Żaden wypadek. Saperska robota. Ważniejsza jednak ta propagandowa zadyma, której do końca nie wyjaśnimy. Największa strata – to strata politycznej elity kraju. Nie do odrobienia. Zaś bardzo bolesna strata – to owe trzy, roześmiane i pełne życia stewardessy.
To była sobota. Stały harmonogram proboszczowski kazał po wczesnym śniadaniu siąść w samochód, by rozwieźć po sklepach ogłoszenia parafialne na nowy tydzień. Dobra okazja, by uzupełnić zakupy – także w czeskim sklepie, bo to u nas tuż przy granicy wszystko jedno gdzie. Właściciel sklepu powitał mnie podekscytowany słowami „Kaczynski je mrtvý!” Przecież nie chorował i rano polecieli do Katynia. „Byla nehoda, jsou mrtvé”. Pomyślałem, że coś się Czechowi poplątało, kupiłem, co trzeba, zapłaciłem. Następna w kolejce była nasza apteka. Właścicielka – moja dawna uczennica – powitała mnie słowami: „Ksiądz słyszał? W Smoleńsku rozbił się nasz rządowy samolot, ale już dogaszają ogień. O ofiarach nie wiadomo”. Czyli Czech miał dobre informacje, ale chyba przesadzone – pomyślałem. Jakiś czas później wiedzieliśmy wszystko, co przefiltrowane przez cenzurę (a pewnie i dwie) docierało do nierozumiejących wiele ludzi, którzy samolotu z bliska nigdy nie widzieli, o lataniu już nawet nie wspominam. Tych 14 lat przyniosło w tej dziedzinie niesamowity wzrost tak wiedzy, jak i dostępności samolotowej komunikacji oraz cyfrowego przepływu informacji.
Wieczorem dotarłem w internecie do zdjęć… Telewizja pokazywała w kółko smoleńskie pogorzelisko, dogasające płomyki ognia, jęczącą syrenę i… I animowany filmik jak to samolot leci jakby slalomem, obniżając się coraz bardziej. Prawie że kluczy między koronami drzew, aż wreszcie skrzydłem uderza o brzozę, obraca i chwilę później rozbija się o ziemię. Zaskoczył mnie krótki czas od rana do wieczora, w którym zmontowano wizję katastrofy. Czy wiadomo, kto był autorem animacji? A może była przygotowana wcześniej i do wieczora tylko zaktualizowana? Same zdjęcia ze Smoleńska niewiele mówiły, tym bardziej, że skupiały się wokół jednego, może kilku motywów oglądanych z różnej strony. Na źródła zdjęć nie zwracałem uwagi (częsty błąd oglądających internetowe obrazy). Jedno zdjęcie wyróżniało się… Żywa kolorystyka, oś widzenia skierowana ku ziemi prostopadle – co dawało taki „wianuszkowy” efekt widoku owego smoleńskiego lasku. I rozrzucone szczątki samolotu. Ale nie rozrzucone wokół określonego kierunku, lecz bezładnie. Z wysoka musiało być zrobione to zdjęcie i w bardzo dużej rozdzielczości. Przeczyło informacjom i wspomnianej animacji, jakoby samolot rozlatywał się kawałkami po uderzeniu w brzozę. Ściągnąłem zdjęcie na swój komputer, nie zwracając uwagi na źródło. W niedzielę nie miałem czasu na śledzenie wiadomości, w poniedziałek stwierdziłem, że nie ma czego szukać – to jest kilka statycznych ujęć tego samego motywu z różnych stron i w niejednakowym zbliżeniu, a także w różnej ogniskowej.
Po tygodniu przypomniałem sobie to jedno, inaczej wyglądające zdjęcie. Nie pamiętałem, że skasowałem je z powodu wielkości pliku. A w sieci już go nie znalazłem. Trafiłem za to na inne zdjęcia, słabsze jakościowo, ale… Ale po dokładniejszym przypatrzeniu się układowi szczątków doszedłem do wniosku, że niektóre – i to całkiem spore – kawałki wraku leżą w innych miejscach i nie pasują do reszty pozycji. Nie potrzebowałem już komisji – ani polskich, ani wspólnych, tym mniej rosyjskich. To była robota saperska. Ważniejsza jednak ta propagandowa zadyma, której pewnie nigdy do końca nie wyjaśnimy.
Największa strata – to strata elity politycznej kraju. Nie do odrobienia. Ze skutkami na długie lata. Zaś bardzo bolesna strata – to owe trzy, roześmiane i obyte w świecie stewardessy: Basia, Natalka i Justynka. I ich niedokończone, ba!, ledwie napoczęte plany na życie. O nich niewiele się wtedy mówiło. Kiedyś większy rozgłos zdobył, nawet pomnika się dosłużył Wojtek. Niedźwiedź, który z Iranu całym szlakiem bojowym przeszedł z naszym wojskiem aż do Szkocji. Przedziwne, rzekłbym, że krzywdzące i niesprawiedliwe bywają osądy historii dalszej i bliższej. I ludzi, którzy w takie ahistoryczne animacje się bawią. Te rany wciąż bolą…
Bolą, bo nie znamy prawdy, całej prawdy, a jedynie jej fragmenty. Wśród słów Jezusa są i te: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Padają one w kontekście posłannictwa samego Jezusa głoszącego właśnie prawdę. O czym, o kim? O świecie i odniesieniu świata do Boga. Bez prawdy człowiek staje się niewolnikiem. Zakłamywanie tamtej, potwornej katastrofy to właśnie ma na celu: uczynić nas niewolnikami. Źle, jeśliby wszystkie manipulacje tamtym wydarzeniem wrosły w tkankę narodu.
Chwilę później Jezus tak mówił: „Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8, 44).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Historyk prof. Jan Żaryn zeznawał w tej sprawie w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
W imieniu papieża uroczystości beatyfikacyjnej we Fryburgu będzie przewodniczyć kardynał Kurt Koch.
W 1966 roku biskupi Stanów Zjednoczonych ograniczyli ten obowiązek do okresu Wielkiego Postu.
Formuła podjęta przez pomysłodawców i realizatorów od początku znalazła odbiorców.