Dwa lata temu Janusz Palikot bronił obecności krzyża w miejscach publicznych.
W swoim wpisie na blogu z 6 grudnia 2009 r. oświadczył: "(...) Nie przeszkadzają mi krzyże w szkołach czy innych miejscach publicznych. Krzyż jest w takim samym stopniu w Polsce symbolem religijnym, co narodowym. Jeśli komuś przeszkadza symbol religijny, niech odczytuje to w sposób narodowy właśnie. Kościół w Polsce był zawsze bowiem po stronie ludu i po stronie polskości. Dlatego – inaczej niż w Hiszpanii – nie można bezmyślnie walczyć z krzyżem. Są jednak sytuacje, gdzie zdecydowana większość jest innego zdania i w tych miejscach powinno dojść do zmiany. Krzyż nie powinien dzielić Polaków" – pisał poseł.
Skąd więc taka zmiana poglądów? Palikot tłumaczy ją tym, że - jego zdaniem - po katastrofie smoleńskiej doszło do upartyjnienia krzyża przez PiS.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.