„To doskonała okazja, żeby zwrócić uwagę świata na sytuację w Sudanie Południowym w chwili, kiedy pojawiają się równocześnie rozliczne kryzysy humanitarne” – wskazała specjalna przedstawicielka Sekretarza Generalnego ONZ w tym kraju. Sara Beysolow Nyanti mówiła o tym podczas spotkania Papieża, arcybiskupa Canterbury oraz przywódcy szkockich prezbiterian z wewnętrznymi uchodźcami. Ukazała tak szeroki kontekst dla świadectw zaprezentowanych tam przez dzieci.
Wysłanniczka Narodów Zjednoczonych zauważyła, że osobiście spotyka się na co dzień z tragediami dotykającymi Południowosudańczyków. Jest tam ponad 2 mln uchodźców wewnętrznych, a drugie tyle w pełni uciekło z kraju – podkreśliła Sara Beysolow Nyanti
Przeczytaj: Papież: trzeba podnosić głos przeciwko niesprawiedliwości i przemocy
Beysolow Nyanti: nie będziemy się poddawać, choć sytuacja jest bardzo niepokojąca
„Od ponad dekady ludność Sudanu Południowego doświadcza konfliktu, niestabilności społecznej i politycznej, wstrząsów klimatycznych, przemocy, wysiedleń, braku bezpieczeństwa żywnościowego, braku możliwości edukacji i dostępu do systemów opieki zdrowotnej – powiedziała Sara Beysolow Nyanti. – Pomimo wyzwań, przed którymi stoimy, będziemy nadal pogłębiać nasze wysiłki wraz z naszymi partnerami z całego spektrum pomocy humanitarnej, pokojowej i rozwojowej, aby wspierać ludność tego kraju na jej drodze do dobrobytu i pokoju (…). Wasza Świątobliwość, jesteś symbolem nadziei dla milionów ludzi na całym świecie i przynosisz ze sobą przesłanie pokoju do Sudanu Południowego. Dzięki twojej wizycie odnowiła się moja nadzieja. Jeśli wszyscy będziemy pracować razem, mieszkańcy Sudanu Południowego mogą osiągnąć pokój i wykorzystać potencjał tego niesamowitego kraju.“
Jednym ze świadectw przedstawionych Papieżowi podczas tego spotkanie była wypowiedź 16-letniego prezbiterianina, Josepha Lat Gatmai, który dorastał w obozie dla uchodźców.
Przeczytaj: Polscy kapucyni w Sudanie Płd.: przyłączamy się do Jezusa i Papieża w misji pokoju
Joseph Lat Gatmai: od 8 lat jestem w obozie
„W wieku ośmiu lat trafiłem do obozu ochrony cywilów i tam dorastałem. Mój pobyt w obozie nie jest przyjemny i martwię się o to, jak będzie wyglądało moje życie i życie innych dzieci w przyszłości. Przez te lata moi rodzice i ja, jak również inne przesiedlone rodziny, byliśmy w stanie przetrwać dzięki pomocy humanitarnej. Gdyby był pokój, mieszkałbym w moim domu pochodzenia, żyłbym lepiej i cieszył się dzieciństwem – wyznał Joseph. – Dlaczego cierpimy w obozie? Z powodu trwających konfliktów w naszym kraju, najmłodszym niepodległym państwie. Od 2020 roku dotykają nas również powodzie, a tysiące rodzin zostało wysiedlonych ze swoich wiosek i miasteczek, tracąc zwierzęta gospodarskie i uprawy. Dlatego apeluję do naszych przywódców w tym wielkim narodzie Sudanu Południowego, aby przynieśli trwały pokój, miłość, jedność i dobrobyt do naszego kraju. Proszę was, nasi przywódcy religijni, abyście nadal modlili się o trwały pokój w Sudanie Południowym.“
Mocno radość ze spotkania i nadzieję na jego dobre owoce wyraziła z kolei Nyakuor Rebecca, mieszkająca obecnie w obozie w Dżubie. Zwróciła się ona bezpośrednio do Franciszka
Nyakuor Rebecca: Papieżu, kochamy cię, pomóż nam żyć razem w pokoju
„Wiemy, że jesteś wielkim przywódcą, bo mimo problemów z kolanem przyjechałeś, aby być z nami, przynosząc nadzieję i przesłanie pokoju. Jak wiemy, kochasz dzieci i zawsze powtarzasz, że my, dzieci, jesteśmy ważni dla naszego kraju i dla Kościoła. Papieżu Franciszku, my również cię kochamy. Dziękujemy ci za miłość, którą masz dla nas – wskazała Rebecca. – My, dzieci z Sudanu Południowego, bardzo lubimy tańczyć i śpiewać. W ten sposób chwalimy Boga, który zawsze jest z nami. [Ojcze Święty,] nadal ucz nas być przyjaciółmi Jezusa i nadal przemawiaj do naszego narodu, abyśmy wszyscy mogli razem trwać w pokoju.“
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.