Abp Visvaldas Kulbokas w rozmowie z mediami watykańskimi opisuje trudną codzienność ludności ukraińskiej, ale także wskazuje obszary nadziei i solidarności. To m.in. pomoc wolontariuszy, także z Polski, która jest w kraju znakiem człowieczeństwa w mrokach wojny.
O rozczarowaniu działaniami międzynarodowych instytucji i zaufaniu, jakim cieszy się Kościół, pozostający blisko osób, cierpiących z powodu wojny i dający przez to nadzieję, mówił w rozmowie z mediami watykańskimi nuncjusz apostolski w Ukrainie. Rozmowa odbyła się w przeddzień zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego na terytorium Ukrainy, podczas którego ponad 200 pocisków i dronów zostało wykorzystanych głównie do niszczenia infrastruktury.
Modlitwa – jedyną siłą, księża – jedynymi towarzyszami
Pytany o to, w jaki sposób Kościół wywiązał się w ciągu trwającej już 1000 dni wojny z zadania towarzyszenia mieszkańcom Ukrainy, abp Kulbokas podkreślił, że zalicza do grona obejmowanych duszpasterską opieką także tych wszystkich, którzy znajdują się poza ojczyzną, zwłaszcza w więzieniach. „Pomoc tym ludziom jest bardzo trudna, ponieważ pozostaje tylko modlitwa, to jedyna siła. Ale mam dużo wiary, bo wiem, że modlitwa może czynić cuda. Duszpasterze stoją przy swoich ludziach i to jest dar Kościoła katolickiego, a także innych Kościołów i wspólnot wyznaniowych – mówił hierarcha - Widziałem to na przykład w Chersoniu, gdzie słyszałem historie księży, którzy byli praktycznie jedynymi punktami odniesienia dla ludzi i za to ludzie są księżom bardzo wdzięczni.” Podkreślił, że ogromną rolę odgrywa też obecność kapelanów na froncie, zwłaszcza, że wielu żołnierzy trwa w niepewności, czy dożyją kolejnego dnia, co wzmaga potrzebę refleksji nad sensem życia. Zwrócił uwagę, że owo niesienie nadziei wojskowym i wszystkim obywatelom jest pilne także ze względu na to, że statystyki ofiar wojennych z roku na rok są coraz bardziej brutalne, co świadczy o ciągłej eskalacji konfliktu.
Mówiąc o nastrojach, panujących w kraju, abp Kulbokas podkreślił, że wielomiesięczna wojna i nieskuteczność instytucji i przepisów międzynarodowych, takich jak ONZ, czy konwencja genewska, potęgują nieufność i zmęczenie wojenną zawieruchą. „Z ludzkiego punktu widzenia, wojna nie ma sensu” – mówił.
Kościół – głosem sumienia
Nuncjusz apostolski podkreślił, że w kontekście trwającej wojny ważne jest podejmowanie wspólnych działań przez różne Kościoły chrześcijańskie. „Nie da się rozwiązać wszystkich trudności, które istnieją między różnymi wyznaniami i społecznościami, ale bardzo ważne jest podkreślenie tego, co nas łączy” – mówił. Jak powiedział, Kościoły są też dziś w Ukrainie „głosami sumienia”, co jest odpowiedzią nie tylko na potrzeby kraju, ale szerzej: współczesnego świata. Jako przykład, podał apele Kościoła, kierowane do wszystkich odpowiedzialnych za trwające wojny, aby, kierując się sumieniem, zaprzestali działań wojennych. „Oczywiście jest to trudna rola, ale jest to jedna z głównych posług Kościoła: być głosem sumienia, próbując odnaleźć właściwe słowa, aby odwołać się do sumień”.
Wiara i pamięć o bliskich – ostatnim ratunkiem
Litewski dyplomata podzielił się też świadectwami tego, jak ważna jest wiara i pamięć o bliskich dla więźniów i osób, które z powodu wojny znalazły się w skrajnej rozpaczy. „Słyszałem historie byłych jeńców wojennych, którzy mówili, że myśleli o popełnieniu samobójstwa z rozpaczy lub z powodu tortur, które przechodzili, ale ocaleli albo dzięki myśli o Bogu, ponieważ wiara często jest ich wybawieniem, albo za sprawą pamięci o bliskich” – wspominał. Zaznaczył jednak, że pilnie potrzeba towarzyszenia nie tylko osobom, znajdującym się w tak skrajnych sytuacjach, ale też ich bliskim. Jak powiedział, Kościół podejmuje w tym kierunku pewne działania, ale wciąż potrzeba wykwalifikowanych specjalistów i osób, które gotowe będą po prostu poświęcić czas, by być z cierpiącymi.
Wolontariusze, m.in. z Polski – źródłem nadziei
Arcybiskup zaznaczył także, że obecność wolontariuszy, m.in. z Polski, którzy przybywają na Ukrainę, jest źródłem radości i przywróceniem nadziei w człowieczeństwo. „Wojna jest też diaboliczna, ponieważ chce zabić zaufanie względem człowieka (...) świadectwo wolontariuszy i tych, którzy tu przybyli, tworzy kontrast, pokazując, że istnieje serce, troska, człowieczeństwo” – mówił, wyrażając wdzięczność za podejmowane inicjatywy.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).