Jeden z wątków ostatniego spotkania Rady Kardynałów już rozpala umysły. Kobiecość Kościoła.
Stąd szereg pytań o kolejne, planowane (?) w Rzymie zmiany. Oczywiście towarzyszy im lęk. Bo zapewne, już prorokują niektórzy, to furtka dla zniesienia celibatu i święcenia kobiet. Ostatecznie coraz głośniej mówi się o tym w kontekście diakonatu. Być może na trwającą debatę patrzylibyśmy z większym spokojem i ufnością gdybyśmy znali jej biblijny i teologiczny kontekst.
Wykładający we włocławskim seminarium teologię dogmatyczną śp. ksiądz Wojciech Hanc, zauważył kiedyś, że w Modlitwie Eucharystycznej nie powinno być „Bogurodzica”, ale „Bogarodzica”. Bo Bogu – argumentował – rodzi każda matka, a Maryja porodziła Syna Bożego.
Innym razem nawiązał do polskiego określenia „Kościół”. Nigdy przedtem nie zastanawiałem się nad pochodzeniem słowa, tymczasem profesor zwrócił uwagę na pewną osobliwość, która na przestrzeni wieków ukształtowała nasze myślenie. Otóż „Kościół”, tłumaczył, pochodzi od słowa „kości”, czyli od cmentarza. Miejsca, gdzie najczęściej budowano pierwsze świątynie. Później określenie rozszerzono na gromadzącą się w tym miejscu wspólnotę wierzących. A że cmentarz jest rodzaju męskiego niechcący zakwalifikowaliśmy się do tej części narodów, dla których także „Kościół” jest rodzaju męskiego.
Tu zaczynają się nasze kłopoty. Przy czym ich źródłem nie są biblijne czy teologiczne subtelności, ale to, co siedzi w tyle głowy. Gdzieś w podświadomości. Trochę jak ze słynnym wierszem Majakowskiego. Co innego mówimy (ON), co innego myślimy (ONA). Być może dlatego nie mamy trudności z maryjnością dwunastego rozdziału Apokalipsy, gorzej natomiast wychodzi nam jego pierwotna interpretacja. Boć Janowi, podobnie jak w Listach, chodziło o umiłowaną Panią, czyli… No właśnie… Jak to wyrazić po polsku? Prawdopodobnie z tego samego powodu mamy problem, gdy kilka rozdziałów dalej apostoł widzi „Małżonkę, Oblubienicę Baranka”.
Być może dobrym rozwiązaniem jest łączenie tego, co żeńskie z męskim. Matka Kościół. Czyli wracamy do Bogurodzicy. Matka Kościół rodzi dla Boga, dla Chrystusa. Głosząc Słowo Boże i sprawując sakramenty. Stąd najważniejsze, wynikające z nakazu misyjnego Chrystusa, zadanie Matki Kościoła: rodzić.
Tym samym zmierzamy do ostatniego wniosku. W dyskusji nad kobiecym wymiarem Kościoła nie chodzi o to kto jakie funkcje będzie w nim sprawował. Czy jakie przyjmiemy parytety w podziale obowiązków i zarządzaniu. Tym bardziej o to kogo święcić. Kobiecość Kościoła to wciąż aktualne pytanie o to jak głosić, by rodzić nowe dzieci Boże. Skierowane do mężczyzn i kobiet, wyświęconych i świeckich, stojących przy ołtarzu i w kościelnej kruchcie. Unikając odpowiedzi będziemy podobni do tych, którzy co prawda weszli przez bramę, ale zatrzymali się w przedsionku. Tymczasem jesteśmy zaproszeni do pójścia dalej, wejścia w głąb. Z tym zaś wiąże się zgoda i na bóle rodzenia, i na radość z narodzin dziecka. Przypomniał tę prawdę Franciszek, cytując w fundamentalnej dla swojego pontyfikatu adhortacji „Evangelii gaudium” błogosławionego Izaaka ze Stelli. „Oblubienicą Słowa Bożego i matką Chrystusa, Jego córką i siostrą” stajemy się wówczas, gdy – podobnie jak Maryja – jesteśmy płodni. „W łonie Maryi Chrystus przebywał przez dziewięć miesięcy, w tej świątyni, jaką jest wierzący Kościół, trwa aż do skończenia świata, ale w świątyni duszy, przez poznanie i miłość, trwać będzie po wieki wieków” (Eg 285).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.