Wszyscy Polacy i zwykli Polacy to chyba nie ci sami Polacy.
Za sprawą sezonu urlopowego namieszało się trochę i zamiast czwartku jestem w środę. Zatem mieszajmy dalej.
Od pewnego, dłuższego już czasu, w różnych komentarzach, wywiadach i opiniach, pojawia się nowa kategoria. Wszyscy Polacy. Więc wszyscy Polacy marzą, oczekują, są zainteresowani, zbulwersowani… Nie będę więcej wymieniał, bo i tak czytelnicy wiedzą, o co chodzi. A właściwie nie chodzi. Bo to nie wszyscy Polacy marzą, oczekują i interesują się tym, o czym dyskutuje się w mediach, ale dyskutujący marzą o tym, by wszyscy Polacy zainteresowali się tym, co ich bulwersuje. (I zaczęli myśleć podobnie.)
Swojego wywodu cyframi nie poprę, bo żadnej uznanej pracowni badań opinii publicznej nie zleciłem i nie mam zamiaru zlecać. Za to poczyniłem w ostatnich tygodniach kilka obserwacji. Pomogła kiepska pogoda. To za jej sprawą nastawieni na żniwa, pływanie, opalanie i zbieranie grzybów, więcej siedzieli w domu i chętniej spotykali się z innymi na kawie bądź kolacji. Więc miałem w ostatnim czasie tych spotkań bez liku. Rozmowy czasem długo w noc się przeciągały. Po jednej z nich wróciłem do domu i uświadomiłem sobie, że przez ostatnie dwa tygodnie żaden z moich rozmówców, nawet mimochodem, nie nawiązał do tematów, wokół których krążą medialne przekazy i dyskusje. Od tego spostrzeżenia już tylko mały kroczek do wniosku, że wszyscy Polacy i zwykli Polacy to chyba nie ci sami Polacy.
Czy to znaczy, że z racji braku zainteresowania zwykli Polacy są gorsi od wszystkich Polaków? Nie. Ludzie mają prawo być zmęczeni wałkowanymi na okrągło tematami. Również mało kto (może za wyjątkiem polityków i dziennikarzy) lubi dzielić na cztery włos, uprzednio podzielony na szesnaście. Stąd to, co w mediach ciągle otwarte, dla zwykłych Polaków od dawna jest zamknięte.
Zaświeciło słońce. Zwykli Polacy korzystają z pogody i wyjeżdżają na pola. Odpoczywający wylegli na plażę. Inni jadą do swoich miejsc pracy. Po drodze, na radyjku, informują się nawzajem jak ominąć spowodowane remontami i budową dróg korki. Narzekań raczej nie słychać. Bo przecież kiedyś wreszcie trzeba to zrobić.
Tylko proszę radyjka nie mylić z radiem ;)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.