Ludzie ufają, że znajdą pasterzy na wzór Jezusa - a nie „urzędników państwowych” czy „fachowców od sacrum”. Aby na nowo zrozumieć tożsamość kapłaństwa trzeba żyć w ścisłej relacji z realnym życiem ludzi. Papież Franciszek mówił o tym otwierając w Watykanie międzynarodowe sympozjum o kapłaństwie.
Ponad 500 biskupów, księży, osób zakonnych i świeckich przez trzy dni będzie zastanawiało się nad znaczeniem powszechnego kapłaństwa wszystkich ochrzczonych. Dzieląc się doświadczeniem ponad 50 lat kapłańskiego życia właśnie ten wymiar podkreślił Franciszek. Zauważył, że „życie kapłana jest przede wszystkim historią zbawienia osoby ochrzczonej”. Przestrzegł przed wielką pokusą życia kapłaństwem bez chrztu, to znaczy zapominając, że pierwszym powołaniem jest powołanie do świętości. Za św. Janem Pawłem II przypomniał, że „kapłan — tak jak Kościół — powinien pogłębiać świadomość, że sam musi być nieustannie ewangelizowany”. „Spróbujcie dziś powiedzieć jakiemuś biskupowi czy księdzu, że sam musi być ewangelizowany” – żartował Papież.
Nawiązując do kryzysu powołań, który dotyka Kościół Papież wskazał, że często wynika to z braku we wspólnotach zaraźliwego zapału apostolskiego. Wspólnoty są często bardzo dobrze zorganizowane, ale pozbawione ducha. „Tam, gdzie jest życie, żarliwość i pragnienie niesienia Chrystusa innym, tam rodzą się prawdziwe powołania” – mówił Franciszek. Podkreślił, że nie można tracić nadziei, ponieważ nawet w czasach kryzysu Pan nie przestaje kochać, a więc i powoływać. Mówiąc o tym, co dziś wydaje się decydujące dla życia kapłana Ojciec Święty przedstawił cztery fundamenty bliskości, które są zgodne, jak mówił, ze stylem Bożym, którego charakterystyką jest bliskość.
Franciszek podkreślił, że kapłan przede wszystkim jest zaproszony do pielęgnowania bliskości i zażyłości z Bogiem. Z tej relacji będzie mógł czerpać wszystkie siły potrzebne do pełnienia swojej posługi. Bez tej relacji wszelka służba skazana jest na jałowość.
Kapłan nie może traktować modlitwy jako obowiązku
„Wiele kryzysów kapłańskich ma swoje źródło właśnie w niedostatecznym życiu modlitewnym, w braku zażyłości z Panem, w sprowadzeniu życia duchowego do zwykłej praktyki religijnej. Pamiętam ważne momenty w moim życiu, kiedy ta bliskość Pana była decydującym czynnikiem podtrzymującym mnie na duchu (…) – mówił Ojciec Święty. – Pytałem księży, co robią przed snem. Jestem zmęczony, coś zjem i kładę się do łóżka i popatrzę w telewizor. Pytałem, a przed snem nie zachodzisz do Pana? Bliskość z Bogiem. Małe gesty, które wyrażają kapłańską duszę. Bez zażyłości modlitwy, życia duchowego, konkretnej bliskości Boga poprzez słuchanie Słowa, celebracji eucharystycznej, milczenia adoracji, zawierzenia się Maryi, mądrego towarzyszenia przewodnika duchowego, sakramentu pojednania, bez tych «bliskości» kapłan jest, że tak powiem, tylko znużonym robotnikiem, który nie korzysta z dobrodziejstw przyjaciół Pana. Kapłan musi mieć serce dostatecznie «poszerzone», by uczynić miejsce dla bólu powierzonego mu ludu, a jednocześnie, jak strażnik, ogłaszać jutrzenkę Bożej łaski, która objawia się właśnie w tym cierpieniu. Ogarnięcie, zaakceptowanie i przedstawienie własnej nędzy w bliskości z Panem będzie najlepszą szkołą, aby móc, krok po kroku, uczynić miejsce dla wszystkich nędz i bólów, z którymi będzie się stykał codziennie w swojej posłudze. (…) Na modlitwie doświadczamy, że jesteśmy wielkimi w oczach Boga, a wtedy dla kapłanów bliskich Panu nie jest już problemem stanie się małymi w oczach świata.“
Franciszek mówił też o znaczeniu bliskości wobec biskupa. Wskazał, że posłuszeństwo nie ma znamienia dyscyplinarnego, lecz jest najgłębszą cechą więzi, która łączy kapłanów w komunii. Posłuszeństwo jest wsłuchiwaniem się w wolę Bożą, którą rozeznaje się w pewnej więzi. Papież przypomniał, że dotyczy to również biskupów, którzy muszą wsłuchiwać się w realia swoich prezbiterów i powierzonego im ludu Bożego. Przypomniał, że nie przypadkiem zło, by zniszczyć owocność Kościoła, stara się podważyć tworzące go więzi. Wychodząc z komunii z biskupem otwiera się trzecia bliskość, która jest bliskością braterską.
Ojciec Święty przypomniał, że kapłańskie braterstwo nie może być narzucone z zewnątrz. Jest ono świadomym wyborem, by dążyć do świętości wraz z innymi, a nie w samotności. W tym kontekście zacytował afrykańskie przysłowie: „Jeśli chcesz iść szybko, idź sam; jeśli chcesz zajść daleko, idź z innymi”. „Czasami wydaje się, że Kościół jest powolny - i jest to prawda - ale lubię myśleć, że jest to powolność tych, którzy zdecydowali się podążać w braterstwie” – podkreślił Papież.
Kapłan ma się chlubić miłosierdziem Pana
„Przede wszystkim jest to uczenie się cierpliwości, będącej zdolnością, by czuć się odpowiedzialnym za innych, by nieść ich ciężary. Przeciwieństwem cierpliwości jest obojętność, dystans, który budujemy wobec innych, by nie czuć się zaangażowanymi w ich życie. Wielu kapłanów przeżywa dramat samotności, poczucia osamotnienia. Czują się niegodni cierpliwości, szacunku – mówił Franciszek. –Wręcz przeciwnie, wydaje się, że od innych przychodzi osąd, a nie dobro, nie łagodność. Inny nie jest zdolny do radowania się z dobra, które spotyka nas w życiu, albo też i ja nie jestem do tego zdolny, gdy widzę dobro w życiu innych. Tą niezdolnością jest zazdrość, która tak bardzo dręczy nasze środowiska i która jest pewnym znojem w pedagogice miłości, a nie jedynie grzechem, z którego trzeba się wyspowiadać. We wspólnotach kapłańskich jest wiele zazdrości. To wrota destrukcji. Uważajmy na to. Aby poczuć się częścią wspólnoty, «być nami», nie trzeba zakładać masek, które oferują jedynie zwycięski obraz nas samych. To znaczy, że nie musimy się chwalić, ani tym bardziej unosić się pychą, ani, co gorsza, przyjmować postaw agresywnych, nie szanując tych, którzy nas otaczają. Bo kapłan, jeśli ma się czym chlubić, to miłosierdziem Pana. Zna swój grzech, swoją nędzę i swoje ograniczenia, ale doświadczył, że tam, gdzie obfitował grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska; i to jest jego pierwsza dobra nowina.“
Papież podkreślił, że miłość braterska nie jest utopią, a tym bardziej pustym frazesem. „Jest wielkim proroctwem, do którego przeżywania jesteśmy powołani, w tym społeczeństwie odrzucenia” – mówił Franciszek. Wyznał, że lubi myśleć o miłości braterskiej jako o miejscu, gdzie ćwiczy się ducha, gdzie dzień pod dniu konfrontujemy się sami z sobą i mamy termometr naszego życia duchowego. Przypomniał, że miłość braterska w przypadku kapłanów nie pozostaje zamknięta w małej grupie, ale wyraża się jako miłość pasterska, otwierająca na misję. Dodał, że tam gdzie działa kapłańskie braterstwo i istnieją więzy prawdziwej przyjaźni, możliwe jest również przeżywanie wyboru celibatu z większą pogodą ducha. „Celibat jest darem, który Kościół łaciński strzeże, ale jest to dar, który, aby mógł być przeżywany jako uświęcenie, wymaga zdrowych relacji, relacji prawdziwego szacunku i prawdziwego dobra, które mają swoje korzenie w Chrystusie. Bez przyjaciół i bez modlitwy, celibat może stać się ciężarem nie do zniesienia i zaprzeczeniem samego piękna kapłaństwa” – podkreślił Franciszek.
Mówiąc o bliskości z ludźmi wskazał, że ta relacja nie jest dla kapłana obowiązkiem, lecz łaską. Miłość do ludzi stanowi duchową siłę, ułatwiającą spotkanie w pełni z Bogiem. Dlatego właśnie miejsce każdego kapłana jest pośród ludzi, w relacji bliskości z ludem.
Potrzeba pasterzy a nie fachowców od sacrum
„Jestem pewien, że aby na nowo zrozumieć tożsamość kapłaństwa, trzeba dzisiaj żyć w ścisłej relacji z realnym życiem ludzi, obok nich, bez żadnej drogi ucieczki. Czasem doświadczamy pokusy bycia chrześcijanami, zachowując roztropny dystans w stosunku do ran Pana. Jezus jednak chce, abyśmy dotykali ludzkiej nędzy, abyśmy dotykali cierpiącego ciała innych. Oczekuje, abyśmy zrezygnowali z poszukiwania osobistych lub wspólnotowych środków ochronnych, pozwalających nam zachować dystans w stosunku do istoty ludzkiej udręki, tak abyśmy rzeczywiście chcieli wejść w kontakt z konkretnym życiem innych i poznali moc czułości – mówił Franciszek. – Bliskość z ludem Bożym. Bliskość, która, wymaga abyśmy prowadzili styl Pana, który jest stylem bliskości, współczucia i czułości, ponieważ jest zdolny iść nie jako sędzia, lecz jako Dobry Samarytanin, który rozpoznaje rany swojego ludu, cierpienie przeżywane w milczeniu, poświęcenie i wyrzeczenia tak wielu ojców i matek, by utrzymać swoje rodziny, a także znosić konsekwencje przemocy, korupcji i obojętności, które próbują przytłumić wszelką nadzieję. Bliskość, która pozwala namaścić rany i ogłosić rok łaski od Pana. Ważne, by pamiętać, że lud Boży ufa, iż znajdzie pasterzy na wzór Jezusa - a nie «urzędników państwowych» czy «fachowców od sacrum» - pasterzy, którzy wiedzieliby o współczuciu i chwilach sposobnych; ludzi odważnych, zdolnych zatrzymać się przed zranionymi i wyciągnąć do nich rękę; ludzi kontemplacji, którzy w swojej bliskości z ludem mogą głosić nad ranami świata czynną moc Zmartwychwstania.“
Franciszek zauważył, że ta bliskość jeszcze szczególnie potrzeba w czasach naszego „sieciowego” społeczeństwa, w którym powszechne jest poczucie osierocenia. „Jesteśmy podłączeni do wszystkiego i wszystkich, a brakuje nam doświadczenia przynależności, które jest czymś znacznie więcej niż tylko połączeniem. Dzięki bliskości pasterza możemy tworzyć wspólnotę i wspierać wzrost poczucia przynależności” – mówił Papież. Wskazał, że ta przynależność będzie stanowiła też środek zaradczy na wypaczenie powołania, rodzące się właśnie z zapomnienia, że życie kapłańskie należy do innych - do Pana i do osób, które On nam powierzył. „To zapomnienie leży u podstaw klerykalizmu i jego następstw. Klerykalizm jest deprawacją, ponieważ jest zbudowany na dystansie” – wskazał Franciszek. Wspomniał też o klerykalizacji świeckich: o promowaniu małej elity, która wokół kapłana wypacza także jego własną podstawową misję.
Ojciec Święty zachęcił biskupów i kapłanów, by często zadawali sobie pytanie, jaki jest stan ich bliskości. Zauważył, że te cztery bliskości, o których mówił są dobrą szkołą „gry na otwartym polu”, tam, gdzie powołany jest kapłan, bez lęku, bez rygoryzmu, bez pomniejszania, czy zubażania misji. „Bliskości Pana nie są zadaniem dodatkowym: jest to dar, który On daje, aby powołanie było żywe i owocne. Wobec pokusy zamknięcia się w niekończących się dyskusjach na temat teologii kapłaństwa lub na temat tego, czym powinno ono być, Pan patrzy na nas z czułością i współczuciem i ofiarowuje kapłanom współrzędne, dzięki którym mogą rozpoznać i podtrzymać zapał do misji: bliskość, bliskość względem Boga, wobec biskupa, braci prezbiterów i powierzonego im ludu. Bliskość w stylu Boga, który jest bliski ze współczuciem i czułością” – mówił Franciszek otwierając międzynarodowe sympozjum o kapłaństwie.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.