- Chce nam się czasem wmówić, że dom to taki hotel, stołówka, kasa zapomogowo-pożyczkowa - mówił w homilii na pielgrzymce mężczyzn do Piekar abp. Jan Romeo Pawłowski z Watykanu. - Ale tak nie jest, bo dom rodzinny to miejsce, gdzie spotykają się najbliżsi sobie na świecie ludzie, którzy się prawdziwie kochają i w tej rodzinnej miłości są odblaskiem miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
Swoją homilię arcybiskup Pawłowski zaczął od znalezionego za młodu tekstu w jakimś czasopiśmie. Był tak ciekawy, że przepisał go sobie na kartkę. Dzisiaj ta kartka jest już pożółkła. To słowa syna o ojcu:
„W wieku 4 lat: Mój tata jest świetny.
W wieku 6 lat: Mój tata zna wszystkich i wszystko wie.
W wieku 10 lat: Mój tata jest dobry, ale porywczy.
W wieku 16 lat: Mój tata jest niedzisiejszy. Szczerze mówiąc, nic nie wie.
W wieku 18 lat: Mój tata jest marudny i nierozsądny.
W wieku 25 lat: Tata sprzeciwia się wszystkiemu. Nie wiem, kiedy zrozumie świat!
W wieku 50 lat: Mój tata był tak dalekowzroczny i zaplanował dla nas tak wiele rzeczy. Jest jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy.
W wieku 55 lat: Mój tata był świetny.
W wieku 60 lat: Ile bym dał, gdybym tak mógł o coś jeszcze zapytać tatę”.
Abp Pawłowski skomentował: - Takie już jest niepisane prawo, że zwłaszcza w wieku dorastania i dojrzewania dzieci rodzą się nieporozumienia, konflikty, które przecież przemijają, gdy rodzice nabierają doświadczenia, a dzieci w międzyczasie dorośleją i zaczynają innym wzrokiem spoglądać na świat i potem na własną rodzinę. Potrzeba więc czasu, cierpliwości, wyrozumiałości... Potrzeba miłości. I my musimy odkryć, że ta miłość jest - powiedział.
Dodał, że miłość w rodzinie widać zarówno we wczesnym dzieciństwie, jak i w okresie dorastania i później. - Nie zawsze ojciec czy matka wiedzą, jak ją okazać, nie zawsze syn czy córka chcą zrozumieć tę troskę o nich, uważają ją za ingerencję, za zamach na ich wolność. Z czasem zrozumieją, że to też była miłość - powiedział.
Dom to nie hotel
Podkreślił, że dom rodzinny to miejsce, gdzie człowiek może zawsze wrócić, gdzie wie, że jest kochany, chciany, bezpieczny, oczekiwany, nawet jeśli nabroi, popsuje, bo dom to sanktuarium miłości.
- Czasem chce nam się wmówić, że dom to taki hotel, stołówka, kasa zapomogowo-pożyczkowa, ale tak nie jest, bo dom rodzinny to miejsce, gdzie spotykają się najbliżsi sobie na świecieludzie, którzy się prawdziwie kochają i w tej rodzinnej miłości są odblaskiem miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego - powiedział.
- Pamiętacie to opowiadanie ewangeliczne, gdy 12-letni Pan Jezus, taki właśnie dorastający synek Maryi i Józefa, zagubił się w Jerozolimie? Trzy dni i noce go szukali, aż wreszcie znaleźli, jak nauczał mądrych doktorów w świątyni. I Maryja, jak by zrobiła każda zatroskana mama, zapytała: "Synu, czemuś nam to uczynił, oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie?" Odpowiedź Jezusa była taka właśnie trochę poddenerwowana, młodzieńcza: "Czemuście mnie szukali, czy nie wiedzieliście, że powinienem być w sprawach mojego Ojca?" Ale zaraz potem, dodaje Ewangelista, że Jezus wrócił z nimi do Nazaretu, do domu i był im poddany: uznał, że chcą jego dobra, że właśnie tam w domu rodzinnym jest kochany, chciany, potrzebny - stwierdził.
Następnie wskazał: - I dlatego chcę wam, ojcom i synom, powiedzieć: budujcie relacje miłości rodzinnej. Wspomagajcie się wzajemnie, szanujcie, wybaczajcie, jak coś nie wyjdzie. Miłość rodzinna potrafi czynić cuda!
Miejcie odwagę mieć dzieci
Abp Pawłowski wyraził przekonanie, że każdy ojciec to obraz Ojca Niebieskiego. - Jest taka świetna polska książka, którą wspomniał też papież Franciszek w swoim liście apostolskim o świętym Józefie: napisał ją polski autor Jan Dobraczyński. Mówi ona o świętym Józefie, który przecież nie był biologicznym ojcem Pana Jezusa. I dlatego autor nazwał go cieniem Ojca. I ja myślę, że każdy z was, ojców, ma być takim cieniem Ojca dla własnego syna, dla własnej córki, takim odblaskiem, wzorem Ojca Niebieskiego. Ale także każdy z was młodych ma się tego bycia cieniem Boga Ojca uczyć. Bo lata lecą szybko. Jutro wy będziecie mieli własne rodziny i dzieci. Co więcej, powiem wam: miejcie odwagę mieć dzieci, miejcie odwagę mieć dużo dzieci - powiedział. Dodał, że gdy dzieci w rodzinie przybywa, miłości wcale nie trzeba dzielić pomiędzy członków rodziny, bo miłość się mnoży.
Mówił też o ojczyźnie jako o rodzinie. Cytował poemat Karola Wojtyły „Myśląc Ojczyzna”: „Gdy dokoła mówią językami, dźwięczy pośród nich jeden: nasz własny. Zagłębia się w myśli pokoleń i ziemię naszą opływa i staje się dachem domu, w którym jesteśmy razem”. - Nie wstydź się nigdy swojej rodziny. Choćby nie była idealna, ty bądź dumny, że ją masz, że w niej jesteś kochany i uczysz się kochać. Nie wstydź się nigdy swego ojca i matki, choćby byli słabi, niezaradni, biedni, prości. Nie wstydź się swoich korzeni, bo bez nich ty nie masz sensu, nie byłoby ciebie. Nie wstydź się tej ziemi, tego narodu, tego języka, tej naszej biało-czerwonej, nie wstydź się, że jesteś Polakiem, że tu masz swoje korzenie i sens życia. Bądź dumnym patriotą, czyli człowiekiem, który miłuje ten kraj i tych ludzi - powiedział.
Gdzie zaczyna się pokój?
I dodał: - Wstydź się tych, którzy tę ziemię, ten kraj zdradzają, sprzedają za judaszowe srebrniki, którzy w imię ideologii, poprawności klubów politycznych chcą ten kraj, tych ludzi karać, obgadują ich, wyśmiewają. Tych się wstydź. Nie wolno ci nimi gardzić, ale możesz się ich i za nich wstydzić. Niechaj nam w tych dniach wzorem będą ci odważni Ukraińcy, którzy walczą, bronią, biją się i giną, aby obronić ojczyznę, ojcowiznę, honor i człowieczeństwo - dodał.
Odniósł się też do wydarzeń w przestrzeni publicznej. - Nie może nas nie boleć, jak czasem jakiś polityk zamiast przedstawić konkretny program swojego działania jątrzy, szkaluje, woła, że trzeba Polskę karać, że trzeba wprowadzić rozdział Kościoła od państwa, zepchnąć wiarę do zakrystii, wyciąć Boga z Przysięgi harcerskiej... Uważaj, panie polityku, bo jak zaczniesz wiarę i Kościół katolicki, który tworzą ludzie, katolicy tej ziemi, oddzielać od państwa, od społeczeństwa, to możesz sobie na głowę ściągnąć brak pokoju, nieszczęście jakieś. Już tacy byli, nawet nie tak dawno, co chcieli polski naród od wiary, od Kościoła oderwać połamanym krzyżem albo sierpem i młotem... Już ich nie ma, nawet historia się ich wstydzi - wskazał.
Kaznodzieja piekarski wskazał, że budowanie pokoju trzeba zacząć od własnego serca, przez zrobienie w nim miejsca dla Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.