Nie żyje ks. Waldemar Karwowski (1947-2024), którego seminaryjne losy splotły się z bł. ks. Jerzym Popiełuszką.
Dwóch księży naszej diecezji spotkało się w czasie przymusowej służby wojskowej w Bartoszycach z późniejszym męczennikiem i błogosławionym - Jerzym Popiełuszką. To księża z rocznika święceń 1972: Waldemar Karwowski i Jan Lewandowski. Pierwszy z nich - emerytowany proboszcz w Wieczfni Kościelnej - zmarł 8 czerwca. W tym samym dniu w płockiej katedrze biskup udzielił święceń kapłańskich czterem diakonom.
Waldemar Karwowski i Alfons Popiełuszko (takie było właściwe imię późniejszego kapelana Solidarności) służyli w tej samej kompanii i w tym samym plutonie. Przez dwa lata mieszkali w sąsiednich salach w 54. Szkolnym Batalionie Ratownictwa Terenowego w Bartoszycach - taka była oficjalna nazwa jednostki o zaostrzonym rygorze, w której klerycy z różnych części Polski odbywali przymusową służbę wojskową. "Znałem go bliżej niż inni, chętnie ze sobą rozmawialiśmy. Był koleżeński, otwarty, nigdy się nie wynosił nad innych. Niczego nie chował dla siebie, jeśli miał coś w szafce - nigdy tego nie chomikował, gdy miał jakieś informacje - przekazywał je nam. To było w nim bardzo ludzkie, normalne, i dlatego piękne" - wspominał 14 lat temu na łamach "Gościa Płockiego" ks. Waldemar.
Po opuszczeniu jednostki w 1968 r. kontakt między klerykami się urwał. Może też dlatego, że Popiełuszko w seminarium zmienił swoje chrzcielne imię na "Jerzy". - Nigdy więcej się nie spotkaliśmy, pojechałem dopiero na jego grób do Warszawy. Pięknie się rozwinął jako ksiądz, przyjął łaskę znaków czasu, które dokonywały się blisko niego, i został kapelanem Solidarności. A później przyjął łaskę męczeństwa. W wojsku nie był nachalny, nie zwracał na siebie uwagi. Chyba jego świętość zaczynała się od prawdomówności - mówił ks. Karwowski. Modlitwa do błogosławionego kolegi z wojska towarzyszyła mu przez lata kapłańskiego życia. Chyba echem tamtych doświadczeń i serdecznych związków z młodym Popiełuszką była obecność na pogrzebie delegacji rolniczej Solidarności regionu płockiego.
12 czerwca w rodzinnej parafii zmarłego odbył się jego pogrzeb. Mszy św. przewodniczył biskup Piotr Libera, zaś kazanie wygłosił ks. kan. Józef Gawlik z Pułtuska, kolega z rocznika święceń zmarłego. W swym słowie zwrócił uwagę na życie w bliskości z naturą i zamiłowanie do rolnictwa, które towarzyszyło ks. Waldemarowi. - Umiał to wszystko łączyć i przewartościować, zwłaszcza przez wybór seminarium i kapłaństwa, gdy zamienił uprawę roli na uprawę dusz ludzkich - mówił kaznodzieja. Mówiąc o przymusowej służbie wojskowej, zwrócił uwagę, że historia mocno odcisnęła się na jego życiu. Ks. Karwowski został pochowany na cmentarzu parafialnym w Górze.
Ks. Waldemar Karwowski urodził się 10 lutego 1947 r. w parafii Góra. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku i 18 czerwca 1972 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował duszpastersko jako wikariusz w parafiach: Trębki (1972-1973), Gradzanowo (1973-1974), Lubiel (1974-1978), Dobrzyków (1978-1980), Płoniawy (1980-1981) i Bieżuń (1981). Od 1981 r. przez 10 lat był proboszczem w parafii Płonne, od 1991 do 2010 r. był proboszczem parafii Wieczfnia Kościelna. Będąc już na emeryturze, przez pewien czas był kapelanem sióstr pasjonistek w Staroźrebach. W ostatnich latach mieszkał w Domu Księży Emerytów w Płocku, a gdy stan jego zdrowia się pogorszył - w Domu Seniora Leonianum w Sikorzu. Zmarł w Płocku 8 czerwca 2024 r. Przeżył 77 lat, w tym 51 - w kapłaństwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.