Liczba ofiar suszy w Afryce rośnie. Chrześcijanie nie mogą biernie się temu przyglądać - apeluje Papież.
Z Rogu Afryki docierają coraz bardziej niepokojące i dramatyczne informacje. Liczba ofiar głodu i suszy rośnie z dnia na dzień. Otwarty, decyzją ministrów 191 państw zgromadzonych na specjalnym strategicznym zebraniu FAO w ubiegłym tygodniu w Rzymie, most powietrznej pomocy dla Czarnego Lądu nie wystarcza. Organizacje humanitarne także nie są w stanie ani zapewnić wystarczającej ilości żywności i wody, ani tym bardziej bezpieczeństwa. Jak donoszą zagraniczne media w Somalii i Etiopii strach sieją fundamentaliści islamscy, życie usychającej z pragnienia i głodu ludności jest zagrożone. „Jesteśmy świadkami prawdziwej apokalipsy XXI wieku, która dotyka konkretną ludność, dzieci, kobiety i mężczyzn” - mówi na łamach niedzielnego wydania dziennika Episkopatu Włoch, o. Piero Gheddo, misjonarz z Pimy.
Szacowana liczba umierających to 12 milionów osób. I wciąż rośnie. Powinniśmy rwać włosy z głowy. Zastanawiam się co by się działo gdyby nagle przykładowo z Włoch dotarła do nas taka informacja: spośród 65 mln mieszkańców Półwyspu Apenińskiego, 25 mln usycha z pragnienia i braku żywności? Pytanie demagogiczne? Nie sądzę. Wystarczy ruszyć wyobraźnią: konwoje, mobilizacja państw UE, apele, orędzia, ogólne poruszenie i akcja. Myślę, że tak właśnie by było. A Afryka? Jak podkreśla ten sam, wspomniany wyżej misjonarz w „Avvenire”, nie wystarczy nam chrześcijanom wzruszyć się i pokiwać w geście przerażenia głowami, a potem zmienić kanał w telewizji, bądź odłożyć gazetę. „Jezus mówi o konkretnym działaniu: dajcie co macie, innym, potrzebującym. To nie było takie sobie powiedzonko. My musimy to zrobić. A my co? Ciągle potrzebujemy więcej i więcej. A to co nam zbywa wyrzucamy”.
Trudno nie przyznać rację o. Gheddo. Bo czy musieliśmy być świadkami takiej apokalipsy? Być może wcześniejsza mobilizacja, inna polityka, myślenie, działania (teraz dopiero FAO opracowuje długofalową strategię pomocy dla Somalii i państw głodujących....) mogłyby zapobiec dzisiejszej katastrofie.
No, a co z tym naszym chrześcijańskim wzruszeniem się? Jak możemy pomóc teraz? Przykładowo Episkopat Włoch zaapelował dziś do wszystkich swoich wiernych o pomoc finansową (jest wyznaczona konkretna data zbiórki). Biskupi dali jednak najpierw przykład. Na pomoc umierającym przeznaczyli milion euro z własnych funduszy, a Caritas Italia dodała 300 tys euro. To, jak podkreśla episkopat włoski w specjalnym komunikacie, konkretna odpowiedź na wezwanie Benedykta XVI do natychmiastowej mobilizacji i pomocy. Biskupi proszą też o modlitwę za ofiary. Tyle możemy. Aż tyle. Warto też śledząc i mówiąc o tej afrykańskiej apokalipsie, pokusić się na kilka refleksji. Primo dziękować Bogu za nasze życie. W porównaniu do braci i sióstr w Somalii, opływające. A po wtóre może warto przy okazji zrewidować własny styl życia. To „chcę więcej i więcej” o którym wspomina włoski misjonarz. Mówię to także do siebie. Bo może tak uda się nam budować bardziej solidarny świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.