Zima bardzo weryfikuje wojenną codzienność na Ukrainie. Brak prądu utrudnia życie i także przed Kościołem stawia nowe wyzwania. „Staramy się w miarę normalnie odprawiać liturgie i prowadzić duszpasterstwo, często do tego potrzebne są jednak generatory prądu” – mówi Radiu Watykańskiemu łaciński ordynariusz Kijowa.
Bp Witalij Krywicki wskazuje, że wyzwanie stanowi także zabezpieczenie paliwa do generatorów, bo pociąga to za sobą wysokie koszty, na które nie każdy może sobie pozwolić. Jak podkreśla, cały wysiłek humanitarny skupia się na tym, by zapewnić ludziom środki ratujące ostatecznie życie.
„Ze względu na tę zimę, która już nastała, i wyłączenie światła, elektryki, odłączenie wody, potrzebujemy wszystkiego, co zabezpieczy nasze życie. Nadal potrzebujemy agregatów prądotwórczych, nadal potrzebujemy tego, co może zapewnić jakieś światło w domu. Mówię np. o powerbankach, latarkach, takich rzeczach, które można rozdać ludziom, bo co niektórzy sobie nie uświadamiają, że w jednym dniu może po prostu wszystko zniknąć – mówi papieskiej rozgłośni bp Krywicki. – Oczywiście nadal potrzebujemy żywności, którą będziemy mogli zanieść do ludzi przebywających w tzw. «strefach niezłomności», strefach ogrzanych. Będziemy potrzebowali też wielu środków na paliwo. Bo te generatory, które dziś sprowadzamy, od samego śniegu i powietrza nie będą pracować. Potrzebujemy więc pieniędzy na paliwo. Wszystko, co może uratować człowieka od chłodu, jest teraz bardzo potrzebne. Dzisiaj, kiedy mówimy o podarunkach pod choinkę, nie myślimy już tak bardzo o słodyczach, tylko o rzeczach, które naprawdę mogą zabezpieczyć nam życie.“
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.