Jeśli chcesz wyprosić jakąś łaskę nie wystarczy pomodlić się pod figurą. Trzeba popracować. Bierzesz miotłę i zamiatasz chodnik, przyklękając przed każdą z ośmiu figur Maryi. Jak modlą się Hindusi? Co robi Marii Skłodowska-Curie w Indiach i jak świętuje się tam urodziny? Dowiesz się tego z listu wolontariuszki, pracującej na placówce salezjańskiej w Indiach.
Maryja od dobrych połowów
Obraz w tej bazylice jest cudowny. Podczas odpustów przyjeżdżają do tego miejsca ludzie z całych południowych Indii. W gronie czcicieli Matki Boskiej są też hinduiści, którym Maryja nie oszczędza łask. Znana jest opowieść, która mówi, że rybacy biorący ze sobą na połów obrazek z Matką Boską i modlący się do niej będą mieli udany połów. Przed bazyliką pod małym daszkiem jest kilka figur różnych Matek Boskich z całego świata. Jeśli chcesz wyprosić jakąś łaskę nie wystarczy pomodlić się przed figurami. Tu jest taka tradycja, że trzeba też popracować dla Matki Boskiej. Więc bierze się miotłę i modląc się, po cichu zamiata chodnik, przyklękając przed każdą Matką Boską. Jest tych figur 6 albo 8.
Po zwiedzeniu bazyliki mieliśmy wspólną kolację w budynku przypominającym remizę strażacką. Siedząc na podłodze jadłyśmy prawą ręką ryż z kurczakiem biriyani, który wcześniej był zawinięty w pergamin i gazetę oraz obwinięty gumką, żeby się nie zgniótł. Jedzenie rękami coraz lepiej mi wychodzi. Tu nie było sztućców i musiałam stanąć na wysokości zadania.
Ostatniego dnia spotkanie trwało tylko do 15.00. Na początku robiliśmy wspólny rysunek na prezent w podzięce za gościnę w rodzinach, u których gościliśmy pierwszego dnia. Trafiłyśmy z Jowitą i z 3 chłopcami z Sułtan Bhathery (miasto w Kerali) do domu, który nazywał się Jeruzalem. Mieszkają tam: tata, mama i dorastający syn. Poczęstowali nas tapioką z pikantną cebulką. Na deser dostałyśmy wściekle słodkie i twarde kulki zrobione z kokosów. Popijałyśmy to wszystko gorącą, bardzo słodką herbatą z mlekiem. Potem oglądaliśmy zdjęcia rodziny. W Jeruzalem mają taką tradycję, że każdego roku w dzień rocznicy ślubu rodzice robią sobie wspólne zdjęcie i wklejają do albumu. Zdjęć do oglądania było sporo i było bardzo sympatycznie. Rodzina ta należy do wspólnoty współpracowników salezjańskich a ich syn gra w reprezentacji siatkówki w lokalnej drużynie.
Urodziny po Indyjsku
Abraham, który obchodził swoje 23 urodziny 30 grudnia powiedział mi, że jestem podobna do Marii Skłodowskiej-Curie. Osłabłam. Powiedzcie mi, do kogo ja jestem jeszcze podobna? Raz mi mówią, że do papieża, innym razem, że do Marii Skłodowskiej-Curie. Czy papież Jan Paweł II jest podobny do Marii Skłodowskiej-Curie? To staje się coraz zabawniejsze.
Dla jubilata przygotowany był tort. Abraham pokroił go i rozdawał wszystkim. Przy tej okazji jego koledzy smarowali mu twarz kremem z ciasta. Potem na korytarzu była wojna tortowa. Chłopcy mówili, że to ich tradycja. Poszłam porobić im zdjęcia i sama zostałam usmarowana tłustym kremem. Jowita też oberwała.
Po obiedzie był Cultural Exchange. Czyli pokazy tańców, piosenki i inne występy każdej z grup. Ja z Jowitą zaśpiewałyśmy piosenkę o Zorro z pokazywaniem. Znów im się podobało. Im się chyba wszystko podoba albo nie mówią, że im się nie podoba. Potem wszyscy rozjechali się do domów.
Nowy rok
Ja z Jowitą zostałam jeszcze w Kochin. Ochroniarz Jemin zaprowadził nas do kawiarni na cappuccino i do bankomatu City Banku oraz zakupił nam jedzenie na kolację, bo w domu Don Bosco kucharz miał wolne. Wróciłyśmy na nocleg do Vathutali i nie wiedziałyśmy, co robić, bo to był Nowy Rok i nikogo nie było w pobliżu żeby zapytać.
Wydawało się nam, że zostałyśmy w domu tylko my. Byłyśmy w kaplicy, potem poszłam do kuchni ugotować kisiel. Udało się z małym problemem. W kuchni spotkałam szczura. Wyjadał resztki z garnków. Poprzedniego dnia na placu za domem widziałam jak wrony zjadają zabitego szczura. Na szczęście kisielek się udał i uczciłyśmy nim przyjście Nowego Roku spędzając sylwestra pod moskitierą. To jeden z tych sylwestrów, którego się nigdy nie zapomina.
Następnego dnia powiedziano nam, że była uroczysta msza o północy, ale niestety nikt nas o tym nie poinformował. Szkoda, to mogło być ciekawe. Wyjechałyśmy z Kochi z samego rana. Podróż znów trwała około 13 godzin i w nocy musiałyśmy brać rikszę żeby dojechać w Mysore do Seminarium Don Bosco.
W Mysore nocą było bardzo tłoczno, tutaj bardziej świętowali Nowy Rok niż w Kerali. Dotarłyśmy do domu salezjanów i przeszłyśmy przez bramę nie dzwoniąc do księży. I to był błąd, bo zaatakowały nas psy. Myślałam, że padnę trupem. Podchodziły do nas powoli warcząc i wąchając. Przytulając się z Jowitą z bijącym sercem i trzęsącymi kolanami zadzwoniłam do ks. Thomasa żeby po nas wyszedł. Psy nic nam nie zrobiły. Ksiądz zdziwił się, że skoro brama była zamknięta, to jak udało nam się przejść. Próbowałam żartować, że Polskie dziewczyny są bardzo sprytne. Tym razem spryt się nie opłacił. Następnego dnia planowałyśmy zobaczyć pałac w Mysore, ale nie starczyło nam czasu. Mysore Palace obejrzymy następnym razem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).