• Normalny chrześcijanin
    29.02.2012 11:10
    Tytuł jest ateistyczny, bo jako chrześcijanin mogę czuć obrzydzenie do jogi i innych tego typu głupot, ale bać się!?!! NIGDY. jak mogę bać się ptasiej kupki?
    • jesienna
      01.03.2012 13:22
      jesienna

      Obrażasz praktykę potężnej religii wiele starszej niż chrześcijaństwo o wielkiej tradycji duchowej.

      o tym co nazywasz "ptasią kupką" Sobór Watykański pisze:

       

      W hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością

  • Normalny chrześcijanin
    29.02.2012 11:12
    Tytuł jest ateistyczny, bo jako chrześcijanin mogę czuć obrzydzenie do jogi i innych tego typu głupot, ale bać się!?!! NIGDY. jak mogę bać się ptasiej kupki?
  • xgm
    29.02.2012 11:13
    Szkoda, że niektórzy w Kościele nie widzą zagrożeń płynących z uprawiania jogi i namiętnie występują w obronie tych technik...
    Dlatego z zaniepokojeniem przejrzałem ostatni numer "W drodze" (2/2012) i reportaż p. Stanisława Zasady, w którym niewiele jest treści na temat destruktywnych owoców uprawiania jogi...
    Tym bardziej dziękuję za katechezę p. Agnieszki Grycewicz.
    • do @xgm
      29.02.2012 16:36
      Za nim cokolwiek powiesz na ten temat, najpierw zapoznaj się dobrze z tematyką. Nie powtarzaj za innymi niczym dzieciak czegoś, czego nie znasz.
      • roztropny katolik
        29.02.2012 21:29
        Zanim skomentujesz czyjąś wypowiedz sprawdź o czym mówisz, bardzo dużo czytałam na temat jogi i moge tylko potwierdzić że chrześcijanin który ćwiczy wchodzi w hindiuzm, może stać się medium...,potwierdza to doświadczenie nie jednej osoby która weszła w praktyki Wschodu - polecam Jacquesa Verlinde, facet z dwoma doktoratami z nauk ścisłych, kory 4 lata ćwiczył jogę,rozmawiał z guru w Indiach i teraz wyraźnie ostrzega przed zagrożeniami zwiążanymi z jogą i wchodzeniem w inne praktyki Wschodu.
      • roztropny katolik
        29.02.2012 22:14
        Zanim skomentujesz czyjąś wypowiedz sprawdź o czym mówisz, bardzo dużo czytałam na temat jogi i moge tylko potwierdzić że chrześcijanin który ćwiczy wchodzi w hindiuzm, może stać się medium...,potwierdza to doświadczenie nie jednej osoby która weszła w praktyki Wschodu - polecam Jacquesa Verlinde, facet z dwoma doktoratami z nauk ścisłych, kory 4 lata ćwiczył jogę,rozmawiał z guru w Indiach i teraz wyraźnie ostrzega przed zagrożeniami zwiążanymi z jogą i wchodzeniem w inne praktyki Wschodu.
      • @roztropnemu katolikowi
        01.03.2012 06:34
        Więc przeczytaj @roztropna katoliczko poniżej omówienie świadectwa o. Jacquesa Verlinde.
        To jest punkt widzenia człowieka wierzącego, który uważa, że joga jest zgubna, gdy tymczasem ona jest znana na 500 lat p.n.e. i pokolenia ludzi przeżyły to.
        Czytaj też inne komentarze i nie bij piany.
        Wszystko to co jest konkurencyjne dla katolicyzmu w/g Was jest "zagrożeniem".
  • Beszad
    29.02.2012 11:24
    Beszad
    Podoba mi się wyważony ton tych krótkich wypowiedzi, w których nie brakuje sygnałów ostrzegawczych, ale też jest podejście pozbawione demonizowania wszystkiego, co "niechrześcijańskie". Osobiście mam dystans do jogi, jednak nie znaczy to, że każde takie ćwiczenia uznałbym za "dzieło szatańskie" - wszystko zależy od duchowej relacji z Jezusem, na co z resztą zwróciła uwagę pani Agnieszka w swej drugiej wypowiedzi.
  • Ja-Aga
    29.02.2012 12:00
    Trzeba wiedzieć co się robi i robić to z głową. Gdyby nie joga dziś byłą bym kaleką. Nie przyjęłam filozofii ale medytuję i rozważam to co dla mnie ważne.
  • hweh
    29.02.2012 12:27
    gkupi to jestes ty pseudo normalny chrzescijanin
  • Angella_S
    29.02.2012 12:35
    Angella_S
    Dzieki ci Boże, że nie dopuściłeś bym została katoliczką!
  • ungarer
    29.02.2012 12:48
    ungarer
    Tak sobie wyobraziłem dwóch księży,zmierzających na swoją modlitwę brewiarzową.Jeden wracający z treningu jogi, z nieco uduchowionym wyrazem twarzy a drugi nieco poobijany, wracający z treningu piłkarskiego.
    Której z tych modlitw zawierzycie?
    • Solidarny
      01.05.2014 18:07
      Odpowiem przykładem. Finał mistrzostw świata w piłce nożnej, lato roku 1994. Po remisowym meczu Brazylia - Włochy rzuty karne. Decydujący strzał - Włoch. Zachwyt dziennikarzy - buddysta, medytuje. Strzał - i nie trafił w bramkę. Brazylia- Maradona. Przeżegnał się, kopnął piłkę - gol! I złoty medal dla Brazylii.
      Zawierzę modlitwie księdza nieco poobijanego. W końcu sam Jezus był bity, i to bardzo okrutnie. Ale to On zmartwychwstał!
  • Katie
    29.02.2012 12:54
    Po to dostaliśmy rozum, aby go używać. Atawistyczne sny typu jedzenie surowego mięsa lub seks grupowy? Praktykując jogę, nie miałam tego typu doświadczeń! Przyczyny koszmarów mogą być naprawdę różne, od zaburzeń psychicznych, po brak magnezu, albo chociażby przeciwwskazania zdrowotne do uprawiania jogi (a tych jest mnóstwo). Może dlatego, że traktuję jogę jako sport, nie jako rytuał, znajdowałam w niej wyciszenie. Owszem, zdarzyło mi się czuć sekciarski powiew, ale jak na wstępie: po to dostaliśmy rozum, aby go używać, działać w zgodzie z własnym sumieniem. Jeśli coś mi nie pasuje, wychodzę, idę gdzie indziej! Nie jem mięsa, więc pewnie też powinnam być poza kościołem? Katolicy czasem naprawdę potrafią przesadzić, nie dziwcie się potem, że ludzie którzy faktycznie szukają duchowości pójdą prędzej na jogę niż na sumę. Świat nie jest czarno-biały.
    • do @Katie
      29.02.2012 15:17
      Dobrze @Katie :-)
      • Łukasz
        11.03.2012 12:38
        Na temat Ziółkowskiego poszukam, być może w jakiejś bibliotece publicznej znajdziesz. Przepraszam za mój pochopny osąd, jakobyś chciał mnie dyskredytować :) Faustyna z tego co wiem poszła do normalnego świeckiego psychiatry ( przyznaję, tak mi się wydaję, jeszcze nie znalazłem potwierdzenia), z pism jej spowiednika ks. Sopoćki: "W obawie przed złudzeniem, halucynacja i urojeniem S. Faustyny, zwróciłem się do Przełożonej, Matki Ireny, by mię poinformowała, kto to jest S. Faustyna, jaką opinia cieszy się w Zgromadzeniu u Sióstr i Przełożonych, oraz prosiłem o zbadanie jej zdrowia psychicznego i fizycznego. Po otrzymaniu odpowiedzi pochlebnej dla niej pod każdym względem, jeszcze nadal przez czas jakiś zajmowałem stanowisko wyczekujące, częściowo nie dowierzałem, zastanawiałem się, modliłem i badałem, jak również radziłem się kilku kapłanów światłych, co czynić nie ujawniając o co i o kogo chodzi."
        Chciałbym, abyś w miarę możliwości odpowiedział na moje pytania dotyczące opętań, jeśli oczywiście będziesz chciał.
        W każdej chwili mogą zamknąć dodawanie postów, więc e-mail to dobry pomysł. Mój adres lukasek27@interia.pl
    • Jerzyk
      01.03.2012 12:47
      "Katie"
      Kupa, choćbyś nie wiem jak rozumowała, pozostanie kupą. Oczywiście możesz mówić, że tobie jej zapach zupełnie nie przeszkadza, że nawet skłania cię do szukania także innych zapachów, co gdyby nie jej zapach nigdy by u ciebie się nie pojawiło, itd.
      Mam przyjaciela, który od jogi zaczynał. przyjechał jakiś guru z Indii i było tam wielu ludzi, jednak to jego "wzięło" a innych może nie. Jest po czterech egzorcyzmach i jeszcze nie jest tak jak powinno być. Po pierwszym egzorcyzmie, kiedy kapłan zalecił mu jak najczęstszą Komunię Świętą, jak szedł do komunii, to ludzie uciekali z kościoła. Zrobili nawet delegację do biskupa, aby nakazał proboszczowi zakaz wstępu owego nieszczęśnika do kościoła.
      Jeżeli tobie nic się nie stało, to nie zdajesz sobie sprawy skąd i jaką masz ochronę duchową.
      - To naprawdę nie są żarty.
      • Myślący
        01.03.2012 17:19
        Twój poziom dyskusji Jerzyk jest fatalny, wynikający z tego, że kiedyś wyszedłeś z dołów dezintegracji psychicznych, jak sam pisałeś, i jako neofita wydaje Ci się, że osiągnałęś poziom intelektualny wyższy od innych. To błędne mniemanie.
        Ponieważ nie rozumiesz, co inni piszą o jodze, o kulturze mistycymu Indii, która jest starsza od chrześcijaństwa, nie możesz być partnerem do jakichkowliek rozmów na temat duchowości.
        Nie bij piany Jerzyk vel @malutki.
      • Łukasz
        04.03.2012 18:02
        Być może przekonujące będzie tu również świadectwo młodej dziewczyny, opublikowane w 2005 r. w dwumiesięczniku „Miłujcie się”. „Kiedy miałam dziewiętnaście lat, bardzo interesowałam się jogą. Ćwiczyłam intensywnie, dzień w dzień, przez wiele godzin. Nadszedł wieczór, kiedy byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał. Moje ciało było strasznie ciężkie, bez czucia, jakby obce. Czułam, jak z niego wychodzę, jak jest mi lekko, dobrze... Moim celem było połączenie się z jakąś bliżej nieokreśloną energią, która miała dać mi obiecane szczęście. Naraz poczułam, że coś zaczyna mnie wchłaniać, coś strasznego, czarnego. Nie mogłam się uwolnić, a tak chciałam już wrócić z powrotem! Nie umiem opisać strachu, przerażenia, rozpaczy – chciałam wrócić do swojego ciała, a „to” mnie wciągało coraz mocniej i mocniej. Pomyślałam, że to chyba jest piekło i myśl moja powędrowała do dobrego Boga. W tym samym momencie wróciłam z powrotem. Kiedy ćwiczyłam jogę, moje życie układało się gładko. Miałam nawet pewne zdolności, np. wiedziałam, co się wydarzy, jak skończy się dana sytuacja życiowa znajomych, jak przebiegnie egzamin... Bawiło mnie to, ale i dawało jakieś poczucie wyższości nad innymi, bo ja potrafiłam wiele rzeczy przewidzieć, a oni nie. Wszystko się zmieniło po tej pamiętnej nocy. Postanowiłam zerwać definitywnie z jogą i nie mieć z tym już nic wspólnego. Nigdy już do tej praktyki nie wróciłam, ale w moim życiu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Czułam, jak gdyby coś, co mi do tej pory sprzyjało, zaczęło mnie niszczyć. Każde pójście do kościoła było dla mnie katuszą. Już w drodze na Mszę św. było mi słabo, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły. Zawroty głowy, słabość w nogach, mdłości pojawiały się nagle i nie chciały mnie opuścić, a przecież byłam zdrowa fizycznie. Stałam się nerwowa, noce stały się dla mnie koszmarem, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły i życie. To trwało ponad trzy lata; byłam u kresu sił i podupadałam już na zdrowiu. Aż wreszcie przyszedł koniec, moje własne siły się wyczerpały i wszystko zaczęło się walić: sam widok kościoła budził dreszcze i strach, a myśl o Matce Bożej sprowadzała od razu do mojej głowy bluźnierstwa, co było dziwne, bo przecież na swój sposób Ją czciłam”.

        O. Joseph-Marie Verlinde pisał: „Moje osobiste doświadczenie nauczyło mnie, że przejście przez rytuał inicjacji buddyjskich czy hinduskich, to wydanie samego siebie w ręce nieprzyjaciela. Dla chrześcijanina jest to naprawdę zaparcie się Chrystusa. W rytuale inicjacji kandydat przynosi kilka symbolicznych przedmiotów. Ten zaś, kto dokonuje rytu inicjacji, ofiarowuje wszystkie te przedmioty któremuś z bóstw tradycji hinduskiej, które pochłaniają naszą uwagę i odwracają nas od Chrystusa. Są to uosobione siły natury, które ojcowie Kościoła nazywali wprost demonami, my zaś mówimy o duchach demonicznych. Kiedy więc uczestniczymy w rycie inicjacyjnym, zgadzamy się na – wynikające z niego – przymierze z tymi duchami. Dlatego wszystkim osobom, które przeszły tego typu inicjację, radzę wyspowiadać się z grzechu apostazji i – jeśli jakieś problemy będą się pojawiać dalej – poprosić o modlitwę o uwolnienie. Sprawa jest poważna. Doświadczenie egzorcystów dowodzi bowiem, iż inicjacje powodują bardzo silne związania. Ale Pan Jezus jest zwycięski we wszystkim i gdy prosimy, by uwolnił nas z więzów, którymi związaliśmy się przez swoją nieświadomość czy przez nieuwagę, także głosimy Jego zwycięstwo."

        O. Joseph-Marie Verlinde mówił kiedyś: – Nie jestem przychylnie nastawiony do używania technik wschodnich w życiu chrześcijańskim. Weźmy przykład jogi, którą w Europie usiłuje się traktować jako gimnastykę. Kiedyś powtarzałem jednemu guru to stwierdzenie, a on mnie wyśmiał. Powiedział: „Wy na Zachodzie jesteście naprawdę dziwaczni, joga przecież nie jest żadną gimnastyką! Jeśli chcecie ją używać jako gimnastykę, to proszę bardzo, ale to nie przeszkodzi jej, by dokonała swego”

        Fragmenty artykułu Moniki Białkowskiej o jodze na Katoliku.pl
      • Łukasz
        04.03.2012 18:03
        Być może przekonujące będzie tu również świadectwo młodej dziewczyny, opublikowane w 2005 r. w dwumiesięczniku „Miłujcie się”. „Kiedy miałam dziewiętnaście lat, bardzo interesowałam się jogą. Ćwiczyłam intensywnie, dzień w dzień, przez wiele godzin. Nadszedł wieczór, kiedy byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał. Moje ciało było strasznie ciężkie, bez czucia, jakby obce. Czułam, jak z niego wychodzę, jak jest mi lekko, dobrze... Moim celem było połączenie się z jakąś bliżej nieokreśloną energią, która miała dać mi obiecane szczęście. Naraz poczułam, że coś zaczyna mnie wchłaniać, coś strasznego, czarnego. Nie mogłam się uwolnić, a tak chciałam już wrócić z powrotem! Nie umiem opisać strachu, przerażenia, rozpaczy – chciałam wrócić do swojego ciała, a „to” mnie wciągało coraz mocniej i mocniej. Pomyślałam, że to chyba jest piekło i myśl moja powędrowała do dobrego Boga. W tym samym momencie wróciłam z powrotem. Kiedy ćwiczyłam jogę, moje życie układało się gładko. Miałam nawet pewne zdolności, np. wiedziałam, co się wydarzy, jak skończy się dana sytuacja życiowa znajomych, jak przebiegnie egzamin... Bawiło mnie to, ale i dawało jakieś poczucie wyższości nad innymi, bo ja potrafiłam wiele rzeczy przewidzieć, a oni nie. Wszystko się zmieniło po tej pamiętnej nocy. Postanowiłam zerwać definitywnie z jogą i nie mieć z tym już nic wspólnego. Nigdy już do tej praktyki nie wróciłam, ale w moim życiu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Czułam, jak gdyby coś, co mi do tej pory sprzyjało, zaczęło mnie niszczyć. Każde pójście do kościoła było dla mnie katuszą. Już w drodze na Mszę św. było mi słabo, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły. Zawroty głowy, słabość w nogach, mdłości pojawiały się nagle i nie chciały mnie opuścić, a przecież byłam zdrowa fizycznie. Stałam się nerwowa, noce stały się dla mnie koszmarem, miałam wrażenie, że coś zabiera mi siły i życie. To trwało ponad trzy lata; byłam u kresu sił i podupadałam już na zdrowiu. Aż wreszcie przyszedł koniec, moje własne siły się wyczerpały i wszystko zaczęło się walić: sam widok kościoła budził dreszcze i strach, a myśl o Matce Bożej sprowadzała od razu do mojej głowy bluźnierstwa, co było dziwne, bo przecież na swój sposób Ją czciłam”.

        O. Joseph-Marie Verlinde pisał: „Moje osobiste doświadczenie nauczyło mnie, że przejście przez rytuał inicjacji buddyjskich czy hinduskich, to wydanie samego siebie w ręce nieprzyjaciela. Dla chrześcijanina jest to naprawdę zaparcie się Chrystusa. W rytuale inicjacji kandydat przynosi kilka symbolicznych przedmiotów. Ten zaś, kto dokonuje rytu inicjacji, ofiarowuje wszystkie te przedmioty któremuś z bóstw tradycji hinduskiej, które pochłaniają naszą uwagę i odwracają nas od Chrystusa. Są to uosobione siły natury, które ojcowie Kościoła nazywali wprost demonami, my zaś mówimy o duchach demonicznych. Kiedy więc uczestniczymy w rycie inicjacyjnym, zgadzamy się na – wynikające z niego – przymierze z tymi duchami. Dlatego wszystkim osobom, które przeszły tego typu inicjację, radzę wyspowiadać się z grzechu apostazji i – jeśli jakieś problemy będą się pojawiać dalej – poprosić o modlitwę o uwolnienie. Sprawa jest poważna. Doświadczenie egzorcystów dowodzi bowiem, iż inicjacje powodują bardzo silne związania. Ale Pan Jezus jest zwycięski we wszystkim i gdy prosimy, by uwolnił nas z więzów, którymi związaliśmy się przez swoją nieświadomość czy przez nieuwagę, także głosimy Jego zwycięstwo."

        O. Joseph-Marie Verlinde mówił kiedyś: – Nie jestem przychylnie nastawiony do używania technik wschodnich w życiu chrześcijańskim. Weźmy przykład jogi, którą w Europie usiłuje się traktować jako gimnastykę. Kiedyś powtarzałem jednemu guru to stwierdzenie, a on mnie wyśmiał. Powiedział: „Wy na Zachodzie jesteście naprawdę dziwaczni, joga przecież nie jest żadną gimnastyką! Jeśli chcecie ją używać jako gimnastykę, to proszę bardzo, ale to nie przeszkodzi jej, by dokonała swego”

        Fragmenty artykułu Moniki Białkowskiej o jodze na Katoliku.pl
      • Łukaszowi
        04.03.2012 20:40
        Świadectwo tej młodej dziewczyny z religijnego pisma nie jest miarodajne, są to odgrzewane kotlety Łukaszu. Widać, żeś dokładnie i ze zrozumieniem nie przeczytał naszym wypowiedzi. Podsumujmy zatem:
        - joga i podobne sposoby samorealizacji są znane na 500 lat przed "Chrystusem", kiedy o nim nikt nic nie wiedział. Tysiące pokoleń ludzi stosując je jakoś nie zwariowały. Dziś też jest podobnie na całym świecie.
        - Jesienna napisała b. ważny wniosek, a mianowicie: ludzie o zakłóconej psychice, niestabilnej, gdy podejmują się jogi lub modlitwy, stanowią w tych sytuacjach nadreprezentację, i skutki stosowania jogi (medytacji) lub modlitwy są rozciągnięte w czasie. Nie ma naukowego dowodu, że te skutki dają znać o sobie w określonym czsie. Każda psychika człowieka reaguje w/g własnego rytmu, i często w sytuacjach niespodziewanych, kiedy wydaje się adeptowi, że wszystko jest z nim w porządku. Są to podstawy psychologii.
        - o. Verlinde nie jest osobą miarodajną, należy bowiem do skrajnego skrzydła katolickiego. Raz jeszcze przeczytaj opinię o nim.
        To tak w skrócie.
        Poniżej napisałeś post w obronie Morii, którego brak wypowiedzi nie czyni go obiektywnym człowiekiem. Właściwie skupiłeś się na gdybaniu o papieżu o jodze, co on może myśleć o niej, i jako na dowód piszesz, że jest autorytetem we wszystkim (duchowość), a maluczcy mają go tylko wysłuchiwać. Te czasy o nieomylności papieża już dawno minęły. Więc nie gdybaj, bo to jest śmieszne.
        Jeszcze komentarz o skutkach modlitw. Mam książkę Iana Wilsona p.t. "Krwawiące oblicza"(autora od Całunu Turyńskiego). Jest to opracowanie o osobach, przeważnie kobietach - stygmatyczkach. Zdecydowana większość z nich jak pisze autor, przeżyła traumę w przeszłości (bieda, patologie w rodzinie itp.) Ich osobości zostały poważnie naruszone. Panaceum na te przeżycia jest oddanie się modlitwie i wejście w świat marzeń, w którym nic im nie grozi, lub utożsamiają się z cierpiącym Chrystusem. Skutki są takie, że doznają krwawień na ciele, i to nie tylko w miejscach gdzie w/g anatomii Jezus miała rany, są to m.in. krwawienia z oczu lub... części rodnych (nie mylić z z naturalnym okresem). Ba, są też sytuacje, gdzie takie kobiety modlące się wyobrażają sobie Chrystusa jako oblubieńca, partnera seksualnego, doznają bowiem podniet seksualnych.
        Myślę więc, że osoby o złamanej psychice kiedyś, o której mogą nawet nie pamiętać, nie mogą korzystać z jogi lub modliwtw. W czasie tych praktyk, kiedy sfera psychiczna jest podatna na różne bodźce, wewnętrzne i zewnętrzne, podświadomość przypomina o minionych przeżyciach. I wtedy skutki mogą być dramatyczne, zaskakujące.
      • Łukasz
        05.03.2012 20:25
        Świadectwo tej młodej dziewczyny w moim przekonaniu nie jest wcale takie niewiarygodne. Skupiasz się na psychicznych aspektach, stygmatyczkach, itd. I w moim przekonaniu masz rację. Błogosławiony ksiądz Michał Sopoćko mówił, że wielu ludziom wydaje się, że rozmawia z Jezusem. Nie wiem, czy każde stygmaty i więź z Bogiem są autentyczne. Być może dlatego zlecono badanie psychiatryczne Św. siostrze Faustynie, które pozytywnie przeszła. Bodajże Św. Tomasz z Akwinu pisał, że dziwi się tak wielu ludziom, którzy przypisują Boskie znaczenie myślom, które są przez nich wymyślone. To nie znaczy jednak, że wszystkie takie przypadki są fałszem. Zwróć uwagę, iż ta dziewczyna miała bardzo podobne przeżycia, jak inni, którzy tutaj zachwalają jogę, tzn przewidywała przyszłość, wiedziała, co się stanie w danej sytuacji. A więc myślę, że nie jest to tylko jakaś tam gimnastyka. Dziwne też jest to, że ludzie opowiadający o takich przeżyciach mówią właśnie o "katuszach" związanych z powrotem do Kościoła. I to się często powtarza. A więc co, wielu ludzi w ten sam sposób przeżywa problemy psychiczne? Wielu księży, w tym egzorcystów, jest zdania, że joga jest niedobra dla katolików. Dodając do tego poglądy papieża (nigdzie zabraniam mieć własnego zdania, jednak w moim przekonaniu katolik powinien mieć na uwadze nauczanie papieża) myślę, że naprawdę wierzący chrześcijanin powinien się zastanowić co do jogi. Te "przesłanki" do mnie przemawiają. Ja wierzę w Jezusa, wierzę, że moja religia jest prawdziwa, dlatego wolę nie uczestniczyć np. w jodze. Nie kwestionuję dorobku innych religii, tam również w swój sposób działa Duch Święty, jak napisał aktualny papież. Napisał jednak również, że tak jak są pozytywne strony innych religii, są też negatywne. I te negatywne cechy opisuje o.Verlinde. Stosunek do innych religii powinien być party na prawdzie, jak to napisał kardynał Ratzinger. Może i nie wiem dużo, ale skoro Jezus jest Drogą, Prawdą, Życiem, i ja w to, jako katolik wierzę, to, myślę, że dla mnie uczęszczanie na jogę byłoby nie do pogodzenia. A tak odbiegając od tematu, co do Iana Wilsona i Całunu Turyńskiego, to polecam książkę z 93 , syndologa Zenona Ziółkowskiego "Całun Turyński. Relikwia Męki Pańskiej w świetle najnowszych badań"
      • Łukaszowi
        06.03.2012 09:28
        Oczywiście, że Twoja wiedza ogranicza się do wiary w jakiej Cię wychowano. Wierz więc po swojemu, to Twój świadomy wybór.
        Co do tej dziewczyny lub o. Verlinde, omówiliśmy dostatecznie te aspekty, jako nie będące w głównym nurcie przeżyć wewnętrznych. Są to sprawy dziejące się na obrzeżach różnych doznań, nie są powszechne.
        Tu omówiliśmy różne aspekty dotyczące modlitw i innych sposobów samorealizacji, które są skladnikiem rozwoju cywilizacyjnego. Twoja wiara należy do jednych z nich i nie jest uniwersalna - patrz historia. Prawdziwe są też inne systemy, i nie mieszaj, że w nich działa Duch Święty - patrz nasze komentarze.
        Aspekt psychologiczny polega na tym, od rozwoju tej dziedziny, począwszy od Freuda czy G. Junga, ta dziedzina medycyny zastąpiła egzorcyzmy na ludziach mających problemy psychiczne natury religijnej, albowiem życie przeciętnego człowieka toczyło wokół religii, od świtu do nocy, od narodzin do śmierci.
        Myślę Łukaszu, że nie wszystko co tu omawiamy jest dla Ciebie zrozumiałe, to skutek wychowania religijnego.
        Nie próbuj mnie przekonać do tego w co wierzysz. Ja analizuję racjonalnie, choć nie są mi obce przeżycia typu eksterioryzacji, dwóch przypadków bilokacji i innych. Dlatego moje zainteresowania w tym względzie są rozległe, od strony nauki jak i od strony wiary, którą człowiek kultywuje.
      • Łukasz
        06.03.2012 23:18
        Rozumiem to, co jest omawiane. Moje wychowanie religijne nie było skrajnego typu. Nikt mi nie narzuca, bym wierzył w Boga. Możliwe, że to moje wyznanie wiary Cię zmyliło. To, że napisałem, że być może mało wiem, to nie znaczy, że nie wiem nic. Za to w Twoim poście wyczuwam nutkę dyskredytacji mojej osoby. Tym niemniej fajnie mi się z Tobą rozmawia. Co jest prawdziwe, to dowiemy się po śmierci, bo w moim przekonaniu wszystkie religie naraz nie mogą oddawać prawdy, za dużo różnic.
        Egzorcyści też są zdania, że znamienita większość "opętań" to nic innego, jak tylko problemy natury psychicznej ( dziewięćdziesiąt parę procent tak z głowy ) i do psychiatry odsyłają. Bardzo rzadko zdarzają się jednak sytuacje, których nie da się wytłumaczyć pod względem naukowym. I wtedy ja mam wiarę, ktoś inny ( jak Ty ) ma inną koncepcję tudzież myśli, że wraz z rozwojem nauki dowiemy się o przyczynach. Ale czy naprawdę Twoim zdaniem każde opętanie jest spowodowane problemami psychicznymi ? Nawet te najbardziej ekstremalne?
        Chętnie przeczytałbym Twoje komentarze, tylko nie jestem pewien, czy mam do czynienia z Myślącym, czy z kimś innym.
      • Łukaszowi
        09.03.2012 09:59
        Jeśli chcesz Łukaszu, możemy porozmawiać poza forum, więc podaj swój adres :-)
        W żadnym wypadku nie dyskredytuję kogokolwiek, gdyby tak było, pisałbym że czyjaś wiara jest do bani. Bronię się przed przekonywaniem mnie do tej wiary. Mam juz dawno ugruntowna postawę w tych kwestiach.
        Miałem bowiem przeżycia jakie doznaja ludzie wierzący, wiem też, że obojętni religijnie, też je mają. Moje rzypadki były jako eksterioryzacja - wieloktrotna i dwie bilokacje. Sam byłem zdumiony tym ostatnim, w związku z tym śmierci się nie boję, poza ciałem jest czysty umysł, indywidualna jaźń, mogąca pokonywać czas i przestrzeń.
        Sprawy mistycyzmu, doznań, wizji są elementem wrażliwości wewnętrznej człowieka na sygnały płynące z zewnątrz, niezależnie od tego czy wierzy czy nie. Sa to procesy skomplikowane.
      • Łukaszowi
        09.03.2012 18:01
        Jeśli chcesz Łukaszu, możemy porozmawiać poza forum, więc podaj swój adres mailowy :-)
        W żadnym wypadku nie dyskredytuję kogokolwiek, gdyby tak było, pisałbym że czyjaś wiara jest do bani. Bronię się przed przekonywaniem mnie do tej wiary. Mam już dawno ugruntowna postawę w tych kwestiach.
        Miałem bowiem przeżycia jakie doznają ludzie wierzący, wiem też, że obojętni religijnie, też je mają. Moje przypadki były jako eksterioryzacja - wielokrotna i dwie bilokacje. Sam byłem zdumiony tym ostatnim, w związku z tym śmierci się nie boję, poza ciałem jest czysty umysł, indywidualna jaźń, mogąca pokonywać czas i przestrzeń.
        Sprawy mistycyzmu, doznań, wizji są elementem wrażliwości wewnętrznej człowieka na sygnały płynące z zewnątrz, niezależnie od tego czy wierzy czy nie. Są to procesy skomplikowane.
        Siostra Faustyna przeszła badania przed komisją kościelną, i Kościół w ramach własnych domniemywań (uprawnień) orzeka w takiej sprawie. Ale to są sprawy wiary. Wizjonerka była osobą bardzo religijną, i nie mnie kwestionować jej wizji jako mistyczki.
        Jeśli chodzi o Żiółkowskiego, nie wykluczone, że czytałem n.t. Całunu Turyńskiego, bowiem pozycji o tym czytałem sporo. Gdybyś znalazł w sieci stronę z treścią książki powyższego autora do pobrania elektronicznego, podaj mi. Znalazłem jedynie strony do kupienia, a podejrzewam, że nakład może być wyczerpany, co się często zdarza i strony są nieaktualne.
      • Łukasz
        12.03.2012 22:39
        Pomyliło mi się, odpowiedź na post masz wyżej.
    • mistyk
      08.02.2017 13:26
      cześć, chciałam się tylko wtrącić co do jedzenia mięsa. Bodajże jak się nie mylę w księdze rodzaju jest napisane że Bóg powiedział że owoce są dla ludzi i to co posiał i to co rośnie na drzewach, nie ma mowy o mięsie. Dopiero w dalszej części biblii jest napisane że On rozdzielił mięso na czyste i nieczyste. uważam, że jeśli ktoś nie chce to niech nie je, sama chce z niego zrezygnować, dla zdrowia i dla stanu psychicznego. Tak na marginesie jestem 5 dzien na warzywach i owocach ale to w celu przeczyszczenia organizmu, dziś trochę czuje się senna, nic dziwnego bo pieczywa też nie jadłam a więc bez węglowodanów i białka i się pocę xd wychodzi to co złe. A co do jogi..nie przyjmujcie filozofii..takie życie moim zdaniem jest bez sensu bo przecież tu na ziemi zbieramy zasługi ale i nie tylko(grzeszki) aby potem spotkać się twarzą w twarz z naszym życiem juz po śmierci aby się rozliczyć, aby Ojciec ukazał nam prawdę(w dzisiejszych czasach roi się od new age itp..) i oczyścił z brudu (czyściec) i byśmy mogli życ w harmonii oglądając Go.
  • komentarz
    29.02.2012 13:18
    Agnieszka Grycewicz nie powiedziała wszystkiego do końca, dlaczego zainteresowała się jogą, czy sama ćwiczyła, jakie były przyczyny zerwania z tradycyjnym funkcjonowanie w swoim środowisku. Okoliczności są zapewnie głębsze, natury psychologicznej, gdy człowiek zaczyna wątpić, wtedy dla równowagi bierze się za różne środki mające przywrócić równowagę psychiczną, bez należytego przygotowania, z zachowaniem tzw. BHP w duchowości.
    Joga jest znana od tysięcy lat, powstała przed chrześcijaństwem, ok. 500 lat p.n.e.
    Jest ona jednym z wielu systemów filozofii indyjskiej i zbiór dyscyplin duchowych. Uznaje prawo karmy (karmana) i koła wcieleń (reinkarnacja, sansara) z których wyzwolenia dokonuje się przez odpowiedni trening ciała, przestrzeganie zasad etycznych, skupienie, medytację i ascezę. Joga zajmuje się związkami między ciałem, umysłem, świadomością i duchem.
    W świecie zachodnim przyjmowana potocznie za zestaw ćwiczeń fizycznych i umysłowych, uprawianych głównie dla zdrowia.
    Gdyby joga, a w niej medytacja, były szkodliwe dla ustroju psychofizycznego człowieka, na pewno by nie była popularna w naszej kulturze europejskiej.
    Potępianie w czambuł tych ćwiczeń z powodu ignorancji krytyków czym jest joga, nie jest mądre. Można też krytykować inne metody w celu osiągania stabilizacji wewnętrznej z różnych kultur całego świata, ale to mija się z celem, bo ludzie i tak będą sięgali po te środki.
    Gdyby modlitwy chrześcijańskie były uniwersalne dla człowieka, wtedy chrześcijaństwo w różnych jego odmianach byłoby powszechne.
    Zauważa się od wielu pokoleń, że katolicym, będący jednym z elementów chrześcijaństwa, traci na znaczeniu w krajach rozwiniętych, z powodu małej atrakcyjności w rozwoju duchowości. Dogmaty, doktryny w swej istocie są archaiczne, czyli cały ten sztafaż uroczystości kościelnych. Kościoły pustoszeją, w Polsce też.
    Joga jest bezpiecznym ćwiczeniem, trzeba tylko wiedzieć jak się wziąć za nią. Od chleba człowiek też potrafi się otruć.
    Do Ja-Agi. Ja jestem po kursie medytacji, a odmian ich jest wiele, i do prawdy nic mi złego się nie stało. Przeciwnie, rozwinęła się u mnie intuicja, że mogłem mieć przeczucia (spontaniczne) o zdarzeniach bieżących (katastrofy) jak i też przyszłych, w tym o śmierci JPII na pół roku przed jego odejściem. To jeden z elementów rozwoju duchowego, mających poznać lepiej naturę człowieka, bez odniesień religijnych.
    • maria
      29.02.2012 16:44
      Przewidzieć śmierć Jana Pawła? Przecież to było oczywiste. Był schorowany i miał już i swoje doświadczenie trudów życia i wieku. Pół roku przed śmiercią przewidzieć, że umrze. Wow! To jest dopiero intuicja!!!!
      Przewidzieć katastrofy? To też nie wymaga żadnych dodatkowych "zdolności". Ale w człowieku jest pragnienie panowania nad przyszłością i nieznanym. Chce być wyjątkowy o wyjątkowej mocy. To nic innego, jak owo z raju: "będziecie jako Bóg". Wtedy Bóg nie jest już potrzebny. Chcemy być panami świata, samych siebie i kończymy nosem w błocie naszych mądrości i przekonań o swojej sile. Tymczasem potrzeba stanąć w prawdzie i uznać, że nasza siła jest w Bogu, który proponuje nam przyjaźń i prowadzenie. I nie o atrakcyjność tu chodzi, nie o pogoń za kolejnymi doznaniami naszych zmysłów czy innych pożądliwości. To wszystko tylko chwilowe złudzenie. Bo co da Twojemu życiu przewidywanie jakichś katastrof, co Ci dało przewidzenie śmierci JPII? Chodzi o miłość, którą czerpać można tylko z jednego źródła - z Boga, który nam się objawił - najpierw przez proroków ostatecznie zaś przez Syna. Miłość, której nie jest potrzebne zachwycanie się sobą i swoimi "umiejętnościami intuicyjnymi", bo ona służy, i buduje cywilizację miłości. Miłość, która "TU i TERAZ" podejmuje wezwanie stawiane przez codzienność. Joga to koncentracja na sobie. Medytacja cheścijańska to otwieranie się na prawdę o sobie, że nie jesteśmy samowystarczlni, a Osobowy Bóg, które jest miłością oferuje nam prowadzenie. Rozeznanie tego i posłuszeństwo wymaga rozumu, mądrości i wewnętrznego pokoju. Tego, który pochodzi od Jezusa.
      • komentarz
        29.02.2012 17:44
        Mario, jeśli nie znasz tematów, to nie zabieraj głosu w tych sprawach.
        Piszesz pozycji osoby wierzącej, i ja Ci tego nie zabraniam.
        Więc bądź tak dobra, i nie kwestionuj tego co człowiek ma w sobie, jako dar, niezależnie od tego czy wierzy czy nie.
        Nie masz pojęcia na czym powyższe przykłady intuicji polegają.
        Joga, to nie tylko koncentracja na sobie, to przez samodzielne ćwiczenia - duchowe i fizyczne, wyrabianie w sobie samodzielności, to zwrócenie się etyczne na drugiego człowieka, to wyższy rozwój umysłowy, własnej jaźni.
        Jeśli potrzeba Tobie opieki bóstwa (Boga), nie zabraniam Ci tego, nie wolno mi.
        Tylko o innych sposobach na duchowość nic nie mów, jeśli tego nie znasz i... nie rozumiesz.
        Czytaj uważnie co piszę.
      • maria
        01.03.2012 00:06
        Otóż temat znam bardziej niż Ci się wydaje. Dlatego też zabieram głos. A z Twojej wypowiedzi odczytuję poczucie wyższości tych bardziej "oświeconych" nad całą resztą. Niestety nie zwrociłaś uwagi na sprawy najważniejsze, najbardziej istotne. Dążysz do samozbawienia. Tylko po co? Czy masz jakiś dowód na wieczne trwanie, na życie po śmierci? Może podpowiada Ci to intuicja? Co po śmierci? Nirwana czy inne ciało? Zachwycasz się sobą, swoim rozwojem, tym co przeżywasz teraz. Ale czy wiesz po co to wszystko? Widzisz cel? Czy wierzysz w Objawiającego się nam Pana Boga czy nie, staniesz w ostateczności przed NIM. Z czym? Z jogą? Hinduizmem? Intuicją, która dawała Ci tyle okazji do zachwytu sobą? Bo nie chiałaś poznać osobiście Jezusa, gdyż wydawał się taki nieatrakcyjny? Tymczasem roztrwaniasz obdarowanie miłością. Jesteś kochana bezwarunkowo, czule, wiernie i nie przyjmujesz tej miłości. A ona zmienia w człowieku wszystko. I to jest zatykający dech mistycyzm. Doświadczenie, którego już nigdy nie chce się utracić. A wszystko całkowicie za darmo. Wystarczy uznać swoją słabość, swoją niezdolność do bycia doskonałą i zaprosić Jezusa jako jedynego Zbawiciela. A potem już tylko z Nim budować to wszysto, za czym tęskinisz
      • komentarz
        01.03.2012 09:46
        Nie wiem czy zauważyłaś Mario, że jestem mężczyzną, oznacza to, że czytasz Moje teksty pobieżnie i bez zrozumienia treści.
        W dalszym ciągu twierdzę, że nie wiesz czym jest joga i mistycyzm niechrześcijański (niekatolicki).
        Jeśli odczuwasz Moje wypowiedzi jako kogoś wywyższającewgo się to tym gorzej dla Ciebie (sic!)
        Poczytaj dokładnie wypowiedzi/omówienia n.t. jogi, różnych sposobów samodoskonalenia. Wiem, że ich nie rozumiesz ich, ba!, zarzucasz innym, że jeśli roztrwaniają miłość jaka jest dana człowiekowi od Natury, to taki człowiek w Twoim zrozumieniu jest mało wartościowy. Błąd myślowy i logiczny. Ta insynuacja jest czymś niesłychanym, a jednocześnie grosteskowa. Nie znasz Mnie zupełnie, więc zachowaj umiar w swoich religijnych osądach. Powiedziałem b. wyraźnie, jeśli Tobie potrzebna jest opieka Boga, podległość jemu, bo psychicznie czujesz się spokojna i bezpieczna - proszę bardzo.
        Nie masz jednak żadnego prawa komukolwiek zarzucać, że jeśli idzie drogą samodoskonalenia, to ta droga jest zła i desktrukcyjna. Kto Ci dał prawo do osądzania innych Mario, czym jest i była Twoja religia dla świata, jeśli popatrzymy na jej krwawą historię? Żaden inny system religijny nie był tak okrutny wobec człowieka, gdy "ewangelizował" w imieniu Boga i Jezuasa.
        Więc zadwanie mi pytań, sceptycyzm, ironia jak do sztubaka, który ma się tłumaczyć przed Tobą dlaczego wybrał taką drogę rozwoju duchowego i umysłowego jest nie na miejscu. Jestem dostatecznie dojrzałym człowiekiem, aby Ci nie odpowiadać na te pytania. Moje przeżycia kiedyś, spontaniczne - w odmiennych stanach świadomości, otworzyły moje wnętrze na świat, na ludzi, na inne kultury, wierzenia, aby być wobec nich tolerancyjnym. Ty natomiast Mario z tolerancją wobec inaczej myślących nie masz nic wspólnego, bo należysz do jednych z trybików masowej religii, która, jak wykazuje historia nie rozwiązała problemów cywilizacyjnych.
        Uznawanie swojej słabości, jak piszesz, to brak samodzielności w myśleniu, za tym idą określone konsekwecje egzystencjalne.
        Nie wolno Ci asolutnie deprecjonować innych wartości filozoficznych, humanistycznych, bo one mają swój historyczny wkład w rozwój ludzkości.
        Joga i inne sposoby samodoskonalenia mają swoje poczesne miejsce tu i teraz.
    • Jerzyk
      01.03.2012 13:10
      "komentarz"
      Piszesz o swoich nabytych po ćwiczeniach "zdolnościach duchowych",
      - Jak myślisz, skąd się wzięły?
      Jest przysłowie -"Kruk, krukowi...", tak samo "zły złemu...".
      Do puki zło człowieka ma, to nic mu nie robi, bo do niego należy.
      Spróbuj z tym skończyć, to dowiesz się co z tobą będzie.
      Mam przyjaciela, który był niesamowitym pasjonatom jogi. nieszczęście przyszło kiedy próbował z tym skończyć.
      Spotykamy się często i choć już upłynął jakiś czas od momentu zarwania z jogą, to kiedy wejdziemy na ten temat, jego mina staje się bardzo poważna i widać respekt z jakim mówi o tych sprawach. Miał niesamowite trudności, działy się dziwne rzeczy w jego życiu, itp.
      Jeżeli myślisz, że duchy które działa ją w tobie i informują cię m/in o wydarzeniach są nieszkodliwe i nic ci nie zrobią, to jesteś ogromnym naiwniakiem.
      - Gratuluję beztroski i zaniku normalnego myślenia.
      • chyba Tobie brak
        08.02.2017 13:50
        ej trochę przesadzasz..sądzisz ze jak człowiek ma intuicję to mu to zły duch podpowiada? człowieku przesadzasz, osobiście dziś oglądałam jak w polsce powstała pierwsza szkoła pozwalająca dzieciom(im jest łatwiej bo mózg sie jeszcze rozwija) zobaczyć rzeczy przy zamkniętych oczach. polegało to na tym ze mieli zakryte oczy i dawano im kart z rysunkami, kolorami i oni mieli odgadnąc jakie to są. same mówiły że to ćwiczenie innych zmysłów. Intuicja została nam dana w czasach wczesnej rewolucji po to by nam podpowiadała co może się stać ( wtedy to były takie sygnały ostrzegawcze przed drapieżnikami) i teraz też jest ) człowiek dziś też ją ma tylko słabszą, powiedz czy Tobie nie zdarzyło się nigdy coś przeczuwać? albo jak wiedziałes co ktoś powie zanim to zrobił? pozdrawiam
    • Jerzyk
      01.03.2012 13:25
      "komentarz"
      - Fajnie, ćwiczę gimnastyczne figury i dowiaduję się, przy okazji, na temat "przyszłości".
      - Co będzie, co się stanie ...!!!
      - Popatrz, popatrz, jaka ta gimnastyka jest przyszłościowa!!!
      Trzeba to upowszechnić i zamiast ogromnych gmachów biur planowania zatrudnić joginów.
      W myśl tej teorii Indie powinny być najbogatszym państwem świata z pełnym dostatkiem wszelakich dóbr.
      A tu taka zwyczajna zakonnica pochodząca z Albanii ratowała także ludzi tej drogi, przed śmiercią w rynsztoku przy braku jakiejkolwiek pomocy swoich, także joginów.
      - Może tobie chodzi o to aby dojść do całkowitego osamotnienia, aby umrzeć z braku pomocy?
      • do Jerzyka
        01.03.2012 16:58
        Nie należysz Jerzyk do tuzów intelektu, poza drwinami i sugerowaniem, ze inni są nienormalni - psychiczni. Więc spuszczę zasłonę milczenia na Twoje wpisy, nie chcę osiągnąć Twojego poziomu potrzegania rzeczywistości.
      • Jerzyk
        02.03.2012 14:36
        "odpowiedź do odpowiedzi"
        Nie spodziewałem się, że jesteś taki cieniutki.
        - Każda wymówka jest dobra.
        Z tego co piszesz wynika, że jesteś już mocno uzależniony od postępowania innych.
        - Boisz się mojego poziomu.
        Otóż nie masz się czego obawiać, nigdy go nie osiągniesz. Niektórych rzeczy nie da się nauczyć, zdobyć, czy tp. Po tym co i jak piszesz wyraźnie widać, że to ci to nie grozi.
        Widać joga zrobiła już swoje. Uczepiłeś się tej drogi i starasz się za wszelką cenę udowodnić sobie, bo innym nie zdołasz, że to "dobre".
        - Żal mi cię.
        Pomagałem już takim ludziom jak ty i wiem co to jest.
        - W przeciwieństwie do ciebie.
  • Moria
    29.02.2012 14:39
    Moria
    Świadectwo ojca Joseph-Marie Verlinde
    -------------------------------------
    Do czytania:

    http://www.apologetyka.katolik.pl/inne-polemiki/new-age/188/799-o-niebezpieczestwach-wshodu-new-age-ezoteryzmu-radiescezji-magnetyzmu-hipnozy

    Do posłuchania:

    http://www.youtube.com/watch?v=3oLuzJpyAd8&feature=related

    Do posłuchania i oglądania:

    http://gosc.pl/doc/900115.Od-guru-do-Jezusa
    • Myślący
      29.02.2012 16:13
      Ojciec Joseph-Marie Verlinde napisał to świadectwo p.t. "O niebezpieczeństwach Wschodu, New Age, ezoteryzmu, radiescezji, magnetyzmu, hipnozy".
      Napisał to jako chrześcijanin, uważający, że powyższe w tytule są niebezpieczne dla człowieka. W dodatku wrzucił do jednego wora takie tematy jak np. radiescezja czy hipnoza.
      Zrobił to, ponieważ zainteresowanie inną duchowością jest konkurencyjne dla chrześcijaństwa.
      Moria, mógłbyś/mogłabyś chociaż zgłębić temat i zapoznać się z nim, a nie powoływać się na czyjeś świadectwa. Oznacza bowiem, że tych spraw nie znasz i nie potrafisz samodzielnie ich omówić w komentarzu, za to powtarzasz czyjeś słowa niczym papuga.
      Radiescezja jest znana od b. dawna, jest to zdolność człowieka do wyczuwania promieniowania cieków wodnych w ziemii za pomocą gałązki w kształcie litery "Y", lub metalowego narzędzia w tym kształcie, lub przy pomocy wahadełka. Cieki wodne źle wpływają na kondycję psycho-fizyczną człowieka. Jedynie pszczoły lub koty dobrze się czują w tym środowisku. Kiedy zamierzano coć zbudować, domy, kościoły itp., korzystano z porad różdżkarza (radiestety), który określał teren jako czysty od promieniowania cieków wodnych. Radiescezja nie ma nic wspólnego z duchowością.
      Hipnoza "- stan między jawą a snem, jest wykorzystywana w psychologii klinicznej i hipnoterapii, między innymi jako jedna z metod diagnozowania i leczenia zaburzeń nerwicowych oraz w terapii uzależnień. Hipnoza pozwala na wydobycie z obszarów podświadomości zapamiętanych obrazów i sytuacji, dzięki czemu znajduje zastosowanie w kryminalistyce."
      Hipnoza jest znana od niepamiętych czasów. Opisał ją i udoskonalił Mesmer, który również zajmował się magnetyzmem, czyli bioenergioterapią. Właśnie Jezus miał te zdolności, jak opisują Ewangelie.
      O New Age i ezoteryce nie muszę już chyba pisać. Każdy z tych tematów, opisany i nieopisany jest dostępny dla człowieka, jeśli mu to odpowiada.
      Byłoby źle, gdyby ktokolwiek i komukolwiek zabraniał interesowania się nimi.
      Filozofia Wschodu, a więc joga z medytacją, jest konkurencyjna wobec chrześcijaństwa, bowiem stawia ona na samodzielność, indywidualny rozwój duchowy, gdzie nie potrzeba bóstwa (Boga), pod którego opieką człowiek czuje się dobrze i bezpiecznie.
      Jeśli komuś odpowiada oddawanie czci niedookreślonemu Bogu, proszę bardzo, niech wierzy, i niech będzie dobrym człowiekiem dla innych.
      W filozofii Wschodu przywiązuje się dużą wagę do aspektu etycznego człowieka, jego postępowania wobec innych.
      Idąc tropem myślenia ojca Joseph-Marie Verlinde można też potępiać feng shui lub Hunę. Tylko po co?
    • znawca
      29.02.2012 18:01
      Ojciec Joseph-Marie Verlinde napisał to świadectwo p.t. "O niebezpieczeństwach Wschodu, New Age, ezoteryzmu, radiescezji, magnetyzmu, hipnozy".
      Napisał to jako chrześcijanin, uważający, że powyższe w tytule są niebezpieczne dla człowieka. W dodatku wrzucił do jednego wora takie tematy jak np. radiescezja czy hipnoza.
      Zrobił to, ponieważ zainteresowanie inną duchowością jest konkurencyjne dla chrześcijaństwa.
      Moria, mógłbyś/mogłabyś chociaż zgłębić temat i zapoznać się z nim, a nie powoływać się na czyjeś świadectwa. Oznacza bowiem, że tych spraw nie znasz i nie potrafisz samodzielnie ich omówić w komentarzu, za to powtarzasz czyjeś słowa niczym papuga.
      Radiescezja jest znana od b. dawna, jest to zdolność człowieka do wyczuwania promieniowania cieków wodnych w ziemii za pomocą gałązki w kształcie litery "Y", lub metalowego narzędzia w tym kształcie, lub przy pomocy wahadełka. Cieki wodne źle wpływają na kondycję psycho-fizyczną człowieka. Jedynie pszczoły lub koty dobrze się czują w tym środowisku. Kiedy zamierzano coć zbudować, domy, kościoły itp., korzystano z porad różdżkarza (radiestety), który określał teren jako czysty od promieniowania cieków wodnych. Radiescezja nie ma nic wspólnego z duchowością.
      Hipnoza "- stan między jawą a snem, jest wykorzystywana w psychologii klinicznej i hipnoterapii, między innymi jako jedna z metod diagnozowania i leczenia zaburzeń nerwicowych oraz w terapii uzależnień. Hipnoza pozwala na wydobycie z obszarów podświadomości zapamiętanych obrazów i sytuacji, dzięki czemu znajduje zastosowanie w kryminalistyce."
      Hipnoza jest znana od niepamiętych czasów. Opisał ją i udoskonalił Mesmer, który również zajmował się magnetyzmem, czyli bioenergioterapią. Właśnie Jezus miał te zdolności, jak opisują Ewangelie.
      O New Age i ezoteryce nie muszę już chyba pisać. Każdy z tych tematów, opisany i nieopisany jest dostępny dla człowieka, jeśli mu to odpowiada.
      Byłoby źle, gdyby ktokolwiek i komukolwiek zabraniał interesowania się nimi.
      Filozofia Wschodu, a więc joga z medytacją, jest konkurencyjna wobec chrześcijaństwa, bowiem stawia ona na samodzielność, indywidualny rozwój duchowy, gdzie nie potrzeba bóstwa (Boga), pod którego opieką człowiek czuje się dobrze i bezpiecznie.
      Jeśli komuś odpowiada oddawanie czci niedookreślonemu Bogu, proszę bardzo, niech wierzy, i niech będzie dobrym człowiekiem dla innych.
      W filozofii Wschodu przywiązuje się dużą wagę do aspektu etycznego człowieka, jego postępowania wobec innych.
      Idąc tropem myślenia ojca Joseph-Marie Verlinde można też potępiać feng shui lub Hunę. Tylko po co?
      P.S. Redakcja GN wywołała temat jogi, więc prosiłbym aby dopuszczała różne opinie n.t. temat.
      • roztropny katolik
        29.02.2012 21:34
        Ja czytałam to świadectwo więc nie mąć tutaj ludziom!!
        Ojciec Joseph-Marie Verlinde ostrzega nie tylko przed jogą, mówi także o niebezpieczeństwie radiestezji, sztuk walki, , bioenergoterapii...chyba niedokładnie przeczytałeś to świadectwo ja czytałam je z wiele razy
      • roztropny katolik
        29.02.2012 22:15
        Ja czytałam to świadectwo więc nie mąć tutaj ludziom!!
        Ojciec Joseph-Marie Verlinde ostrzega nie tylko przed jogą, mówi także o niebezpieczeństwie radiestezji, sztuk walki, , bioenergoterapii...chyba niedokładnie przeczytałeś to świadectwo ja czytałam je z wiele razy
      • znawca
        01.03.2012 06:56
        @roztropny katoliku czy @menie. Jak nie masz argumentów, pozostało Ci tylko zaprzeczać.
        Takich jak o. Joseph-Marie Verlinde jest wielu, którzy wierząc po katolicku zawsze będą twierdzili, że joga jest czymś złym, szatańskim. Więc się nie produkuj.
        Nie zrozumiałaś co napisałem o radiescezji, bioenergoterapii, hipnozie itp.
        Modlitwa po katolicku niczego nie załatwia, to nie jest coś uniwersalnego dla wszystkich, jest ona dla wierzących jedynie, i niech tak będzie.
        Jeśli komuś niepotrzebna jest obecność bóstwa (Boga), będzie stosował praktyki jogi, i inne tu wymienione, i nikt mu tego nie zabroni. Jasne?
        Sam stosuję medytację przeponowo-oddechową (najprostszą) i czuję się dobrze, funkcjonuję w społeczeństwie i rodzinie. Mam dzięki tej medytacji rozwiniętą intuicję, której mi nie daje Kościół ze swoimi archaicznymi dogmatami, wartościami etc.
      • Jerzyk
        01.03.2012 13:49
        "znawca"
        - Kto cię tak zaprogramował?
        Jesteś ślepy i głuchy, a innym zarzucasz że są nienormalni.
        Popisujesz się jedynie wiadomościami o tematach, o których piszesz. To samo można znaleźć w słownikach tematycznych lub tp. Natomiast nie masz nawet zielonego pojęcia, ani nie zadajesz sobie nawet trudu, aby zapytać,
        - Skąd się to bierze?
        - Jakie są tego podstawy?
        - Z czego takie zdolności się wywodzą?
        Widać jest to dla ciebie za trudne, bo zbywasz to stwierdzeniem - "konkurencji".
        Tu pokazujesz płytkość swojego myślenia i swoich wywodów.
        Pokazujesz siebie jako zwykły robot - automat wykonujący i nie pytający,
        - Skąd to wszystko się bierze?
        Jeżeli istnieje hipnoza, radiestezja,... i inne,
        - to skąd się wzięły?
        - Jakie mają podłoże?
        Istnieje tylko dobro i zło,
        - Czy są dobre?
        - Jakie są owoce takich praktyk?
        - Czy np. Indie to najszczęśliwszy kraj na ziemi?
        - Itp, itd.
      • znów Jerzyk
        01.03.2012 16:45
        Twoje bzdury i chaos myślowy są powszechnie znane, jeśli posługujesz się wartościami bezdomnych, kanalarzy i kryminalistów, których towarzystwo lubisz, jak kiedyś przyznałeś. Dziwne, że swego interlokutora nie wysłałeś na badania psychiatryczne i aby brał leki.
        Jak nie masz nic do powiedzenia w kwestii jogi i samorealizacji, to tylko takie możesz tworzyć wpisy.
    • jesienna
      01.03.2012 13:34
      jesienna

      doświadczenia ojca Joseph-Marie Verlinde są dobrze znane praktykującym jogę



      Bywa, że są normalnym etapem praktykowania jogi (tak jak przeżycie "nocy ciemnej" - poczucia zupełnego opuszczenia przez Boga jest normalnym etapem modlitwy kontemplacyjnej w chrzścijaństwie)


      doświadczenia takie mogą też świadczyć o tym, że praktykujący zszedł na manowce w swoich praktykach duchowych (co się zdarza nie jednemu i nie jest niczym dziwnym)



      jeżeli zdarza się to doświadczonemu joginowi to umie z tych manowców zawrocić



      jeżeli praktykującemu jogę brak doświadczenia powinien mu w tym pomóc doświadczony mistrz



      najwyraźniej ojcu Verlinde zabrakło wiedzy i doświadczenia
       

      • Myślący
        01.03.2012 17:40
        Najwidoczniej Jesienna, i o. Joseph-Marie Verlinde nie jest i nie może być wyrocznią w tych sprawach, jeśli jogę miesza z radiescezją, hipnozą lub bioenergioterapią. Jego pogląd n.t. jogi i inne tematy jest typowo eklezjalny.
        Zwrócę jeszcze uwagę na sprawę modlitwy katolików, piszących tu swoje posty, jak modlitwa może wpływać destrukcyjnie na ich stan psychiczny :-)
        Otóż, kiedy tacy ludzie nie zgadzają się z poglądmi innych, od razu atakują, wyśmiewają się, opluwają, wypowiadają treści religijne, a potem w duchu "nieogarnionej miłości" oznajmiają... hmmm... będę się modlić za ciebie(!). Tak oto modlitwa na siłę, ze ściśniętymi szczękami wyzwala ciemne strony natury człowieka. To ciekawy przypadek do badań klinicznych :-)
      • jesienna
        01.03.2012 19:06
        jesienna
        To nie jest pogląd eklezjalny.
        Oficjalne dokumenty kościoła doceniają praktyki duchowe Hinduizmu (patrz wrzucone przeze mnie tu dokumenty deklaracji "nostra aetate" o stosunku do religii niechrześcijańskich).

        To pogląd pewnej grupy katolików (może nie tak dużej ale dość widocznej i głośnej, niestety) nie mających nic wspólnego z oficjalnym nauczaniem Kościła.
      • Myślący
        01.03.2012 19:32
        Właśnie to chciałem powiedzieć Jesienna w uogólnieniu, ponieważ ta "grupa katolików", chociaż nieliczna, znajduje posłuch wśród tradycyjnie myślących katolików. Jeśli do tego chóru dołącza abp Michalik, który czasami nie wie o mówi, jako najwyższy hierarcha polskiego Kościoła, to oznacza, że z tym Kościołem jest kiepsko i zapomina o oficjalnym stanowisku Watykanu nt. innych religii.
        Myślę, że się dobrze rozumiemy Jesienna :-)
  • Magnolka
    29.02.2012 14:54
    Tak mnie zastanawia czy np ludziom wschodu kórzy w tej kulturze wyrośli,których rodzice uprawiali jogę,oraz otoczenie,dla których jest to naturalne jak jedzenie zupy z kurkumy,czy im to też szkodzi na duchowość?
  • Magnolka
    29.02.2012 14:54
    Tak mnie zastanawia czy np ludziom wschodu kórzy w tej kulturze wyrośli,których rodzice uprawiali jogę,oraz otoczenie,dla których jest to naturalne jak jedzenie zupy z kurkumy,czy im to też szkodzi na duchowość?
  • Magnolka
    29.02.2012 14:55
    Tak mnie zastanawia czy np ludziom wschodu kórzy w tej kulturze wyrośli,których rodzice uprawiali jogę,oraz otoczenie,dla których jest to naturalne jak jedzenie zupy z kurkumy,czy im to też szkodzi na duchowość?
  • Scott
    29.02.2012 15:08
    Joga to centrum hinduizmu, nie ma jogi bez hinduizmu i hinduizmu bez jogi.
  • wojtek303
    29.02.2012 17:10
    wojtek303
    Nie tylko Joga jest czyms niebezpiecznym, wszystko jest niebezpieczne wlacznie z jedzeniem. Jak sie nie zna umiaru i korzystnego stosowania to nawet woda moze zabic. W Polsce to wiecej jest szkody przez alkohol niz Joge. Ale swiadectwa ludzi ktorzy doswiadczyli zlych rzeczy w zyciu na pewno pomagaja innym we wlasciwym wyborze.
  • Tadeusz
    29.02.2012 17:45
    Ćwiczenia jogi nie są niczym złym.
    Ćwicząc jogę wcale nie trzeba się interesować hinduizmem. Wielu ludzi ćwiczy jogę, tai chi, karate, judo, aikido i są zupełnie normalni i wcale im nie odbija. Nie interesują się żadnymi filozofiami z tym zwiazanymi.
    • men
      29.02.2012 21:45
      Trzeba być totalnym ignorantem żeby pisać takie zdania, poczytaj najpierw na temat tych religii, sztuki walki czy joga nie są dla cwiczeń, ale wymyślono je aby przez ich ćwiczenie osiągnąć stan nirwany, a nie rozwinąć "duchowość".
      W przypadku aikido czytałam historie ludzi którzy mieli doświadczenia paranormalne, a na koniec manifestacje demoniczne... Tak samo w przypadku jogi , przy medytacji transcendentalnej ludzie popełniają samobójstwa, zaburzenia emocjonalne..W USA działal swego czasu taki guru, były procesy sądowe... poczytaj a zobaczysz tą "normalność" z bliska..
    • men
      29.02.2012 22:13
      Trzeba być totalnym ignorantem żeby pisać takie zdania, poczytaj najpierw na temat tych religii, sztuki walki czy joga nie są dla cwiczeń, ale wymyślono je aby przez ich ćwiczenie osiągnąć stan nirwany, a nie rozwinąć "duchowość".
      W przypadku aikido czytałam historie ludzi którzy mieli doświadczenia paranormalne, a na koniec manifestacje demoniczne... Tak samo w przypadku jogi , przy medytacji transcendentalnej ludzie popełniają samobójstwa, zaburzenia emocjonalne..W USA działal swego czasu taki guru, były procesy sądowe... poczytaj a zobaczysz tą "normalność" z bliska..
      • Tadeusz
        02.03.2012 01:04
        Ignorantem lub ignorantką to ty jesteś. Dosyć długo ćwiczyłem dwie wschodnie sztuki walki ( drugą było właśnie aikido ) i do głowy mi ani moim znajomym z treningów nie przyszło interesować jakimiś filozofiami. Nikt nas nigdy nawet do tego nie zachęcał. Ćwiczyliśmy dla zdrowia , sportu i umiejętności samoobrony. Jak ktoś ma nie zdrowe zainteresowania to zawsze się właduje w kłopoty.
  • Józef
    29.02.2012 20:34
    "Niespokojne jest serce moje,póki nie spocznie w Bogu"
    Bóg jest Jedyny i Prawdziwy.Tylko w głębokiej wierze i w zjednaniu z Bogiem, możemy doznać spokoju duszy i ciała, oraz pewności,że cokolwiek się stanie On cię nie opuści.

    Oferty licznych firm, organizacji/w tym podszywających się pod religijne/,są najczęsciej wyłudzaniem pieniędzy i łudzeniem najczęsciej cierpiących autentycznie ludzi, obietnicami uspokojenia i uleczenia.Bardzo często kończy się to tragediami osobistymi,rodzinnymi i religijnymi.

    Piszę to na podstawie znanych mi osobiście osób i sytuacji, a także własnych odczuć.
  • roztropny katolik
    29.02.2012 21:21
    Wszystkim którzy ćwiczyli lub zamierzają ćwiczyć joge polecam świadectwo o. Jacquesa Verlinde.
    Jest jedna z najlepiej zorientowanych osób na Zachodzie czym jest joga. Guru na Wschodzie śmieją się z Europejczyków którzy uważają jogę za ćwiczenia. Wg nich to praktyka religijna która ma pomóc osiągnąć stan nirwany a nie poprawić naszą kondycję czy samopoczucie, nawet jeśli tak ją traktujemy. Wg nich niezależnie od naszego podejścia joga do tego nas prowadzi, wcześniej czy póżniej.
    Może warto spojrzeć na to co przychodzi ze Wschodu oczami tych którzy tego ucżą, a dla nich JOGA TO MEDYTACJA HINDUISTYCZNA a NIE ĆWICZENIA, w JODZE ĆWICZENIA SĄ MEDYTACJA.jeśli więć ćwiczysz już medytujesz...
    • jesienna
      01.03.2012 13:43
      jesienna

      Właśnie joga uprawiana bez zakorzenienia w tradycji duchowej hinduizmu jest niebezpieczna.



      Ta tradycja to zbiór doświadczeń praktykujących jogę przez tysiące lat.



      Znajomośc tych doświadczeń pozwala na omijanie niebezpieczeństwa jakie mogą się wiązać z tą praktyką duchową (na chrześcijan rozwijających się duchowo też czychają niebezpieczeństwa!)



      praktykowanie jogi przez europejczyka (przeważnie pod kierunkiem jakiegoś hohsztaplera a nie mistrza z prawidziwego zdarzenia) rzeczywiście jest niebezpieczne



       

      • myślący
        02.03.2012 12:18
        Verlinde praktykował pod kierunkiem mistrza w Indiach, nie tu w Europie, czyli był u samego źródła, a efekty były b.tragiczne...Polecam dokładnie przeczytać jego historię, żeby nie wyciągać bezpodstawnych wniosków...
      • znawca
        02.03.2012 17:40
        Mylisz się "myślący". Nie ma znaczenia, czy Verlinde praktykował w Indiach czy poza nimi. Mistrzowie jogi podróżują również po świecie.
        Chyba nie wątpisz, że "świadetwa" tego zakonnika nie czytały osoby, które krytycznie odnoszą się do jego opinii. O. Verlinde nie jest wyrocznią w tych sprawach, jest jednym z niewielu ortodoksyjnych kapłanów, którzy postrzegają świat w stylu przedsoborowym, jak np. abp Michalik.
        Podejście do innych praktyk duchowych ma zawsze podłoże psychologiczne. Wynika ono przeważnie ze zwątpień egzystencjalnych. Dobrym nastawienim jest ciekawość człowieka jak w innych systemach funkcjonuje samorealizacja. Jeśli ktoś jest już nastawiony podświadomie, że te inne systemy nie są dobre, to praktykując, aby dowiedzieć się i wykazać, że tak jest jak w założeniu, zawsze dopatrzy się negatywnych skutków tych praktyk.
        Za nim zacząłem medytować, przeczytałem n.t. temat dużo książek, wraz z ostrzeżeniami, aby być uważnym i ostrożnym.
        Przed wszystkim kierowała mną ciekawość, jakie skutki medytowanie przyniesie. Nie byłem nastawiony negatywnie, ani też nie wchodziłem w to całym swoim jestemstwem, zachowałem dystans i obserwowałem swoje reakcje (skutki). W moim przypadku tylko ten sposób pozwolił mi zbadać swój stan psychologiczny. Jak podkreślają specjaliści, jeśli na którymś etapie ktoś zauważy jakieś nieprawidłowości, dzięki samokontroli można się wycofać i przeanalizować co się stało. I właśnie mistrzowie praktyk samodoskonalenia są po to aby omówić swoje odczucia. To są subtelności naszego obszaru psychiki. Można też samodzielnie, ale z dobrym przygotowanie,m pozytywnym nastawieniem, że "nic złego nie może mnie spotkać". Są to postawy ostrożości.
        Podejrzewam, że o. Verlinde wszystkiego nie mówił swojemu mistrzowi, o swoich odczuciach i pozwalał się prowadzić, aż wzystko wybuchło i zawaliło się w jego psychice. I potem opisał swoje "świadectwo", którego nie można uogólniać, stał się bowiem przypadkiem człowieka o niewłaściwym podejściu do tych praktyk.
  • roztropny katolik
    29.02.2012 22:12
    Wszystkim którzy ćwiczyli lub zamierzają ćwiczyć joge polecam świadectwo o. Jacquesa Verlinde.
    Jest jedna z najlepiej zorientowanych osób na Zachodzie czym jest joga. Guru na Wschodzie śmieją się z Europejczyków którzy uważają jogę za ćwiczenia. Wg nich to praktyka religijna która ma pomóc osiągnąć stan nirwany a nie poprawić naszą kondycję czy samopoczucie, nawet jeśli tak ją traktujemy. Wg nich niezależnie od naszego podejścia joga do tego nas prowadzi, wcześniej czy póżniej.
    Może warto spojrzeć na to co przychodzi ze Wschodu oczami tych którzy tego ucżą, a dla nich JOGA TO MEDYTACJA HINDUISTYCZNA a NIE ĆWICZENIA, w JODZE ĆWICZENIA SĄ MEDYTACJA.jeśli więć ćwiczysz już medytujesz...
    • powtórzenie
      01.03.2012 09:56
      @roztropny katoliku czy @menie. Jak nie masz argumentów, pozostało Ci tylko zaprzeczać.
      Takich jak o. Joseph-Marie Verlinde jest wielu, którzy wierząc po katolicku zawsze będą twierdzili, że joga jest czymś złym, szatańskim. Więc się nie produkuj.
      Nie zrozumiałaś co napisałem o radiescezji, bioenergoterapii, hipnozie itp.
      Modlitwa po katolicku niczego nie załatwia, to nie jest coś uniwersalnego dla wszystkich, jest ona dla wierzących jedynie, i niech tak będzie.
      Jeśli komuś niepotrzebna jest obecność bóstwa (Boga), będzie stosował praktyki jogi, i inne tu wymienione, i nikt mu tego nie zabroni. Jasne?
      Sam stosuję medytację przeponowo-oddechową (najprostszą) i czuję się dobrze, funkcjonuję w społeczeństwie i rodzinie. Mam dzięki tej medytacji rozwiniętą intuicję, której mi nie daje Kościół ze swoimi archaicznymi dogmatami, wartościami etc.
      Poczytaj inne wspisy na ten temat o jodze, bo wygląda na to w/g Ciebie, że miliony na świecie, praktykujących jogę i inne techniki to ludzie nienormalni. Dochodzisz do absurdu.
  • fylozof
    01.03.2012 08:54
    Ludzie wszędzie widzicie zagrożenie. Miliony ludzi na świecie ćwiczy jogę, medytuje i jakoś nie są opętani. Inaczej mówiąc całe Indie i jeszcze kilka milionów na całym śwecie to opętani
  • szukający
    01.03.2012 08:59
    To znaczy że ci co wyznają inne religie nie będą zbawieni. Tylko chrześcijanie. Reszta np w Indiach won do piekła ???
  • krzychu
    01.03.2012 09:49
    Analogia do jogi jako kultury, w której niektóre ludy są wychowane: Aztekowie wychowani i żyjący w "kulturze" mordów rytualnych itp. byli przesiąknięci wpływem demonów, choć to była ich "kultura". Dopiero chrześcijaństwo przyniosło im uwolnienie od złych duchów.
    • do krzycha
      01.03.2012 10:20
      Zapomniałeś jeszcze dodać, że chrześcijaństwo, to kościelne stosowało mordy religijne na wielką skalę, dlatego twierdzę, że złe duchy dominowały w tym systemie i nadal dominują, jak widać po ostatnich skandalach w Kościele.
  • 77sida
    01.03.2012 10:07
    Moja siostra jest instruktorką jogi i jak na nią patrzę, to odnoszę wrażenie, że jest najszczęśliwsza z całej rodziny. Pogodzona z sobą, dowartościowana, pozytywnie nastawiona do świata, w miarę możności spełniająca swoje marzenia. Każdemu (sobie też) bym życzyła takiego spojrzenia.
  • jesienna
    01.03.2012 11:57
    jesienna
    Hinduizm to wielka religia, wielka tradycja duchowa starsza niż chrześcijaństwo, która wydaje dobre owoce
    (XX wiek np. walka bez przemocy -Gandi, aż dziwne, że żaden chrześcijanin wcześniej na to nie wpadł).

    deklaracja Soborowa "nostra aetate" w § 2 stwierdza: „W hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością”
    • jesienna
      01.03.2012 12:09
      jesienna
      Dalsza część postu:

      atakowanie jogi (praktyka hinduizmu) i zarzucanie, że jest przyczyną spustoszeń psychicznych czy duchowych nie ma podstaw

      skąd biorą się takie przypadki jak opisany?

      europejczycy nie są przyzwyczajenie do dyscypliny i ascezy jakiej wymaga uprawianie jogi, nie są gotowi na lata ćwiczeń, medytacji, wyrzeczeń

      chcą mieć wszystko szybko i w miarę bez wysiłku

      no i tak się kończy droga na skróty...


      przed takimi skutkami pójścia na skróty przestrzegają mistrzowie jogi


      i opisują własnie takie doświadczenia jak op8isywane przez Agnieszkę G. u ludzi, którzy nie chcą (lub nie potrafią poddać się dyscyplinie i ascezie) jaskiej wymaga praktykowanie jogi

      • teolog
        02.03.2012 12:29
        Polecam czytać ze zrozumieniem dokumenty kościelne, a nie dostosowywać do własnych przekonań.
        „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał.” Nostra aetate (punkt 2 akapit 2).

        Nie odrzuca tego co jest PRAWDZIWIE święte a to nie oznacza bezwarunkowej akceptacji dla wszystkiego co zawierają te religie...szacunek można mieć nawet jeśli się z kimś nie zgadzam i czegoś nie popieram :)
        Po drugie dokument stwierdza, że inne religie odbijają promień Prawdy , a nie że zawierają całą Prawdę....
      • Myślący
        02.03.2012 13:26
        Teologu, jak zwykle masz "swój punkt" widzenia, który chcesz "dostosować do własnych przekonań".
        Otóż nie jest tak, że jakiekolwiek opinie Kościoła muszą być punktem odniesienia, wzorcem do przyszłych wyborów. Czy to jest jasne?
        Kościół jest jednym z wielu systemów religijnych na świecie, i nie zawiera tego co nazywa "prawdą", bo takiej nie ma, i nie ma na nią dowodów. Można coś domniemywać, ale to nie jest aksjomat na pewno.
        Gdyby "prawda" i przez głoszenie "Chrystusa" (nie Jezusa) była rzeczywista, z pewnością nauki Kościoła byłyby powszechne, a nie są. Ba, w państwach rozwiniętych nauki kościelne osiągnęły taki poziom intelektualny, przekonywania, że jest co raz mniej praktykujących. To samo zaczyna się w Polsce. Ale to problem samego Kościoła.
        Jest tak, że na świecie mamy wiele systemów filozoficzno-religijnych, j/w, które są równorzędne do chrześcijaństwa/katolicyzmu.
        Tak więc, powracając do głównego wątku tej dyskusji, joga należy do jednych z najstarszych praktyk (500 lat p.n.e.) samodoskonalenia duchowego - samodzielnego, gdzie jedynie mistrz nadaje kierunek praktykantowi.
        Podany przez Ciebie cytat i tak jak na czasy Soboru Watykańskiego II był niezwykły, że wreszcie Kościół zauważył, że inne systemy istnieją, choć zachował przekonanie, co ja nazywam uroszczeniem (wielowiekowym), że wyłącznie Kościół zna "prawdę" i reprezentuje Boga na ziemii, wypowiada się w jego imieniu, nawet wie co Bóg myśli/sądzi o takiej czy innej sprawie.
        W podobny sposób kapłani egipscy, znając wylewy Nilu i zaćmienia słońca, mogli wpływać na umysły ludzkie.
        Uważam, że samodzielność w wyborach życiowych człowieka jest jednym z osiągnięć istoty ludzkiej. Właśnie joga m.in. do tego prowadzi.
      • teolog do pana myślącego
        02.03.2012 17:58
        Przyznaję rację panu, że chrześcijaństwo nie jest jedyną istniejącą religią na ziemi i każdy ma prawo wyboru... Bóg dał człowiekowi prawdziwą wolność, nie jakieś złudzenie wolności.
        Zgadzam się że przedstawiam punkt widzenia katolicki a ktoś może mieć inny. Przedstawianie jakiegokolwiek zdania w dyskusji nie jest zabranianiem komuś myślenia, inaczej zabroniona byłaby każda wymiana argumentów (tak robią systemy totalitarne).
        Jak ktoś szanuje swoją religię to jej broni, chyba że nie wie w co wierzy, jeśli katolik wierzy to jest dumny ze swojej wiary (choć niekoniecznie z każdego księdza) i dlatego broni tego w dyskusji. Jeśli hinduista jest dumny ze sojej wiary to rownież będzie jej bronił i uważał za najlepszą. Nie wiem w czym widzisz problem... w tym że jest ktoś kto wierzy w Chrystusa i broni Jego kościoła...?
      • teolog do pana myślącego
        02.03.2012 18:06
        Przyznaję rację panu, że chrześcijaństwo nie jest jedyną istniejącą religią na ziemi i każdy ma prawo wyboru... Bóg dał człowiekowi prawdziwą wolność, nie jakieś złudzenie wolności.
        Zgadzam się że przedstawiam punkt widzenia katolicki a ktoś może mieć inny. Przedstawianie jakiegokolwiek zdania w dyskusji nie jest zabranianiem komuś myślenia, inaczej zabroniona byłaby każda wymiana argumentów (tak robią systemy totalitarne).
        Jak ktoś szanuje swoją religię to jej broni, chyba że nie wie w co wierzy, jeśli katolik wierzy to jest dumny ze swojej wiary (choć niekoniecznie z każdego księdza) i dlatego broni tego w dyskusji. Jeśli hinduista jest dumny ze sojej wiary to rownież będzie jej bronił i uważał za najlepszą. Nie wiem w czym widzisz problem... w tym że jest ktoś kto wierzy w Chrystusa i broni Jego kościoła...?
      • Myślący
        02.03.2012 18:54
        Prześledź Teologu z łaski swojej część dyskusji między nami. Co napisałeś i co Tobie odpowiedziałem. Zawarłem w mojej odpowiedzi kilka wątków, znając Twoje inne wypowiedzi na tym forum.
        Jedynie przyznałeś racje, że na świecie istnieją inne systemy, po czym powróciłeś do... katechezy. Tu rozmawiamy o jodze i podobnych sprawach, więc nie schodź tematu.
        Podkreślam wielokrotnie, że każdy ma prawo do własnego spojrzenia na sprawy duchowe. Więc nie próbuj mnie przekonać w to co wierzysz, bo spotkasz się z określoną odpowiedzią. Skup się na meritum. Napisałeś tak: "Przedstawianie jakiegokolwiek zdania w dyskusji nie jest zabranianiem komuś myślenia, inaczej zabroniona byłaby każda wymiana argumentów (tak robią systemy totalitarne)."
        Racja, z tym, że przedstawianie swojego zdania nt. Twojej wiary pozostaw do innych dyskusji. Nie rozwadniaj tematu. Czy rozumiesz co mam na myśli?
        Jeśli piszesz, że systemy totalitarne zabraniały wymiany argumentów, to przypomnę Ci znów (w innej dyskusji), że katolicyzm kościelny był właśnie tym systemem totalitarnym, gdzie pod płaszczykiem wiary "ewangelizował" narody zdecydowanie.
        Więc jeśli dopatrujesz się jakiegoś u mnie problemu, to powiadam - pisz na temat, o jodze. No chyba, że nie masz nic do powiedzenia w tej kwestii.
    • komentarz
      01.03.2012 12:36

      Jesienna, dobrześ przypomniała katolikom o tej deklaracji Soboru Watykańskiego II, którym wydaje się, że ich religia jest uniwersalna dla całego świata. Gdyby była, Kościół w państwach nowoczesnych nie traciłby wiernych.
      Pozwól zatem, że dopowiem do wspomnianego punktu DRN 2 również takie słowa:
      "Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia. Podobnie też inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy."

      Jeśli przypomnę sobie niedawną wypowiedź z pogardą abp Michalika o buddyzmie, w ogólności o kulturze i wierzeniach hinduskich, to nic dziwnego, że jego akolici podobnie myślą o jodze i innych drogach do samorealizacji.

      • jesienna
        01.03.2012 13:04
        jesienna
        przypomniałam nie "katolikom" tylko katolikom którzy o tym nie wiedzą
        sama jestem katoliczką
      • komentarz
        01.03.2012 13:10
        Wiem o tym Jesienna :-) Pozdrawiam i kłaniam się...
      • powtórka
        02.03.2012 12:42
        Polecam czytać ze zrozumieniem dokumenty kościelne, a nie dostosowywać do własnych przekonań.
        „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał.” Nostra aetate (punkt 2 akapit 2).
        Nie odrzuca tego co jest PRAWDZIWIE święte a to nie oznacza bezwarunkowej akceptacji dla wszystkiego co zawierają te religie...szacunek można mieć nawet jeśli się z kimś nie zgadzam i czegoś nie popieram :)
        Po drugie dokument stwierdza, że inne religie odbijają promień Prawdy , a nie że zawierają całą Prawdę....
      • do @powtórka
        02.03.2012 16:55
        @powtórko lub jak Ci tam - Teologu, skocz wyżej do omówienia Twojego tekstu i... czytaj ze zrozumieniem.
      • Jerzyk
        02.03.2012 17:02
        Wszystko w porządku w tym co napisałeś, zapominasz, albo nie wiesz o jednej sprawie,
        - Nikt z żyjących nie jest w stanie sam się zbawić.
        Choćbyś nie wiem jak pracował, medytował, ćwiczył, etc, nie jesteś w stanie zdobyć tego sam.
        W niedzielnym odcinku Cejrowski pokazywał świątynie Buddyjskie w Indiach. Pokazując powiedział bardzo ciekawe stwierdzenie,
        - Buddyzm, to obłaskawianie złych duchów, aby nie robiły krzywdy. Pokazywał przy tym różne smoki i szkarady imitujące duchy.
        - W Buddyzmie nie ma zbawienia!
        Wszystko kręci się w kółko,
        - Nie wiadomo po co i na co.
        Ja mam Jezusa, Boga który stał się człowiekiem, aby zapłacić za mnie taką cenę, jaką ja, ani nikt z żyjących na świecie nie zdołałby uczynić.
        - A co ty masz prócz techniki?
        - Kto, lub co cię zbawi?
        Deklaracja jest OK, bo jesteśmy wszyscy dziećmi tego samego Ojca. Stąd też podobne są nasze dążenia,
        - Jednak nie każdą drogą dojdziemy do celu.
        Chodzi o właściwy kierunek i właściwą drogę.
        Inaczej nie byłoby problemu na świecie.
        - Ćwiczylibyśmy jogę i byłoby cacy.
    • jesienna
      01.03.2012 12:40
      jesienna

       

       

      deklaracja Soborowa "nostra aetate" w § 2 stwierdza: „

      Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecna jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się odpowiedzieć na te same pytania za pomocą coraz subtelniejszych pojęć i bardziej wykształconego języka

      Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi.

       

      "W hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, 

      a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, aw uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością”

      • Moria
        01.03.2012 15:46
        Moria
        KARDYNAŁ JOSEPH RATZINGER "DIALOG, KTÓRY RELATYWIZUJE MOC ZBAWCZĄ JEZUSA CHRYSTUSA, RADYKALNIE MIJA SIĘ Z PRZESŁANIEM SOBORU WATYKAŃSKIEGO II" „Die Tagespost”, nr 36, 9 IX 2000 r.(fragment)

        "W istocie, krytyce absolutnej i ostatecznej mocy głoszonego przez chrześcijan objawienia Jezusa Chrystusa towarzyszy fałszywe pojęcie tolerancji. Sobór Watykański II broni i popiera zasadę tolerancji jako wyraz respektowania wolności sumienia, myśli i wyznania. W omawianej deklaracji [chodzi o Deklarację Dominus Jesus]zostaje ona ponownie potwierdzona, gdyż jest jedną z podstawowych zasad etycznych należących do chrześcijańskiego Credo, ponieważ traktuje ono poważnie wolność wyboru religii. Tolerancja i wolność są jednak dzisiaj nadużywane i nieodpowiednio wykorzystywane. Dzieje się tak wówczas, gdy stosuje się je także w odniesieniu do wewnętrznych treści religijnych, przy założeniu, że wszystkie religie, jak również areligijne sposoby życia, mają tę samą wartość i choć nie istnieje obiektywna i uniwersalna prawda – ponieważ Bóg, albo raczej Absolut, objawia się pod niezliczonymi imionami – to wszystkie one są w jakimś stopniu prawdziwe. To fałszywe rozumienie tolerancji jest związane z zanikiem albo przynajmniej rezygnacją z pytania o prawdę, które dzisiaj przez wielu uważane jest za nieistotne. W ten sposób ujawnia się intelektualna słabość współczesnej kultury. Jeśli nie pytamy już o prawdę, to zanika różnica między tym, co jest istotą i „nie–istotą” wiary, wiara nie odróżnia się już od przesądu a doświadczenie od iluzji. Bez kryterium prawdy wewnętrznie sprzeczny i pozbawiony sensu staje się także postulat szacunku wobec innych religii, ponieważ brakuje elementu potwierdzającego i odróżniającego to, co w danej religii jest pozytywne, od tego, co negatywne lub będące owocem zabobonu lub złudzenia. W odpowiedzi na tak rozumianą tolerancję i wolność Deklaracja Dominus Iesus przywołuje stwierdzenie encykliki Redemptoris missio: „Gdy Duch Święty działa w sercach ludzi i w dziejach narodów, w kulturach i w religiach, podejmuje On zadanie przygotowania do Ewangelii” (29). Oznacza to wyraźne odwołanie się do działania Ducha nie tylko „w sercach ludzi”, ale także „w religiach”. Pozostaje ono w ścisłym związku z wewnętrzną tajemnicą Chrystusa, od której nigdy nie może być oderwane. Ponieważ religie zakorzenione są w historii i narodowych kulturach, znajdujemy w nich mieszaninę dobrego i złego. Dlatego nie wszystko może być uznane za praeparatio evangelica (przygotowanie do Ewangelii), ale tylko to, co rodzi się wówczas, „gdy Duch Święty działa”. Z tego stwierdzenia wyciągnąć należy ważny wniosek: obecne dzisiaj w religiach drogi zbawienia są dobre, jeśli są owocem działania Ducha w Chrystusie, a nie tworem samej religii. Pogląd ten potwierdzony został na Soborze Watykańskim II w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, gdzie w odniesieniu do obecności ziaren prawdy oraz dobra w innych religiach i kulturach napisano: „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”(2). Wszystko, co w religiach z Dobra i Prawdy pochodzi, nie może być pominięte, co więcej, musi zostać uznane i być szanowane. Dobro i Prawda, gdziekolwiek się znajdują, pochodzą od Ojca i są owocem działania Ducha Świętego. Ziarna Logosu rozsiane są wszędzie, nie można jednakże zamykać oczu na obecne w religiach błędy i złudzenia. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium potwierdza, że „nieraz jednak ludzie zwiedzeni przez Złego, znikczemnieli w myślach swoich i prawdę Bożą zamienili na kłamstwo, służąc raczej stworzeniu niż Stworzycielowi” (16). W świecie, który staje się coraz bardziej współzależny, w naturalny sposób dochodzi także do zetknięcia religii i kultur. Prowadzi to nie tylko do zewnętrznego spotkania ludzi z różnych religii, ale także do wzrastającego zainteresowania światem nieznanych religii. Dlatego, z punktu widzenia wzajemnego poznania, uprawnione jest mówienie o wspólnym wzbogacaniu się. Nie oznacza to jednak rezygnacji z uznawania wiary chrześcijańskiej za tę, która w darze Chrystusa otrzymała ostateczne i pełne objawienie Boskiej tajemnicy zbawienia. Ten sposób myślenia jest współcześnie niepopularny, gdyż zagłuszony został przez religijny relatywizm, który prowadzi do stwierdzenia, że „jedna religia ma taką samą wartość jak inna” (encyklika Redemptoris missio, 36). Uznanie oraz respekt dla innych religii i kultur świata, które wniosły swój obiektywny wkład we wzbogacenie i wspieranie ludzkiej godności, a także rozwój cywilizacji, nie pomniejsza ani oryginalności i jedyności orędzia Jezusa Chrystusa, ani nie może ograniczać misyjnej pracy Kościoła, ten bowiem „głosi i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest «drogą, prawdą i życiem» (J 14, 6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego” (Nostra aetate, 2). Te proste słowa wskazują równocześnie na wewnętrzny powód przekonania, że pełnia, uniwersalność i ostateczność objawienia Boskiego obecne są tylko w wierze chrześcijańskiej. Przekonanie to nie jest zakorzenione w jakimś ograniczonym pierwszeństwie, które można by przypisać członkom Kościoła, ani w historycznych wydarzeniach ziemskiego pielgrzymowania Kościoła, tkwi ono bowiem w tajemnicy Jezusa Chrystusa, który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem."

        Źródło:
        http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa-kosciola/forum-teologiczne/197/862-prawda-w-chrystusie
      • do Morii
        01.03.2012 16:09
        Bzdura, to pogląd tkwiący w umysłach ludzi, że jeśli inni uznają wartości chrześcijańskie/katolickie, przez Jezusa, Boga, Logos, doktryny i dogmaty, to pozwala im się rozwijać własną kulturę i wierzenia. To jest esencja nietolerancji religijnej jaka nadal lęgnie się w głowach przedstawicieli Kościoła.
        To jest tak jak kiedyś z samochodami Forda, w znanym powiedzeniu: można u nas kupić samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny.
        Moria, raz jeszcze mówię, nie masz własnego zdania, i powtarzasz jak papuga innych opinie i świadectwa. Nie jesteś więc samodzielny, lubisz być prowadzony za rączkę jak dzieciak.
        Odbiegłeś od meritum, czyli od jogi i innych sposobów samodoskonalenia.
      • jesienna
        01.03.2012 16:12
        jesienna
        czemu nie piszesz nic od siebie - nie ustosunkowujesz się w żaden sposób do zamieszczonego tu tekstu

        napisz coś....



      • do Morii
        01.03.2012 17:02
        Bzdura, to pogląd tkwiący w umysłach ludzi, że jeśli inni uznają wartości chrześcijańskie/katolickie, przez Jezusa, Boga, Logos, doktryny i dogmaty, to pozwala im się rozwijać własną kulturę i wierzenia. To jest esencja nietolerancji religijnej jaka nadal lęgnie się w głowach przedstawicieli Kościoła.
        To jest tak jak kiedyś z samochodami Forda, w znanym powiedzeniu: można u nas kupić samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny.
        Moria, raz jeszcze mówię, nie masz własnego zdania, i powtarzasz jak papuga innych opinie i świadectwa. Nie jesteś więc samodzielny, lubisz być prowadzony za rączkę jak dzieciak.
        Odbiegłeś od meritum, czyli od jogi i innych sposobów samodoskonalenia.
      • Łukasz
        04.03.2012 18:32
        Jesienna, być może dlatego Moria nie pisze od siebie, bo widzi słuszność twierdzeń aktualnego papieża i ma takie same poglądy. Może również wierzy, że następca Św. Piotra ma większą wiedzę i autorytet i przedstawia jego zdanie. Może ma takie samo zdanie jak papież. Może uważa, że nie można łączyć katolicyzmu i jogi i podpiera się fragmentami dokumentu Benedykta XVI. Może ma swoje zdanie ale z różnych przyczyn nie chce ich ujawnić. To takie gdybanie. Mimo tego moim zdaniem pogląd papieża na dialog międzyreligijny jest wart przemyślenia z punktu widzenia każdego katolika, również pod kątem uprawiania jogi.
  • Tadeusz
    03.03.2012 10:39
    Jak ktoś jest chory psychicznie to takie same wrażenia jak podczas ćwiczeń jogi dosięgną go np. podczas modlitw w kościele. W mojej parafii swego czasu proboszcz zachęcał do przyłączenia się do grupy fajnych chrześcijan, którzy się razem spotykają , modlą, dyskutują, czytają Pismo Święte. Po kilku miesiącach ten sam ksiądz ogłaszał żeby zerwać z nimi kontakty i broń Boże się z nimi nie spotykać. Okazało się że liderzy tej grupy nagle mieli jakieś wizje, głosy do nich mówiły itp. bzdury. Doszli do wniosku że Kościół Katolicki jest delikatnie mówiąc zły a oni posiedli wiedzę i będą teraz sami tworzyć własny kościół. Pociągnęli za sobą niektórych. Znałem tych ludzi, kompletnie im odbiło. Jogi oni nie ćwiczyli. Co było więc powodem ich wizji , mówiących do nich głosów ? Przecież chyba nie modlitwy i medytacja chrześcijańska ?
    • do Tadeusza
      03.03.2012 13:43
      Tadeuszu, ależ właśnie modlitwa była tą przyczyną. Jeśli ktoś o psychice podatnej na sugestię wchodzi w różne "techniki medytacyjne", pojawiają się skutki uboczne..
      Nie jest to złe, pod warunkiem samokontroli lub kontroli prowadzącego. W uniesieniu religijnym wszystko może się zdarzyć.
      Znajomy z kursu medytacji opowiadał, jak zabawiał się w jakieś sposoby osiągania "wyższych stanów świadomości". Skutkiem tego była była ciężka psychoza, poczucie wciągania w jakieś ciemne otchłanie, w dodatku mężczyźnie między dłońmi przeskakiwały iskry. Czyli poszedł na całość niczym dzieciak. Ostatkiem sił odwqiedził psychiatrę, który zalecił mu określoną terapię.
      Sprawy tzw. duchowości, jeśli mogę tak to okreslić, są interesujące, i podejście do nich powinno być ostrożne.
      Wszystko to czym człowiek się zajmuje, jeśli jest prowadzone na żywioł może przerodzić się w koszmar.
    • jesienna
      03.03.2012 18:51
      jesienna

      Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden aspekt zagadnienia. Wiele ludzi szuka w różnych technikach medytacyjnych rozwiązania swoich problemów psychicznych.



      Wśród osób próbujących medytacji (w tym jogi) jest nadreprezentacja osób z problemami natury psychicznej więc potem nie ma się co dziwić, że takie przypadki się zdarzają.



      Zresztą takie samo zjawisko występuje we wspólnotach katolickich - jest tam nadreperzentacja ludzi, którzy mają problemy psychiczne i nie potrafią znaleść sobie miejsca gdzie indziej (wspólnota taka to w pewnym sensie "cieplarniane warunki").

       

       

      Byłam mocno zaangażowana we wspólnotę Odnowy w Duchu świętym.



      Na około 100 osób (tak szacuję) jakie się przewinęły przez tą wspólnotę gdy w niej byłam 8 choruje poważnie psychicznie o (to Ci o których wiem - może być ich więcej).

      • Myślący
        04.03.2012 05:47
        I to jest clou naszej tu dyskusji Jesienna.
        Przyznam, że dobrze mi się z Tobą rozmawiało, ten poziom polemiki bardzo mi odpowiada, za co Ci serdecznie dziękuję :-)
        Pozdrawiam miło...
      • jesienna
        04.03.2012 14:07
        jesienna
        Miło mi, że Ci było miło.
        Mnie też miło było ;) :)
      • Jerzyk
        05.03.2012 09:35
        "Myślący"
        "jesienna"
        To co napisaliście jest najlepszym obrazem i odpowiedzią na tę dyskusję.
        Wyznajecie "jedynie słuszną drogę".
        - Skąd my to znamy?
        Nie obchodzi was szukanie prawdy, dojście do prawdy.
        Ten, kto myśli tak jak wam pasuje,
        - Jest cacy!
        Jak myśli inaczej, jest psychiczny, zacofany, zboczony, lub tp.
        - Jest "be"
        Dokładnie widać na was, jakie spustoszenie robi w was joga, w waszym myśleniu.
        Aby nie zakłócić sobie dobrego samopoczucia, uznacie mnie za psychicznego, lub co najmniej niedoinformowanego.
        - Niestety, jest to kolejna oznaka spustoszenia umysłu.
        Zwykle dotknięty dolegliwością, ostatni dowiaduje się o tym.
        Jest tyle pięknych rodzimych sportów i ćwiczeń, z naszej europejskiej kultury,
        - Dlaczego was akurat interesują religijne, z obcej nam kultury ćwiczenia?
        - Dlaczego nawet nie próbujecie posłuchać tych, którzy to uprawiali, wdepnęli w to i jakimś cudem wyszli z tego?
        Na te i podobne pytanie odpowiedzcie sobie.
        - Jeżeli jeszcze nie jest za późno.
      • jesienna
        05.03.2012 10:20
        jesienna
        Nie uprawiam i nigdy nie uprawiałam Jogi. Hinduizmem i jogą interesuję się tak samo jak wieloma innymi rzeczami.

        Więc mówienie o spustoszeniach w moim umyśle jakie powoduje to strzał w kulą w płot

        Żeby zrozumieć rodzimą kulturę czy własną religię trzeba też zbnać rozumieć jakie jest jej miejsce w dorobku kulturalnym, cywilizacyjnym całej ludzkości.

        A Ty widzidzisz w tej wiedzy zagrożenie. Tak jakbyś się bał, że Polska Kultura i religia katolicka miała "przegrać" w zetnięciu z inną.

        (Ja akurat o to jestem spokojna więc kto tu nie docenia Polskiej kultury?)


        Wysłuchuję tych doświadczeń - tylko moja wiedza i doświadczenie skłaniają mnie do innych wyjaśnień.

        A tak przy okazji - proszę o jasne i czytelne odniesienie się do słów Sobory papieża.


        "W hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z miłością i ufnością"

        Dla informacji - joga jest praktyką hinduistyczną i jak tu ktoś pisał "nie ma hinduizmu bez jogi i jogi bez hinduizmu"



      • jesienna
        05.03.2012 11:29
        jesienna

        @Jerzyk

        Ten, kto myśli tak jak wam pasuje,
        - Jest cacy!Jak myśli inaczej, jest psychiczny, zacofany, zboczony, lub tp.- Jest "be"

        To insynuacja jest takie powiedzenie "kto jaki to myśli, że i drugi taki" - ale mam nadzieję, że nie ma tu zastosowania.

        Osobiście mam bardzo krytyczny stosunek do uprawiania jogi przez europejczyków a w szczególności przez chrześcijan (jakbyś dokładnie czytał moje posty to byś wiedział).

        Uważam, że w większości to co uprawiają ludzie na kursach jogi to nie żadna joga tylko jej karykatura.

        Kursy prowadzone są przeważnie przez "mistrzów", którzy nie mogąc znaleść uczniów w indiach (ze względu na małe doświadczenie na przykład) szukają powodzenia w europie.

        Mam poważne  wątpliwości czy europejczycy nie wychowani w hinduiźmie są w stanie jogę zrozumieć i ją uprawiać.

        A jeżeli to robią bywa, że są wobec zjawisk, jakie się mogą w czasie je uprawiania pojawiać bezbronni.

        Jeżeli takie występują i się utrzymują to nie dlatego, że ktoś wszedł w jogę i hinduizm, ale przez to, że wszedł w to za płytko.

        Uprawianie jogi przez chrześcijanina to jakieś nieporozumienie.  Nie można sensownie uprawiać jogi w odcięciu od jej korzeni (czyli hinduizmu).

        Do tej pory pisałam o jodze.

        Nie nazywam nią technik gimnastycznych czy nawet medytacyjnych, które podobno są inspirowane jogą, i które nazywa się  "jogą" i które mają przynieść jakieś wymierne korzyści (zdrowie, równowagę psychiczną).

        Nazywanie tego "jogą" to kpiny z jogi.

        Być może odnieść można z tego czegoś jakieś korzyści Być może ktoś może zrobić sobie tym krzywdę.

        . Przypisywanie jednego i drugiego jodze (jako praktyce wielkiej i starej religii to nieporozumienie) to nieporozumienie.

         

         

      • Myślący
        05.03.2012 13:43
        Ponieważ wielokrotnie odsyłałeś ludzi do psychiatry, na Twoim poziomie myślenia i percepcji odpowiem Ci tak: każdy sądzi według siebie.
        "Aby nie zakłócić sobie dobrego samopoczucia, uznacie mnie za psychicznego, lub co najmniej niedoinformowanego." - rzekłeś.
        Do Jesiennej, oczywiście, jeśli człoiek podchodzi poważnie do samorealizacji w różnymi drogami, na obecnym stanie rozwoju nie można mieszać jogi z religią.
        Chociaż synkretyzm jest znany od dawna :-)
      • jesienna
        05.03.2012 18:48
        jesienna

        @myślący

         

        Do Jesiennej, oczywiście, jeśli człoiek podchodzi poważnie do samorealizacji w różnymi drogami, na obecnym stanie rozwoju nie można mieszać jogi z religią.

         

         

         Możesz jaśniej? bo nie zrozumiałam.

        To co napisałeś można rozumieć na różne sposoby. 

         

         

      • jesienna
        05.03.2012 18:48
        jesienna

        @myślący

         

        Do Jesiennej, oczywiście, jeśli człoiek podchodzi poważnie do samorealizacji w różnymi drogami, na obecnym stanie rozwoju nie można mieszać jogi z religią.

         

         

         Możesz jaśniej? bo nie zrozumiałam.

        To co napisałeś można rozumieć na różne sposoby. 

         

         

      • Myślący
        06.03.2012 07:00
        Jesienna, nie mam nic do ukrycia :-)
        Na obecnym stanie rozwoju, mam tu na myśli każdego człowieka jako jednostkę, oraz ludzi jako zbiorowość.
        Wiemy dobrze, że trendy o sprawach, nazwijmy je duchowymi, zmieniają się od wielu pokoleń.
        Dostęp do wiedzy w tej materii jest powszechny, ludzie urabiają sobie opinię o tym wszystkim. Sami dokonują wyborów, lub w luźnych grupach. Jednym odpowiada wiara tradycyjna, zinstytucjonalizowana, innym samodzielna. Z kolei innym odpowiada samorealizacja z innych kultur i wierzeń (filozofii), np. joga. Mamy więc tygiel, w którym kształtują się różne postawy - własne wybory.
        W nich to następuje też łączenie różnych idei dla zaspokojenia duchowego, pozornie sprzecznych ze sobą, nazywanych synkretyzmem, który od początku cywilizacji występował równolegle.
        Każdy system filozoficzno-religijny nie jest hermetyczny, ludzie o różnych poglądach stykają się ze sobą, następuje wzajemne przenikanie się tych systemów, asymilacja.
        Paweł z Tarsu aby dotrzeć do pogan poza Jerozolimą był pod wpływem kultury hellenistycznej, i wykorzystywał jej elementy. Dogmat o Trójcy jest wzięty z wierzeń perskich i hinduskich o triadach bogów, itd. itp.
        Przemiany cywilizacyjne w tych kwestiach są żywe, nie są raz na zawsze dane i podlegają ewolucji. Jeżeli jakieś wierzenie, religia, trzyma się kurczowo dawnych doktryn, dogmatów, obumiera powoli.
        Przeczuwam, że chrześcijaństwo w wydaniu katolickim (kościelnym) powoli odchodzi do historii, jako idea masowych wierzeń.
        Być może wyraziłem się nieprecyzyjnie, bo pisałem w pośpiechu.
        Tak postrzegam Nas wszystkich... :-)
  • domi gee
    14.04.2014 20:53
    zasada jest taka: BOIMY SIĘ I KRYTYKUJEMY WSZYSTKO, CZEGO NIE ZNAMY. tak więc, aby rozprawiać o jodze, trzeba mieć wiedzę, a i ona nie wystarcza-trzeba praktykować. z teorii- joga nie jest religią, lecz systemem filozoficznym. jest dla wszystkich ludzi, bez względu na wyznanie, rassę, religię, tradycje. nie jest religią, aczkolwiek ścieżką duchową, bo jej nadrzędnym celem jest zjednoczenie z Bogiem. dwaj współczesni i najbardziej znani na swiecie guru- iyengar od hatha jogi i Pattabhi Jois od ashtangi jogi przekazali milionom ludzi tradycyjną ścieżkę jogi, której podstawowym i nadrzednym celem jest Bóg. mówią,że tylko ten, kto uzna wyższość Stworcy i uzna Go za swego Pana jest dobrym joginem, który może osiągnąć wyzwolenie. joga pomaga każdemu zbliżyc się do Boga, o ile głęboko wierzymy i z oddaniem praktykujemy w imię Pana. praktyka asanjest jedną z 8 składowych ścieżki jogi. podczas praktyki wycofujemy umysł i zmysły od swiata doczesnego, co daje możliwosc do zanurkowania w głąb siebie i spotkania z Chrystusem. w ten sposob regularnie i z oddaniem praktykując osiągamy wyzwolenie od cierpien. bo jak wiadomo swiat doczesny prowadzi do namietnosci, przywiązania, niegodzenia sie ze zmiennoscią etc.a to wszystko sprawia,ze ludzie cierpią. pozostałe skłaDOWE 8-mio stopniowej sciezki jogi to prawa moralne, nakazy wewnetrzne, samokontrola, kontrola umysłu poprzez kontrole oddechu, koncentracja, medytacja, uwielbienie Pana, wyzwolenie. wszystkie one mają inne składowe, ale nie będę o nich pisac. tak więc joga to cudowny dar Boga, z którego wszyscy chrzescijanie powinni korzystac. bo dzieki niej stajemy sie lepszymi chrzescijanami i zblizamy się do Pana :). Namaste i chwała Panu!
  • Maria
    08.10.2014 22:43
    Jestem praktykującą chrześcijanką, katoliczką.
    Co niedziela uczestniczę w pełni we Mszy Św.
    Moja droga do pełni w wyznawaniu chrześcijaństwa prowadziła także poprzez jogę.
    12 lat temu byłam osoba niewierzącą, poszukującą. Jogę praktykowałam 4 lata i tą ścieżką doszłam do Medytacji
    Chrześcijańskiej. Po roku praktykowania samej medytacji w duchu chrześcijańskim wróciłam do wiary chrześcijańskiej nadal ćwicząc jogę przez kolejne 4 lata. Joga dała mi skupienie i wyciszenie, a także pomaga mi w chorobach zwyrodnieniowych układu kostnego.
    Pomogła mi pogodzić się z własnymi uwarunkowaniami fizycznymi, oraz jest wspaniałą formą autorehabilitacji.
    Dziwią mnie wpisy osób skreślających jogę i wypowiadających się na jej temat bez dokładnego zapoznania się z tematem. Mam wrażenie, ze wiele z tych wypowiedzi dyktowane jest strachem, lękiem.
    Autorka artykułu twierdzi,że po miesiącu ćwiczeń jogi miała sny - koszmary. Ja nie miałam inie mam nadal.
    Rozmawiałam o jodze z egzorcystami. Ani jeden z nich nie rozeznał we mnie samej i moim życiu niczego niepokojacego.
    Myślę, ze do jogi , tak jak wielu rzeczy w życiu należy podchodzić z umiarem i mądrością. Nie należy jej traktować jako bożka, bo jak każdy bożek stanie się niebezpieczna i niszcząca. I to jest zagrożenie, które jest w nas, ale nie w samej jodze.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10

Reklama