Od pięciu lat jest on proboszczem katedry w tureckim Iskanderunie, która po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi praktycznie nie istnieje. W rocznicę kataklizmu na gruzach świątyni modlono się za ofiary kataklizmu oraz o Boże błogosławieństwo na nowy początek.
„Rozpoczęliśmy naszą modlitwę na gruzach kościoła. Weszliśmy do środka tego gruzowiska. Jedna ściana została całkowicie zawalona podczas trzęsienia ziemi, trzy pozostałe jakoś się trzymają. Dlatego weszliśmy do środka i dla niektórych, co zauważyłem, był to chyba pierwszy raz od czasu kataklizmu, bo my tam normalnie nie wchodzimy. Jest to nadal miejsce dosyć niebezpieczne” – opowiada proboszcz. Obok parafian w tej uroczystości uczestniczyły także osoby, które nie są związane z Kościołem, ale w ramach obrony cywilnej były przysłane do pomocy, byli też przedstawiciele władz. „W oczach wielu naszych parafian dostrzegłem łzy, gdy zobaczyli od środka swój zniszczony kościół” – mówi papieskiej rozgłośni ks. Dogondke. Następnie uczestnicy ceremonii zapalili świece i przeszli do miejsca, gdzie obecnie się modlą. „To jest sala, która była zbudowana jako aula wykładowa. Aktualnie jest bezpiecznym miejscem, jest tam ustawiony ołtarz, została zmieniona na kościół. Tam odprawiliśmy Mszę świętą. Modliliśmy się za tych, którzy zginęli podczas trzęsienia ziemi oraz modliliśmy się o nowy początek, o to, żeby życie przyniosło Boże błogosławieństwo dla całej naszej wspólnoty, dla Kościoła, żeby wzrastał, żył i rozwijał się. I mamy nadzieję, że tak będzie” – wyznaje polski kapłan.
W tureckim Iskanderunie wciąż na dobre nie rozpoczął się proces odbudowy, wiele domów musi zostać najpierw wyburzonych, by w ich miejsce wybudować nowe. „Ci ludzie przeżyli apokalipsę, ale nie zatrzymali się na opłakiwaniu kamieni, z odwagą i nadzieją spoglądają w przyszłość” – mówi ks. Dogondke. Pochodzący z archidiecezji poznańskiej kapłan wyznaje, że do parafii należy ok. 60 osób. Nikt z parafian nie zginął, ale praktycznie wszyscy stracili kogoś bliskiego.
„Kościół nadal jest w gruzach, cały czas dokonują się wyburzenia wielu domów, Proces czyszczenia jeszcze się nie zakończył. W wielu wypadkach ci ludzie siłą rzeczy powrócili jednak do swoich obowiązków, do swoich domów. Po trzęsieniu ziemi wielu mieszkało u nas. Były rozstawione ogromne namioty, potrzebujących gościliśmy też w parafialnych pomieszczeniach. Powoli jednak wrócili do siebie. Oznacza to, że wracamy do pewnej normalności, ale jeszcze daleka droga, żeby było naprawdę normalnie” – mówi proboszcz z Iskanderunu. Ks. Dogondke wskazuje, że Kościół zorganizował dla rodzin kontenery mieszkalne. Działa też kuchnia Caritas. „Robimy wszystko co w naszej mocy, aby pomóc im wrócić do normalnego życia. Dla mnie budujące jest to, że nasze rozmowy nie toczą się wokół kamieni, które leżą wokół i teraz płaczemy na gruzach Kościoła, ale wokół naprawdę zwykłych, codziennych spraw. I to jest też bardzo znamienne” – mówi kapłan. Podkreśla, że choć wspólnota katolicka w Turcji jest nieliczna, to dla wszystkich ludzi Kościół w tym kraju stał się punktem odniesienia, bezpieczeństwa, nadziei, a także wzajemnego umacniania siebie w duchu wiary.