W Indonezji znowu płoną kościoły. W pierwszym dniu ramadanu, który zbiega się w tym roku dokładnie z sierpniem, na Sumatrze muzułmanie podpalili dwa protestanckie domy modlitwy, odległe od siebie o 5 km.
Jak zeznają tamtejsi chrześcijanie, podpalenia po oblaniu obiektów benzyną dokonało ok. 100 uzbrojonych ludzi. Następnej nocy w tej samej prowincji ten sam los spotkał jeszcze inny zbór protestancki.
Część indonezyjskiej wyspy Sumatra, w której doszło do wspomnianych incydentów, zamieszkiwana jest w większości przez muzułmanów. Tamtejsi chrześcijanie uważają jednak, że w przeszłości nigdy nie doznawali przemocy czy nietolerancji. Rzecznik indonezyjskiej federacji protestantów Communion of Churches in Indonesia uważa, że przyczyny były bardziej polityczne, niż religijne. Sprawcami mieliby być muzułmańscy zwolennicy przywódcy politycznego, który przegrał niedawno przegrał w lokalnych wyborach. Chrześcijanie głosowali wówczas na jego przeciwnika, który zwyciężył. Tym niemniej według indonezyjskich mediów muzułmanie czuli się urażeni, że protestanci głośno śpiewają, gdy oni poszczą w ramadanie. Miejscowa policja zbagatelizowała sprawę, podkreślając, że kościoły przerobione ze zwykłych drewnianych domów były łatwopalne. Zapewniła jednak, że prowadzi dochodzenia.
Z liczącej 228,5 mln ludności Indonezji, w 86-proc większości muzułmańskiej, tylko 9 proc. to chrześcijanie, przy czym protestantów jest dwa razy więcej (6 proc.) niż katolików (3 proc.). Od 1967 r. doszło tam do podpalenia ok. 1.200 kościołów różnych wyznań. Ostatnio zauważa się nasilenie ataków na chrześcijan, co wiąże się też z faktem, że islamscy ekstremiści sądzeni za akty przemocy otrzymują bardzo niskie kary. Np. w czerwcu na wyspie Jawa imam, który nakazał atak na trzy kościoły, został skazany tylko na rok więzienia.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.