Abp Galbas dla „Gościa Niedzielnego”: Synod pokazał, że Kościół w Polsce jest dość bierny i słabo wyczulony misyjnie

Co nowego o Kościele w Polsce powiedział nam synod? W rozmowie z GN swoimi obserwacjami dzieli się abp Adrian Galbas, koordynator prac synodalnych w Polsce.

Reklama

Na Jasnej Górze zaprezentowano Syntezę krajową polskiego etapu Synodu o synodalności. W rozmowie z „Gościem Niedzielnym” abp Adrian Galbas, koordynator prac synodalnych w Polsce, powiedział, że Synteza to coś zupełnie innego niż raport o stanie Kościoła. – Miała być wiarygodnym opisem drogi, jaką wspólnie przeszli ci, którzy zdecydowali się zaangażować w synodalne prace. To droga pełna emocji, impresji, wrażeń, osobistych przeżyć, intymnych opowieści. I to przede wszystkim chcieliśmy wydobyć z danych, które otrzymaliśmy – mówi abp Galbas. Cała treść wywiadu Jacka Dziedziny ukaże się za tydzień, w kolejnym numerze GN. Tutaj przytaczamy jego fragmenty.

Synod niszowy?

Abp Galbas przyznaje, że synod nie był doświadczeniem powszechnym, ale mniejszościowym (te słowa padają również w Syntezie). – Aktywnie w synod zaangażowała się garstka, maksymalnie 100 tys. osób. Papież Franciszek mówił przed synodem: nie zajmujcie się tylko tymi, którzy są w Kościele, ale idźcie na peryferie. To się prawie w ogóle nie udało (…). Ale z drugiej strony ważne, że ci, którzy uczestniczyli w spotkaniach synodalnych są w Kościele na co dzień. To głos ludzi, którzy naprawdę kochają Kościół, modlą się i mówią: mamy takie doświadczenie Kościoła; takie obawy, takie radości, takie nadzieje i takie oczekiwania.
Nasz rozmówca dodaje: – Synod był wydarzeniem bardzo niszowym, także dlatego, że nie zaangażowali się w niego księża, a w Kościele tak sklerykalizowanym, jak w Polsce, bez księdza niewiele da się zrobić. Ludzie świeccy zwykle oglądają się na księdza, patrzą, czy do danej sprawy jest zachęta z jego strony, czy sam bierze w tym udział, czy jest do tego zapalony, przekonany – mówi abp Galbas.

Czytaj też: Co mówi Duch do Kościoła?

Wierni, ale bierni?

W rozmowie pytamy abp. Galbasa o to, co właściwie nowego o Kościele w Polsce powiedział nam synod. – Dla mnie ważnym i jednocześnie smutnym wnioskiem oprócz już wspomnianych, jest ten, że Kościół w Polsce jest dość bierny – mówi. – Ta bierność często wyraża się w tym, że wielu katolikom jest wszystko jedno, jak w Kościele będzie. Druga smutna obserwacja, to nasze słabe wyczulenie misyjne. Szczycimy się – i słusznie – że mamy misjonarzy ad gentes, obecnych na krańcach ziemi, ale misyjność dotyczy przecież nas wszystkich, a nie tylko niektórych i każdego powinna dotykać bezpośrednio. Z tym chyba jest dość słabo. Trzecia synodalna obserwacja to ta, że bardzo ważna jest jakość tego, co robimy. W syntezie nie ma postulatów dotyczących wprowadzenia kapłaństwa kobiet, legalizacji związków jednopłciowych, czy zniesienia celibatu. Są za to postulaty, by Msza święta była odprawiana godnie, spokojnie i w pięknej oprawie, by homilie miały związek z Biblią i żeby księża robili nie tylko wystawienie Najświętszego Sakramentu, ale by Najświętszy Sakrament adorowali.

Razem, ale osobno

W rozmowie przytaczamy zdanie jednej z uczestniczek synodu, które autorzy Syntezy krajowej zamieścili też w głównym tekście: „Kościół jest jak mieszkanie z  osobnymi pokojami, które nie łączą się ze sobą nawet ścianami. W  każdym z  pokojów zgromadzone są różne grupy: młodzież, osoby niewierzące, księża, parafianie, biskup. Teoretycznie są razem, ale tak naprawdę – osobno. Pomiędzy nimi znajduje się zimny korytarz, na który nikt nie chce wyjść, bo boi się utraty ciepła swojego pokoju. W zimnym korytarzu również przebywają ludzie. Ponieważ nie mogą wejść do żadnego pokoju, zaczynają wychodzić z  mieszkania”.
Abp Galbas komentuje: – Umieściliśmy ten obraz z nadzieją, że on dotknie i sprowokuje do rachunku sumienia. Mnie dotyka i prowokuje. Sam zobaczyłem, jak często wystarczą mi te pokoje, pełne ludzi wzajemnie zadowolonych z własnego towarzystwa i jak nie widzę tego przedpokoju i ludzi, czujących się w mieszkaniu obco i w konsekwencji z niego wychodzących. To ciekawe, że rozmaite ruchy i wspólnoty bardzo słabo zaangażowały się w synod. Mają swoje życie, wszystko im jakoś gra i jest im dobrze. Ale ci, którzy są nigdzie, czyli w tym przedpokoju, często mówią: nie chcą nas tutaj. Wychodzimy.

Nie czekać na Watykan

Koadiutor archidiecezji katowickiej przyznaje, że najbardziej boi się tego, że jako Kościół nie przepracujemy tego synodu, że po chwilowym medialnym poruszeniu będziemy tylko czekać na to, co zrobi Watykan. Na pytanie, czy Synod w Polsce można uznać za „odfajkowany” czy jednak przeżyty przez cały Kościół, abb Adrian Galbas odpowiada: – Dla tych, którzy rzeczywiście się w niego zaangażowali, na pewno było to prawdziwe przeżycie wspólnej drogi. Co więcej: większość z nich czeka na dalszy ciąg. Mają nadzieję, że będą mogli tę drogę kontynuować. Boją się, czy nie wygra prymitywne podejście: zrobione, pozamiatane, poszło do Rzymu i spokój. Mieliśmy swój epizodzik i na tym koniec.

Cała rozmowa Jacka Dziedziny z abp. Adrianem Galbasem ukaże się w przyszłotygodniowym wydaniu  „Gościa Niedzielnego” – GN nr 35/2022.

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama