie ciazy.

        Operacji tez lepiej nie probowac, bo moze pacjent umrze w trakcie albo zaraz po?
        Lepiej nie sprowadzac wszystkiego ad absurdum...
      • student MIM
        07.03.2012 09:10
        @KaeL
        Jeśli jest tak, jak twierdzisz, że ta procedura jest tak samo skuteczna, jak natura, to rzeczywiście nie mam racji. Prosiłbym jednak o podanie źródła skąd wziąłeś, że "zagniezdza sie chyba co trzeci zarodek". Bo jakoś nie chce mi się wierzyć w aż taką nieskuteczność natury.

        P.S. Przykład z operacją znowu chybiony. Nikt rozsądny nie decyduje się na operację, gdy zmniejsza ona wartość oczekiwaną długości jego życia.
      • KaeL
        07.03.2012 10:18

        http://www.baby-shower.pl/CIAZA/Porady/Jak-zajsc-w-ciaze.html
         

        Statystycznie co druga para w Polsce potrzebuje przynajmniej 6 miesiecy by doszlo do ciazy. Nawet u mlodego, zdrowego malzenstwa szansa na poczecie w plodne dni jest zaledwie 25%.

         

        Zakladajac, ze przy wspolzyciu w plodne dni praktycznie na pewno dochodzi do zaplodnienia, to wspolczynnik bylby jeszcze gorszy. ale na pewno pisza o tym i inne zrodla, piszac o "skutecznosci" metod planowania rodziny.

         

        Jesli chodzi o operacje, to przy zadnej nie masz 100% szansy, ze wszystko pojdzie gladko. Tyle, ze czasem to jedyna szansa na powrot do zdrowia, badz na przedluzenie zycia. Ale zawsze to tylko szansa. Nigdy pewnosc.

      • student MIM
        07.03.2012 11:27

        @KaeL
        "Zakladajac, ze przy wspolzyciu w plodne dni praktycznie na pewno dochodzi do zaplodnienia"

        Na czym opierasz to założenie? Bo ono na pierwszy rzut oka wydaje się być błędne. Jeśli by się okazało, że taka jest prawda, to przyznam Ci rację, że moja argumentacja była błędna.

        odnośnie operacji: Wszystko w życiu wiąże się z określonym prawdopodobieństwem. Właśnie dlatego, aby cokolwiek rozważać, pisałem o wartości oczekiwanej. A z operacjami sytuacja wygląda tak, że ich wartość oczekiwana musi być dodatnia (korzystna), bo inaczej nikt rozsądny by się na nie nie decydował.

      • KaeL
        07.03.2012 14:31

        Ogolnie wikipedia jest takim sobie zrodlem informacji, ale poniewaz nie mam czasu szukac intensywniej, wiec moze wystarczy:
        http://pl.wikipedia.org/wiki/Wska%C5%BAnik_Pearla

        Błędem jest wnioskowanie, że najwyższą możliwą wartością wskaźnika Pearla jest 100 (zapłodnienie 100% kobiet w ciągu roku). W przypadku, gdyby wszystkie kobiety biorące udział w badaniu zostały zapłodnione w pierwszym miesiącu, wartość wskaźnika dla 28 dniowego cyklu wyniosłaby 1300.

        Dla mnie jest istotne, ze nawet wspolzycie bez zadnych zabezpieczen nie daje szansy na ciaze od reki. Bo nie wystarczy, zeby doszlo do zaplodnienia: jezeli podzial bedzie nieprawidlowy, jezeli bedzie blad genetyczny, jezeli sie nie zagniezdzi, jezeli, jezeli.... to ciazy nie bedzie.

        A do tego jest stosunkowo duzo ciaz tzw "patologicznych", kiedy mimo oficjalnie stwierdzonej ciazy (po 4 tyg) dziecko rodzi sie przedwczesnie (kiedys umieralo od razu), albo umiera w trakcie ciazy.

         

        Owa "wartosc oczekiwana" operacji byla w ich poczatkach raczej znikoma. Gdyby jednak tych operacji 100 lat temu nie przeprowadzano przy tych znikomych szansach, dzis te szanse nie bylyby duzo wieksze.

        Mam wrazenie, ze podobnie jest z in vitro.

         

      • student MIM
        07.03.2012 14:40
        @KaeL
        Z przykrością muszę stwierdzić, że nie zrozumiałeś, co napisałem.

        1. Znowu powtórzyłeś to samo, w żaden sposób nie argumentując swojej poprzedniej tezy ("Zakladajac, ze przy wspolzyciu w plodne dni praktycznie na pewno dochodzi do zaplodnienia"), o co Cię poprosiłem

        2. Stwierdzenie: "Owa "wartosc oczekiwana" operacji byla w ich poczatkach raczej znikoma." jest bez sensu, bo tak naprawdę nie wiadomo, co ono oznacza.
        Mi chodziło o wartość oczekiwaną zmiennej (czas życia w przypadku przeprowadzenia operacji - czas życia bez operacji). I ta wartość oczekiwana była zawsze dodatnia, bo inaczej nikt by operacji nie przeprowadzał (poza zbrodniarzami w stylu Mengele).
      • KaeL
        07.03.2012 15:44

        Drogi studencie. Nie wiem, czy sa badania ile komorek jajowych ulega zaplodnieniu i nie prowadzi to do ciazy. Moze sa. Ja moge sie opierac co najwyzej na prawdopodobienstwie, ze przy wspolzyciu w fazie plodnej w normalnych warunkach do zaplodnienia dochodzi (bo niby czemu nie? - masz ty na to jakis dowod, ze nie?)

        Jesli chodzi o operacje i in vitro, to in vitro przeprowadza sie dlatego, ze wartosc oczekiwana zajscia w ciaze przy pomocy in vitro jest jednak wieksza niz bez in vitro (jak wiesz, kazda liczba dodatnia jest wieksza od zera) (zakladajac, ze decyduja sie na te metode ludzie, ktorzy juz inne "metody" bezskutecznie wyprobowali, badz lekarze stwierdzili, ze nie ma szansy na uzajscie w ciaze na drodze naturalnej).

        a pierwsze operacje byly jednak bardziej eksperymentami medycznymi niz tym, co my dzis uwazamy za operacje. Tyle, ze bez operacji szansa na przezycie byla wtedy czesto bliska zeru. czy zawsze - tego nie jestesmy w stanie sprawdzic.

         

        I to chyba tyle ode mnie w tym temacie.
         

    • KaeL
      06.03.2012 09:04
      Do moich "zwolennikow": moze jakies argumenty, na poparcie minusow? Najlepiej rzeczowe i przemyslane.

      Moze jekis dowod na to, kiedy dusza opuszcza cialo?

      Albo dlaczego noze musza byc dozwolone?

      Albo dlaczego elektrownie atomowe, ktore moga po awarii zniszczyc zycie tysiecy ludzi i skazic ogromne oszary na setki lat sa cacy (np wg pana Rozka i ks Garncarczyka), a bomby atomowe sa be?

      No? Jacys samodzielnie myslacy na tym forum?
      • ojojoj
        08.03.2012 09:24
        Zmieniasz temat chlopie. Nie, ani elektrownie ani bomby atomowe nie sa "cacy", ale przestan opowiadac banialuki typu "zagniezdza sie co trzeci zarodek a jeszcze wiele umiera w czasie ciazy" (???) Coz to za idiotyzmy? Jakie zarodki obumieraja w czasie ciazy? Obumieraja to jajeczka podczas miesiaczki (co miesiac), jezeli nie dojdzie do zaplodnienia (wytworzenia zarodka = polaczenie plemnika z jajeczkiem).
        Podstawowki nie skonczyles czy co...
      • Bronak Kamarołski
        10.03.2012 09:53
        W szkole podstawowej, na lekcji biologii uczyłem się, że w chwili połączenia się plemnika z jajem, jest wysyłany sygnał chemiczny, że "wyścig plemników" został zakończony. Nawet jeśli inne plemniki są jeszcze w stanie dopaść jakieś "wolne jajo" to nie będzie ono zdolne do zapłodnienia. Skąd zatem bliźniaki, trojaczki, itd? No, chyba z tego, że dwa, trzy lub więcej plemniki "dopadają" swoje jajo, zanim zostanie "ogłoszony koniec" wyścigu. Jednak te zarodki nie są wydalane, jak ignorancko próbuje argumentować KaeL ("...bo zagniezdza sie chyba co trzeci zarodek...")
      • jo_tka
        10.03.2012 11:58
        jo_tka
        Rzeczywiście, to problem lekcji biologii.

        Po pierwsze: zarodek powstaje w wyniku połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Jednym (!)

        Bliźnięta rodzą się wtedy, gdy doszło do podwójnej owulacji i zapłodnienia więcej niż jednej komórki jajowej lub wtedy, gdy doszło do podziału PO ZAPŁODNIENIU na dwa organizmy.

        Do zapłodnienia dochodzi najczęściej w jajowodzie. Dzielący się zarodek przesuwa się do macicy i tam musi się zagnieździć. Nie musi to dojść do skutku. Jeśli nie dojdzie do zagnieżdżenia, zarodek jest wydalany i jako taki ginie.

        Jeśli nawet dojdzie do zagnieżdżenia (ten etap już nawet ginekolodzy nazywają ciążą, wcześniejszy nie) nie ma też gwarancji, że urodzi się dziecko. Dowodem na to są poronienia - wczesne i późne - na różnych etapach ciąży. Dochodzi do nich m.in. wtedy, gdy mimo zagnieżdzenia rozwijający się zarodek - choćby z powodu wad rozwojowych - obumrze.

        Proponowałabym zajrzeć do podręczników zanim napisze się głupotę...
    • Bronak Kamarołski
      10.03.2012 09:33
      Kościół katolicki od początku swojego istnienia, na podstawie słów Boga - Jezusa, głosił wiele tez, których jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie można było udowodnić metodami naukowymi. Dziś nauka stoi po stronie nauki Kościoła. Zatem, jeśli dziś nauka nie ma jeszcze dowodów na pewne idee wyznawane w Kościele, to nie ma żadnej pewności, że tych dowodów nie odkryje już jutro.
      Tak więc błędy popełniane w przeszłości powinny dawać ludzkości doświadczenie i mądrość. Tymczasem to co Ty KaeL głosisz, to jest coś odwrotnego.
      Jak nazwiemy człowieka, który popełnia błąd, cierpi z tego powodu, po czym za jakiś czas znowu robi to samo? Odpowiedź brzmi - głupcem.

      Zdecydowany sprzeciw Kościoła przeciw in vitro, ma na celu tylko jedno - dobro człowieka, każdego człowieka, a nie tylko wybranych grup czy środowisk, które akurat mają wpływy polityczne. Kościół broni tych najsłabszych, którzy obłędną ideologią i demagogią zostali po faszystowsku "odczłowieczeni" do rangi "embrionu" , "zygoty", "zlepka komórek", itp... Zostali pozbawieni godności ludzkiej i miana człowieka, żeby można było łatwiej czerpać zyski z ich zabijania.
      I Ty KaeL, swoimi przekonaniami przykładasz rękę do ich mordowania. Popierając in vitro, plamisz swoje ręce ich niewinną krwią. Nie chodzi o to, żebyś zmienił zdanie, ale żebyś miał tego świadomość, żebyś później na Sądzie Ostatecznym głupio nie tłumaczył się, że nie wiedziałeś. Teraz już wiesz. Od tej pory, Twoje poparcie in vitro ma o wiele cięższy wymiar etyczny (ciężar gatunkowy).
  • MD
    06.03.2012 09:23
    Pisała Pani w swoim tekście, że plemniki do inseminacji "uzyskuje się na drodze masturbacji".Chciałbym zauważyć, że masturbacja nie jest jedyną metodą uzyskania nasienia. Istnieje również metoda po prostu pobrania nasienia bezpośrednio z jąder.

    Z posiadanej wiedzy chciałbym również zwrócić uwagę, że pewne metody inseminacji mogą być moralnie dopuszczalne jako metoda wspomagająca. W przypadku małżonków, którzy jednoczą się w akcie małżeńskim godnym, poprawnym etc. inseminacja może być pomocą przy zapłodnieniu. Nikt wtedy się nie masturbuje... Nie będę już szczegółowo opisywał.
  • NIepłodna
    06.03.2012 09:34
    Jak najbardziej zgadzam się z panią pani Joanno.
  • gosia
    06.03.2012 10:04
    Mało kiedy się z Panią zgadzam , jednak teraz mówię tak. Gdy przeczytałam ta wiadomość oczy przetarłam ze zdumienia że takie rzeczy są możliwe, żeby babcie rodziły dzieci. Gdzie kończy się granica , może jeszcze usłyszymy że 80 -latka została matką.A lekarze, którzy dokonali tego zabiegu czy nie mieli żadnych dylematów moralnych czy liczy się dla ich tylko zysk.Takie rzeczy należy moralnie potępiać , nie można mieć wszystkiego co się tylko zapragnie.Przy tym temacie chcę poruszyć jeszcze jeden problem , który mogę nazwać niewolnictwem naszych czasów.Otóż , przyjeżdżają do Indii pary z bogatej Ameryki( bardzo często pary gejowskie)dla których tamte biedne kobiety rodzą dzieci , dostając za to chyba(jak dobrze pamiętam)1000 dolarów.Kobiety w odosobnieniu (żeby rodzina i krewni się nie dowiedzieli) zachodzą w ciąże do urodzenia dziecka przebywają poza domem i oddają biologicznemu ojcu dziecko , wracając z 1000 dolców do domu.To jest niesprawiedliwe i niemoralne a dzieję się to w kraju gdzie przybywa z roku na rok liczba milionerów.
    • KaeL
      06.03.2012 11:21
      gosiu, problem biedy i jej wykorzystywania, to nie tylko problem in vitro.
      To takze problem prostytucji kobiet i dzieci.
      Takze w Polsce (galerianki).

      Dlaczego tu nie slychac takiego oburzenia ze strony Kosciola?
  • aga
    06.03.2012 10:06
    jeśli ktoś uważa że ,,in vitro samo w sobie nie jest złe" to może warto się dokształcić w tym temacie i dowiedzieć się że przy okazji tego procederu przeżywa tylko jeden człowiek, reszta ginie lub jest zamrażana.
    Pozdrawiam
    • KaeL
      06.03.2012 10:30

      ago, moze ty sie doksztalcisz?
      Tak jest w Polsce, bo nikt niczego nie reguluje.

      Ale tak nie musi byc.

      • ojojoj
        08.03.2012 09:33
        Tak jest wszedzie Kael, i to nie sprawa zadnej regulacji tylko rezultat "wadliwej" natury procedury in vitro. Moze jednak ty sie doksztalc, a nie pouczaj innych , bo twoje argumenty sa prymitywne...
  • SylwesterŚlesiński
    06.03.2012 10:31
    Pani Joanno, cieszę się, że nie pozwala Pani uśpić czujności wiernych w sprawach fundamentalnych.
    Ma Pani oczywiście rację, że "nasienie" zła, nie wyda dobrych owoców. Warto poznać opinie ludzi, którzy przyszli na świat dzięki egoizmowi "rodziców" i naprawdę cierpią w swoim dorosłym, świadomym życiu.
    Jednak, rzeczywiście trudno nie zgodzić się z Kaelem, że jest jeszcze sporo spraw etycznych, które Kościół powinien ponownie przemyśleć. Chociażby sprawa transplantacji, nie wyłączając transfuzji krwi.
    PS. Przy okazji, może ktoś z forumowiczów wie, dlaczego osoba, której przetoczono krew, nie może być później dawcą tego organu?
    I jaki jest wskaźnik zachorowań i rodzaje chorób u dzieci, które urodziły się z matek, którym wcześniej wykonano transfuzję krwi?
    Z góry dziękuję za pomoc.
    Szczęść Boże!








  • KaeL
    06.03.2012 10:42
    Dla wyjasnienia: ja sie zgadzam z pania redaktor, ze ta konkretna sytuacja jest niemoralna i nie do przyjecia. Jak zreszta wiele innych, ktore popelniamy.
    Choc juz argument o pozbawieniu dzieci matki jest troche naciagany. Bo przeciez sa kobiety, ktore mimo nieuleczalnej choroby decyduja sie na dzieci. I niektore z tego powodu umieraja, co Kosciol chwali jako heroizm.

    Ja sie nie zgadzam z dalekosieznymi wnioskami, ktore pani Bątkiewicz-Brożek wyciagnela z egoistycznego stosowania jakies metody medycznej.

    Jak widac nawet Szwajcaria, ktorej pani redaktor zarzuca popieranie zabijania dzieci i eutanazji (!) nie dozwala na takie wypaczenia.
    A pewnie nie tylko na Ukrainie, ale i w katolickiej jak najbardziej Polsce, pani pastor moglaby sobie taki zabieg zrobic.

    To moze najpierw posprzatajmy u siebie?
  • Anty
    06.03.2012 15:19
    A ja się z Panią nie zgadzam. Nie można mówić, że in-vitro i inseminacja są drogą zła. Dlaczego pary bezpłodne, mają być skazane na to aby nie posiadać dzieci w ogóle lub adoptować? A do tego dojdzie jeżeli wprowadzi się zakaz stosowania tych metod. Ja jestem za tym, aby te zabiegi nie dość, że byłe legalne, to dla par spełniających pewne warunki nawet refundowane. Wszystko jest dla ludzi. W porządku, patologią jest kiedy kobiety po ukończeniu pewnego wieku rodzą dzieci. Dlatego należy po prostu nałożyć restrykcje. W takiej sytuacji praktycznie nic się nie zmieni. Przy zakazie, wzrośnie po prostu czarny rynek tego typu zabiegów, gdzie osoby je wykonujące będą na zbijały majątek(tak jak przy aborcji). Obecnie w jakiś sposób też jest to zakazane dla pewnych grup(potępienie społeczne, regulacje prawne etc.) A przynajmniej młodzi mają szanse na własną rodzinę

    PS. Co do narządów, mam pytanie do KaeL'a, który temat podniósł. Jak będzie Pan potrzebował przeszczepu, i znajdzie się dawca ze stwierdzoną śmiercią kliniczną mózgu, to nie przyjmie Pan tego organu i zgodzi się na śmierć, aby dusza tej drugiej osoby mogła swobodnie powędrować w Boskie progi, hm?
    • KaeL
      06.03.2012 16:16
      Odpowiedz do Anty: na dzien dzisiejszy: tak, nie przyjme dla siebie mozliwosci transplantacji.
      Tak jak nie do pomyslenia jest dla mnie zgoda na pobranie organow od osob mi bliskich, szczegolnie moich dzieci. Jezeli musialby unrzec, to ja chce byc przy nich do konca i trzymac za reke, a nie widziec jak oddychajace (choc przy pomocy maszyn) i z bijacym sercem wjezdzaja na sale operacyjna i wyjezdzaja martwe.

      Dobrze, zeby wszyscy, ktorzy zastanawiaja sie nad transplantacja w obie strony (jako potencjalni dawcy i potencjalni biorcy) byli tego swiadomi.

      Jedyna dopuszczalna dla mnie transplantacja, jest oddanie np przez mnie nerki, badz czesci watroby, czyli transplantacja od osob zyjacych.
      • SylwesterŚlesiński
        06.03.2012 19:20
        Czy uważasz Kaelu, że Bóg po to stworzył człowieka z dwoma nerkami, aby jedna z nich była na części zamienne dla potrzebujących?

        Każde okaleczanie się jest grzechem przeciw
        pierwszemu i najważniejszemu przykazaniu:

        "Będziesz miłował Pana , Boga twego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego jak siebie samego."

        Szczęść Boże!
      • KaeL
        07.03.2012 07:56
        Jezeli tak jest to dobrowolna smierc Jezusa na krzyzu mozesz traktowac jako (zabronione przez Boga) samobojstwo.

        Masz dwie nerki, a potrzebujesz naprawde jedna? Widac Pan Bog przewidzial, ze bedziesz mogl kiedys np swojemu dziecku podarowac zycie.
        Ale przeciez nikt ciebie do tego nie zmusi,zebys pomogl komus nawet bez szkody dla siebie. Zawsze mozesz zatrzymac wszystko dla siebie. Jak bogacz w przypowiesci o Lazarzu.
      • SylwesterŚlesiński
        07.03.2012 09:47
        Drogi Bracie,
        Przede wszystkim Jezus został ukrzyżowany nie z własnej woli. Stąd nie ma żadnej podstawy do sugerowania, aby Chrześcijanie z własnej inicjatywy poddawali się jakiemukolwiek okaleczaniu się! Jest to heretyckie podejście do Ofiary naszego Pana!

        Nasze cierpienia i choroby są wynikiem naszych grzechów. Co, chyba zaczyna wreszcie docierać, do szerszej świadomości ludzi wierzących.

        Poza tym, kto Ci powiedział, że wystarczy nam jedna nerka. Jest to kłamstwo, spreparowane dla biznesu transplantacyjnego i dla ludzi bez wiary, którzy pokładają nadzieję bardziej w skalpelu lekarza niż w uzdrawiającej mocy miłosiernego Boga!

        I na koniec, zapamiętaj, że ani Ty ani ja nie jesteśmy w stanie podarować komukolwiek jakiegokolwiek życia! Posługujesz się fałszywymi sloganami, mam nadzieję, nieświadomie wypowiadając bluźnierstwa!

        Przepraszam, jeśli użyłem zbyt mocnych słów.
        Życzę Ci, abyś kierowany światłem Ducha Świętego, dotarł do poznania pełni Prawdy.

        Szczęść Boże!
      • KaeL
        07.03.2012 10:59
        Sylwestrze, chyba cos pokreciles.

        Jezus jak najbardziej dobrowolnie oddal swoje zycie za nas.
        "Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca»."
        J 10,17-18; J 15,13; J 17,19;


        Choroby nie sa (tylko) wynikiem naszych grzechow.

        "Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże" J 9,1-3


        Znam ludzi, ktorzy od lat zyja z jedna nerka, bo np drugiej w ogole nie mieli.
        Podarowac zycie moze tylo Bog, ale robi to z wlasnego wyboru z pomoca czlowieka. Bo inaczej moglibysmy sie pojawiac na swiecie bez udzialu rodzicow.

        Zycze swiatla Ducha swietego przy dalszej lekturze Slowa Bozego, zebys je wlasciwie zrozumial.
      • KaeL
        07.03.2012 11:00
        Sylwestrze, chyba cos pokreciles.

        Jezus jak najbardziej dobrowolnie oddal swoje zycie za nas.
        "Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca»."
        J 10,17-18; J 15,13; J 17,19;


        Choroby nie sa (tylko) wynikiem naszych grzechow.

        "Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże" J 9,1-3


        Znam ludzi, ktorzy od lat zyja z jedna nerka, bo np drugiej w ogole nie mieli.
        Podarowac zycie moze tylo Bog, ale robi to z wlasnego wyboru z pomoca czlowieka. Bo inaczej moglibysmy sie pojawiac na swiecie bez udzialu rodzicow.

        Zycze swiatla Ducha swietego przy dalszej lekturze Slowa Bozego, zebys je wlasciwie zrozumial.
      • KaeL
        07.03.2012 11:01
        Sylwestrze, chyba cos pokreciles.

        Jezus jak najbardziej dobrowolnie oddal swoje zycie za nas.
        "Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca»."
        J 10,17-18; J 15,13; J 17,19;


        Choroby nie sa (tylko) wynikiem naszych grzechow.

        "Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże" J 9,1-3


        Znam ludzi, ktorzy od lat zyja z jedna nerka, bo np drugiej w ogole nie mieli.
        Podarowac zycie moze tylo Bog, ale robi to z wlasnego wyboru z pomoca czlowieka. Bo inaczej moglibysmy sie pojawiac na swiecie bez udzialu rodzicow.

        Zycze swiatla Ducha swietego przy dalszej lekturze Slowa Bozego, zebys je wlasciwie zrozumial.
      • SylwesterŚlesiński
        07.03.2012 13:20
        Czym innym jest poddanie się, nawet niesprawiedliwej, decyzji prześladowców - czego przykładem była Ofiara Chrystusa, a czym innym autonomiczna decyzja o jakiejś formie pokuty w imię zbawienia grzeszników - czego przykładem może być pozwolenie na okaleczenie się, poprzez oddanie jakiegoś swojego organu. I o ile ta pierwsza Ofiara przynosi nam zbawienie w czystej formie, to ta druga, obok dobrodziejstwa ratowania grzesznika, niesie w sobie piętno grzechu ofiarodawcy. To tak, jakbyś chciał pomóc biedakowi i na jałmużnę ofiarowujesz mu ukradzione przez ciebie pieniądze.

        Co do Ewangelii św. Jana i "niewidomego od urodzenia". Jest on rzeczywiście swoistym alibi dla głosicieli tezy, że nasze choroby nie mają związku z naszymi lub naszych rodziców grzechami. Ale czy tą ewangeliczną historię można przyłożyć do wszystkich przypadków? Jak wyjaśnć słowa Jezusa, skierowane do jednego z uzdrowionych: "Idź, a od tej chwili już nie grzesz, aby Ci się co gorszego nie przytrafiło"? Lub słowa do uzdrawianego paralityka: "Odpuszczają ci się twoje grzechy" przed momentem jego uzdrowienia? Znamy też historię ludzi, na których zawaliła się wieża Siloam i zabiła ich czy też przypadek Galilejczyków, zabitych przez Piłata. Jezus ewidentnie przedstawia ich jako grzeszników, że to ucierpieli i mają być dla nas przestrogą, że spotka nas to samo, jeśli się nie nawrócimy.

        Drogi Bracie, nie chciałbym, abyś odebrał moje słowa jako całkowitą negację Twoich sugestii. I, że ja już nie potrzebuję światła Ducha Świętego do pełnego zrozumienia Słowa. Wszyscy grzeszymy i w takim stanie zawsze będziemy pozbawieni pełnego zrozumienia Pisma Świętego. Ale uważam, że właściwym jest dzielenie się swoją wiarą, nadzieją i miłością, nawet jeśli nie są one jeszcze doskonałe.

        Szczęść Boże!
      • KaeL
        07.03.2012 14:37
        Tu sie z toba nie zgodze.
        Nie ma dla mnie zadnej roznicy, czy Pan Jezus poddal sie smierci dobrowolnie, choc mogl jej uniknac (nawet bez okaleczenia), czy ja ratujac (co z tego, ze na okreslony czas) komus zycie (chocby i oddaniem nerki) ulegam okaleczeniu. A niektorzy nawet gina, np ratujac kogos w pozarze.

        "Nikt nie ma wiekszej milosci niz ten, kto oddaje zycie z aprzyjaciol". A ja oddaje tylko czesc mojego organizmu, bez ktorej moge przezyc.

        Juz ci nie bede cytowac jeszcze radykalniejszych tekstow o wylupaniu oka itp.
        Jest cos gorszego od okaleczenia ciala. Sam Pan Jezus to mowi.

        Jesli chodzi o grzechy i choroby, to ten cytat mial ci pokazac, ze choroba nie zawsze jest bezposrednim skutkiem grzechu. I nie nam oceniac starotestamentowo chorych ludzi jako grzesznikow o malej wierze.
      • SylwesterŚlesiński
        07.03.2012 18:42
        Drogi Bracie,
        Rzeczywiście istnieje bardzo subtelna granica pomiędzy oddaniem (utratą) całego swojego życia za przyjaciół, co Ewangelia traktuje jako najwznioślejszą formę miłości, a ofiarowaniem (uszkodzeniem) cząstki swojego organizmu dla dobra innego człowieka.
        Moglibyśmy zapewne jeszcze długo dyskutować, przytaczając kolejne argumenty. Dlatego, na zakończenie tej polemiki, chciałbym podzielić się swoim doświadczeniem, które pozwala na uniknięcie dylematu przy składaniu ofiary, która jest jednocześnie i dobrem i złem (w moim przekonaniu).
        Wierząc, że wszelkie nasze nieszczęścia wynikają głównie z popełnianego przez nas grzechu, zawsze, kiedy dosięga mnie jakaś choroba lub niepowodzenie, robię głęboki rachunek sumienia i pędzę do spowiedzi. Metoda się sprawdza, ponieważ już od kilkunastu lat, praktycznie nie korzystam z usług lekarskich.
        I jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę uwierzy w słowa Chrystusa, także nie będzie musiał szukać pomocy w gabinetach lekarskich czy laboratoriach farmaceutycznych.
        Pozdrawiam serdecznie
    • student MIM
      07.03.2012 11:31
      @Anty

      "zgodzi się na śmierć, aby dusza tej drugiej osoby mogła swobodnie powędrować w Boskie progi"

      A co sposób śmierci ma wspólnego ze zbawieniem duszy? To jest jakieś pomieszanie z pokręceniem ;) Warto najpierw choć trochę dowiedzieć, zanim zacznie się wypowiadać na tematy wiary.
  • Marcin Okroj
    10.03.2012 13:42
    Przygladam sie dyskusji i widze, ze problemem KaeL-a jest nierozroznianie naturalnej smierci (jaka jest przeciez niezagniezdzenie sie zarodka a sluzowce macicy) od zabojstwa czlowieka, jakim jest unicestwienie zarodka tzw. nadliczbowego, ktory to proces bynajmniej w cyklu zyciowym nie wystepuje. Bledem jest tez stwierdzenie, ze wszczepia sie po kilka zarodkow - owszem, kiedy ktos ¨zamowi¨ sobie blizniaki dwu czy wielojajowe, co jest rzadkoscia gdyz ciaza mnoga niesie wiecej zagrozen. I celem jest wowczas utrzymanie wszystkich przy zyciu a nie jakies ¨wydalenie¨ wszystkich procz jednego. Apropos zagrozen plynacych z samego stosowania technik zaplodnienia in vitro, proponuje artykul, ktory napisalem jakis czas temu gdyby ktos chcial sie doksztalcic w tej materii:

    http://www.imago.org.pl/2011/10/16/techniki-wspomaganego-rozrodu-–-postep-czy-zagrozenie/

    • Anty
      14.03.2012 13:56
      Odgrzeje na chwilę ten temat bo coś mnie zastanawia. Wyszła konkluzja, że choroba jest wynikiem grzechu. To jak mam interpretować sytuację, w której rodzi się dziecko z wadą jakiegoś narządu, dla którego jedynym wyjściem jest przeszczep. Mam pozwolić mu umrzeć, bo może to kara za moje grzechy(noworodki chyba nie zdążyły nagrzeszyć?), czy jeśli pojawi się dawca np. ofiara z wypadku, u której stwierdzono śmierć kliniczną mam się zgodzić na przeszczep, uratować życie dziecka, ale żyć ze świadomością popełnienia grzechu? Poza tym, z tego co piszecie można dojść do wniosku, że przykładowo transfuzja krwi, też nie powinna mieć miejsca. To przecież też jest część nas. Czytając Wasze wpisy można odnieść wrażenie, że nigdy nie znaleźliście w tak trudnej sytuacji, żeby być postawionymi przed wyborem, przeszczep czy śmierć.

      PS. Czy mi się wydaje, czy powinniście czcić życie, jako coś najważniejszego, jak przykazał Bóg?
  • lekarz
    02.09.2012 22:06
    mało prawdopodobne aby kobiety w tym wieku mogly byc zapłodnione droga inseminacji, gdyż były w wieku pomenopauzalnym. Inseminacja nie wiele rózni się od naturalnej metody począcia i oznaczałoby, ze panie te zdolne były zostac mamami także drogą naturalną, a tego się nie spotyka w tym wieku. Radzę nie wierzyć we wszystko co piszą..
    pozdrawiam
  • ktoś
    24.05.2013 22:40
    a ja myślę ile plemników niszczy się podczas masturbacji
  • śmiechu warte
    26.10.2013 23:27
    Droga Pani redaktor, gdyby Pani choć przez chwilę poczytała o inseminacji to by Pani wiedziała, że trzeba by było do tego jej męża, bo nikt nie godzi się na inseminację od osób trzecich. Tyle w temacie, dziękuję za uwagę.
  • Marta
    02.06.2015 11:52
    Co za bzdury wypisuje tutaj autor tekstu! Osobiście nie znam żadnej kobiety w wieku 60+ czy 70+ która jeszcze by miesiączkowała, a tym samym miała owulację, która jest niezbędna do zajścia w ciążę metodą inseminacji!

    Zapewne autor tekstu nie jest dotknięty też niepłodnością małżeńską, więc nie rozumnie jak bardzo tacy małżonkowie cierpią i z jakim bólem się zmagają.

    Inseminacja jest odrzucona przez Kościół gdyż nie jest metodą "naturalnego" poczęcia. No bo trzeba uzyskać nasienie metodą masturbacji, która jest ciężkim grzechem tak? Ale pozwala na leczenie i badanie się małżeństw. A jak niby do cho*ery uzyskuje się nasienie do badań?!

    Liczą się intencje i własne sumienie.
  • Gość
    07.05.2017 21:58
    Artykuł tragiczny.
  • Martaaa
    16.05.2018 15:56
    Jestem szczerze rozczarowana! W ogóle pani nie ma pojęcia o inseminacji! Chciałabym żeby niektórzy ludzie komentujący to jaka to inseminacja jest zła znaleźli się w sytuacji ludzi,którzy bardzo pragną mieć dziecko.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10

Reklama