Im bardziej Go pragniemy, tym większy udział w swoim życiu może nam dać i tym bardziej napełniać nas swoją obecnością podczas kontemplacji.
Im bardziej Go pragniemy, tym większy udział w swoim życiu może nam dać i tym bardziej napełniać nas swoją obecnością podczas kontemplacji. Pragnienie zwiększa naszą zdolność przyjmowania. Używając metafory możemy powiedzieć, że otwiera ono w naszym wnętrzu ziejącą przepaść, która domaga się wypełnienia. W życiu Jezusa widzimy Boga przychodzącego do nas, żeby zasiać w naszych sercach tęsknotę za Nim po to, aby mógł pełniej nam się dawać.
Pomyślmy o uroku Świąt Bożego Narodzenia, jak skłaniają one serca ludzkie do kontemplowania Boga leżącego jako niemowlę w żłobie. Jest tak, jak gdyby mówiło On: „Nie bójcie się przyjść do Mnie; spójrzcie, stałem się tak maleńki i słaby”. I co roku ludzie ulegają duchowemu urokowi Bożego Narodzenia; doświadczają nowego zwrócenia swojego życia do Boga. Jezus pociąga nas bez względu na to, w którym momencie Jego ziemskiego życia Go kontemplujemy. Tłumy garnęły się do Niego, gdziekolwiek się udawał. Zapominali o jedzeniu, aby słuchać Jego słów. „Żaden człowiek nigdy nie przemawiał jak On”, mówili. A to jest ten Bóg, którego dzisiaj ludzie się boją i do którego nie chcą się zbliżyć, i w którego nie chcą uwierzyć!
To prawda, że kiedy doszło do Jego aresztowania i męki, tłumy odeszły od Niego; nawet Jego uczniowie rozpierzchli się. Musiał pokazać nam, że jesteśmy grzesznikami i że śmiertelne cierpienia są ceną za grzech. A potem dokonał czegoś, czego nigdy nikt nie uczynił: powrócił do życia swoją własną mocą, z ciałem, które nie podlegało już cierpieniu; zebrał ponownie swoich uczniów i zapewnił ich, że jeśli przejdą przez trudy życia w duchowym zjednoczeniu z Nim, również powstaną do nowego życia i nie będą więcej cierpieć. Wszędzie przesłanie Ewangelii jest takie samo: sprowadziliśmy na siebie nieszczęście przez grzech, ale Bóg przyszedł, aby uzdrowić nasze rany, pocieszyć nas w naszych cierpieniach i zaprowadzić nas do wiecznego życia i szczęścia. Dlaczego więc obawiamy się zbliżyć się do Boga? To Jego utraty powinniśmy się bać.
Chociaż refleksja filozoficzna i medytacja dyskursywna na temat życia Jezusa są bardzo pomocne w pielęgnowaniu pragnienia Boga, to jednak nie wystarczają. Są ważne, ponieważ Bóg nie pomoże nam, jeśli my sobie nie pomożemy. Musimy zrobić, co w naszej mocy, chociażby było to bardzo mało, a wtedy Bóg uczyni wszystko, co jest potrzebne, nawet, jeżeli oznacza to dokonywanie dla nas cudów.
To właśnie podczas kontemplacji Bóg lituje się widząc nasze mizerne wysiłki i rozpala w naszych sercach ogromną tęsknotę za Nim lub pragnienie Go. Rozwijanie w nas tego pragnienia wynika z samej istoty kontemplacji. Sprawia ona, że nawiązujemy kontakt z Nieskończonym Bytem i jesteśmy pociągani przez Jego dobroć; dobroć stanowi po prostu siłę przyciągania bytu. Jest to coś, co moglibyśmy nazwać siłą magnetyczną pochodzącą ze Źródła Bytu i przyciągającą do siebie wszystkie stworzenia, a my w pełni poddajemy się jej wpływowi, gdy wychodzimy poza nasze myśli i uczucia.
Lecz jest coś więcej niż ta bezosobowa siła przyciągania między Stwórcą a stworzeniem. Istnieje osobiste zaproszenie Ojca, który zaprasza swoje dzieci, aby przyszły i dzieliły z Nim Jego życie. Jest to coś, o czym nigdy nie moglibyśmy nawet marzyć, gdyby Bóg nam tego nie dał. Jako istoty ludzkie moglibyśmy zasługiwać na ludzkie szczęście, wieczną radość z doskonałego świata i odbijającą się w nim chwałę Stwórcy, lecz On sam byłby nieskończenie daleko poza zasięgiem naszego wzroku. Stanowiłoby to nasze naturalne przeznaczenie jako istot ludzkich. Ale Bóg nie pozostawił nas w tym stanie. Postanowił dopuścić nas do Swego osobistego życia i dać nam boskie szczęście, w którym zawiera się ludzkie szczęście i które o wiele je przewyższa.
To właśnie nazywamy życiem nadprzyrodzonym, ponieważ przekracza ono możliwości naszej własnej natury. Otrzymujemy je wraz z darem wiary i rozwija się ono przez służenie Bogu z miłością. W tym życiu rozwijamy je w sobie nie widząc tego. Po śmierci będziemy cieszyć się w pełni tym, co osiągnęliśmy. Istnieje wielka tęsknota w sercu naszego Ojca w Niebie, aby pociągnąć nas do szczęścia, którego sam doznaje, a my w pełni otwieramy nasze dusze na to pociąganie podczas medytacji kontemplacyjnej.
***
Tekst jest fragmentem książki Medytacja dla współczesnych mężczyzn i kobiet, która ukazała się nakładem wydawnictwa Flos Carmeli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).