Nikogo nie chciałem nawracać

O ewangelizowaniu pod palmą, czasie zamiast zegarków i kameruńskiej gorliwości z o. Stefanem Wojdą, pijarem, proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Jeleniej Górze-Cieplicach, rozmawia Roman Tomczak.

Reklama

Co było najtrudniejsze przez tych osiem lat misjonarzowania?

– Tamtejsza mentalność i... przywyknięcie do tamtejszego pojmowania czasu. Tam śmiali się z nas, że my mamy zegarki, a oni, Kameruńczycy, mają czas. Ja jestem dość uporządkowanym człowiekiem, dlatego długo nie potrafiłem tego zrozumieć. Tam właściwie jest tak, że jeden dzień to jedno spotkanie. Na wsiach nie ma samochodów. Żeby się spotkać, trzeba przejść nieraz kilkadziesiąt kilometrów. Na przykład do kościoła.

Ale przychodzili.

– No właśnie! To było dla mnie zawsze zadziwiające. Ciągle mam przed oczami osoby starsze, które przygotowywaliśmy do sakramentów świętych – chrztu i Pierwszej Komunii św., które potrafiły przejść 20 km i być na miejscu przed młodymi.

Chciało im się?

– Myślę, że każdy z nas ma w sobie głód wiary, chęć doświadczenia pozazmysłowego, doświadczenia czegoś wyższego, transcendentnego. Mimo że im jest trudniej przygotowywać się do sakramentów, bo nie mają jak my, w katolickim kraju, wsparcia środowiska. Dlatego kiedy po jakichś pięciu latach naszej misji zaczęły pojawiać się pierwsze powołania kapłańskie do pijarów, to było jedno z najradośniejszych wydarzeń na misji. Dziś mamy tam kilkunastu naszych współbraci.

Czy te doświadczenia afrykańskich ośmiu lat dało się jakoś przenieść do Polski, a konkretnie tu, do Cieplic? Na przykład tę kameruńską gorliwość w podążaniu na Msze święte da się przeszczepić?

– Zarówno w Kościele afrykańskim, jak i tutaj, w Cieplicach, wypracowaliśmy taką pijarską metodę pracy, którą nazywamy „duszpasterstwem obecności”, by być stale do dyspozycji wiernych. Nie, że kancelaria czynna tylko w określonych godzinach, tylko być stale „dla”, mieć stale czas „dla”. Żeby iść do grup, żeby z nimi rozmawiać.

Ile takich grup mają pijarzy w swojej cieplickiej parafii? Na podwórzu widziałem całe mnóstwo młodzieży, a jest już popołudnie.

– Mamy tu m.in. grupę ministrantów, scholę dziecięco-młodzieżową, świetlicę środowiskową, grupy przygotowujące do bierzmowania, Żywy Różaniec, duszpasterstwo kuracjuszy. Nic dziwnego, na podwórzu stale jest głośno.

I zgodnie z zasadą „duszpasterstwa obecności”, są ojcowie do dyspozycji tych grup i wiernych cały czas, tak jak to było w Kamerunie. Dzięki tej zasadzie teraz rozmawiamy?

– Na pewno tak (śmiech).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama