Ulicami Białegostoku przeszedł w niedzielę po południu Marsz Jedności, który był wyrazem sprzeciwu wobec ostatnich zdarzeń o charakterze nacjonalistycznym i rasistowskim, do których doszło w województwie podlaskim. Marsz próbowali zakłócać nacjonaliści.
Według policji w marszu wzięło udział około 130 osób. Byli wśród nich m.in.: prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, parlamentarzyści PO Robert Tyszkiewicz i Leszek Cieślik, senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz, działacze SLD, przedstawiciele organizacji społecznych a także przedstawiciele mniejszości narodowych.
Marsz próbowała cały czas zakłócać około 30 osobowa grupa osób, skandująca hasła: "Jedna Polska narodowa", "Naszą bronią nacjonalizm", "Precz z komuną", "Nie przepraszam za Jedwabne", "Polska cała tylko biała". Policja, która monitorowała manifestację, nie interweniowała, w jej trakcie nikt nie został zatrzymany.
Uczestnicy Marszu Jedności przeszli w ciszy przez rynek spod pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego pod pomnik twórcy języka esperanto Ludwika Zamenhofa. Mieli poprzypinane pomarańczowe wstążki. Nieśli róże w takim samym kolorze, które składano pod pomnikiem Zamenhofa. Tam też były zbierane podpisy pod Manifestem Jedności i Tolerancji.
"Wspólnie postawmy tamę fali bezmyślnej nienawiści. Niech Podlasie dzięki naszym działaniom ma szansę na dalszy rozwój w oparciu o zasady współżycia społecznego, tolerancji i pokoju. Niech idea wielokulturowości, która od pokoleń jest naszym wspólnym dobrem i największą chlubą, nigdy więcej nie będzie zagrożona" - napisano w treści manifestu, który trafi do wojewody podlaskiego.
Obok uczestników Marszu Jedności cały czas szła grupa skandująca głośno hasła nacjonalistyczne. Oni również przyszli pod pomnik Zamenhofa. Tam również skandowali swoje hasła także pod adresem polityków, którym zarzucali, że przyszli na marsz, by robić kampanię wyborczą.
Jeden z inicjatorów Marszu Jedności poseł Robert Tyszkiewicz powiedział, że jego uczestnicy przyszli zaprotestować przeciwko temu, "aby w jakikolwiek sposób i kiedykolwiek polska tradycja była wykorzystywana przeciwko mniejszościom narodowym i przeciwko pamięci ofiar Holocaustu, przeciwko pamięci naszych sąsiadów". "Nie zagłuszą nas żadne krzyki. Jesteśmy razem i jest nas większość (...), zdecydowana większość mieszkańców Podlasia jest przywiązana do tej pięknej tradycji współpracy, współżycia, szacunku i tolerancji" - zwracał się do zakłócających go nacjonalistów.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.