Potrzeby dotyczą rzeczy podstawowych.
„Potrzeby dotyczą rzeczy podstawowych (…) – od zwykłego koca po pieniądze na wstawienie okna lub drzwi w domu, piecyk, jedzenie w puszce, środki higieniczne pozwalające się umyć bez wody” – tak o sytuacji na Ukrainie mówi ks. Marko Semehen. Posługujący w Rzymie greckokatolicki kapłan kieruje do Europejczyków nowy apel, aby nie zapominać o sytuacji w jego ogarniętej wojną ojczyźnie. Obecna zima stanowi bowiem duże zagrożenie dla ludzi poszkodowanych przez rosyjskie ostrzały i grabieże.
Od początku pełnoskalowej wojny kościół, w którym pracuje ks. Semehen, prokatedra Mądrości Bożej, stanowił punkt przeładunkowy wsparcia wysyłanego z Włoch na Ukrainę. W ten sposób od lutego pojechały już 64 ciężarówki, każda wypełniona 20-tonowym towarem. Pomocy udzielali zwykli ludzie, ale jak wskazał kapłan, również nieustannie angażuje się w nią Papież poprzez działalność swojego jałmużnika, kard. Konrada Krajewskiego, oraz inne organizacje, m.in. Caritas. Jednak narastające trudności i zmęczenie wojną doprowadziły do generalnego zmniejszenia ilości wsparcia. Dlatego właśnie ks. Semehen wystosował nowy apel.
„Widzieliśmy, że na początku wojny dochodziło do niezwykłego zaangażowania w dostarczanie pomocy. Potem w lato, co dosyć normalne, to się zatrzymało. Od początku listopada dostaliśmy trochę próśb od naszych przyjaciół, od naszych biskupów, od osób, które znamy, z informacją, że sytuacja ekonomiczna przechodzi załamanie z powodu wojny i, jak widzieliśmy, bombardowania centrali elektrycznych praktycznie zablokowały wiele możliwości normalnego, codziennego życia. Stąd pochodzi pomysł ponownego wystosowania apelu do wszystkich – od zwykłego obywatela po mających [więcej] możliwości – aby wesprzeć ukraiński naród w przetrwaniu bardzo trudnej i ciężkiej zimy – mówi ks. Semehen. – Boże Narodzenie to zawsze rodzinne święto, które sprowadza nas z powrotem do naszych domów. I trzeba nam zrozumieć, iż dzisiaj wiele osób na Ukrainie nie ma już domów, albo ich mieszkania pozbawiono ogrzewania, nie dają one żadnego komfortu. Jednak (…) Jezus też urodził się w stajni, gdzie nie było światła, nie było ciepła, ale pojawił się pokój. Więc trwamy w nadziei, że Europa (…) da radę pomóc Ukraińcom poprzez konkretne gesty, dary, dzieła miłosierdzia ogrzać się, w zapalić światło nadziei, aby ludzie pod bombami, ludzie w desperacji, ludzie, którzy stracili bliskich, zobaczyli, iż nie są sami, a Bóg za pośrednictwem innych zawsze wyciąga rękę do ufających Mu.“
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
bp Andrzej Jeż odnosi si do ostatnich medialnych publikacji.