Gdy powiesz „Szydłów”, najczęściej usłyszysz: A gdzie to jest? Czas się dowiedzieć i osobiście tam wybrać, bo warto.
Samochód dociera do zakrętu, zza którego wyłania się usadowione na wzniesieniu… średniowieczne miasto. Zębate mury ciągną się setkami metrów, opasując całą miejscowość. Kto jedzie od strony Jędrzejowa w kierunku na Staszów, a nie znał tego miejsca, jest zaskoczony. Jak to – coś takiego w Polsce? No właśnie – Szydłów dopiero wychodzi z zapomnienia. Ongiś jednak było to jedno z najważniejszych polskich miast. Jego znaczenie wynikało m.in. z położenia na ruchliwym szlaku handlowym, łączącym Kraków z Sandomierzem i Lublinem. Wielokrotnie w tutejszym zamku zatrzymywali się królowie. Najczęściej bywał tu Władysław Jagiełło. Szczególnie pamiętna była chwila, gdy wraz z masą rycerstwa zjawił się tu w 1410 roku, przed bitwą pod Grunwaldem. Potem, wskutek dziejowych burz, miasto wyludniło się, podupadło, a w końcu, decyzją administracji carskiej, na długie lata stało się wsią. Prawa miejskie Szydłów odzyskał dopiero dwa lata temu. Powoli też Polacy uświadamiają sobie, jaką perłę mają niemal w samym sercu kraju.
Kościół za pokutę
Wśród widocznych znad korony murów zabudowań dominuje stromy dach gotyckiego kościoła z wieżową sygnaturką na szczycie. Kierując się do świątyni, musimy objechać fortyfikacje od południa. Jadąc wzdłuż muru, docieramy do szerokiego przejazdu, znajdującego się w miejscu dawnej Bramy Opatowskiej. Pozostał po niej fragment grubej kamiennej ściany, podobnej do wielkiego bloku skalnego. Tylko tędy można wjechać samochodem w obręb murów i jedynie tą drogą można nim wyjechać. Pozostałe dwa przejścia – znakomicie zachowana Brama Krakowska i niewielki otwór w murze od strony kościoła – dostępne są jedynie dla pieszych bądź pojazdów jednośladowych.
Proboszcz ks. Ryszard Piwowarczyk czeka na nas przed kościołem parafialnym. – To najcenniejszy zabytek Szydłowa. Każda cegła ma tu swoją historię – opowiada z błyskiem w oku, wskazując na fronton budowli.
Tak jest w istocie i trzeba przyznać, że jest to historia niezwykła. Wcześniej stał tu drewniany kościół, postawiony przez Władysława Łokietka. Już wtedy otrzymał wezwanie Łokietkowego patrona, św. Władysława – króla węgierskiego, z którym nasz król był zresztą spokrewniony. – W Polsce tylko dwa kościoły noszą to wezwanie, ale na Węgrzech św. Władysław należy do najpopularniejszych świętych – podkreśla proboszcz.
Tamten kościół spłonął. Zastąpił go obecny, gotycki, zbudowany w 1355 roku. Wrażenie robi już sam powód, dla którego został wzniesiony. Ufundował go Kazimierz Wielki jako zadośćuczynienie za śmierć księdza Marcina Baryczki, wikariusza katedry krakowskiej, którego król kazał utopić w Wiśle. Według Jana Długosza była to reakcja władcy na dekret ekskomuniki, który duchowny miał mu przekazać w imieniu biskupa Bodzanty za niemoralne prowadzenie się.
Król w akcie skruchy postawił sześć „kościołów pokutnych”. Jeden z nich właśnie tutaj.
Wchodzimy do kościoła z nasłonecznionego placu. Chwilę trwa, zanim wzrok przyzwyczai się do panującego tu półmroku. Mijamy stojące na środku dwa filary podtrzymujące palmowo-żebrowe sklepienie. Klękamy przed ołtarzem. Z gotyckiego tryptyku spoglądają na nas Madonna z Dzieciątkiem w towarzystwie apostołów Piotra i Pawła – dzieło rzeźbiarskie z warsztatu Wita Stwosza.
Po lewej stronie kościoła znajduje się przejście do dobudowanej na początku XVI wieku kaplicy „literackiej”. Także to pomieszczenie zdobi rzeźbiony ołtarz – z Matką Bożą i Dzieciątkiem oraz stojącym obok Janem Chrzcicielem. To dzieło późnego renesansu.
Uwagę zwraca też stojąca przy ścianie kaplicy wierna kopia relikwiarza św. Władysława, wykonana w formie popiersia świętego króla. Oryginał znajduje się w węgierskim Győr.
A dlaczego to kaplica „literacka”? – W Szydłowie mieszkało wtedy wielu studentów i profesorów i tu odbywały sie ich spotkania. Byli wykształceni, tworzyli Bractwo Literackie, które miało swój ołtarz i sztandar – wyjaśnia proboszcz.
Już ten fakt mówi coś o roli Szydłowa w dawnej Polsce. Warto też wiedzieć, że w średniowieczu odbywały się tu sądy królewskie, później zbierał się sąd ziemski. Do tego celu służył przylegający do murów obwodowych okazały budynek – dziś w stanie zabezpieczonej ruiny. Stanowi on część obszaru zamkowego, który obecnie jest udostępniony do zwiedzania. Dostępny dla turystów jest także przylegający do muru budynek zamkowy, tzw. skarbczyk. Dziś pełni funkcję nowoczesnego muzeum.
Biblia na ścianach
O Szydłowie mówi się nieraz „polskie Carcassonne”. To nawiązanie do francuskiego miasta-fortecy, zrekonstruowanego w XIX wieku. Z tego porównania, nieuwzględniającego zresztą skali, nie jest zadowolona dr Kamila Pytowska, pracownik tutejszego Miejsko-Gminnego Centrum Kultury. – Carcassonne przeszło gruntowną rekonstrukcję, bez specjalnego liczenia się z pierwotnym wyglądem miasta. Tymczasem ważna jest wierność oryginałowi – przekonuje, wskazując, że w Szydłowie chodzi, o ile to możliwe, o odzyskanie jego historycznego wyglądu, nadszarpniętego przez dziejowe burze.
Rzeczywiście, w ostatnich latach wiele tu w tym zakresie zrobiono. Widać to na każdym kroku – wyremontowano zabytkowe obiekty i udostępniono je dla zwiedzających. Wszystko odbywa się z dbałością o zachowanie bądź wydobycie ich pierwotnego wyglądu. Nie jest to łatwe, bo Szydłów został mocno zniszczony w czasie II wojny światowej, a za czasów PRL nie zadbano o zachowanie odpowiedniego charakteru odbudowywanych domów. Wskutek tego, choć układ urbanistyczny odpowiada średniowiecznemu, architektura większości budynków jest przypadkowa. Niemniej to, co można w tej sprawie zrobić – robi się. Jednym z tego dowodów jest kościół Wszystkich Świętych stojący na pagórku na zewnątrz murów, naprzeciw Bramy Krakowskiej. Ten kościół to najstarszy obiekt Szydłowa, zbudowany na przełomie XIII i XIV wieku. Zanim usytuowano miasto na sąsiednim wzniesieniu, to właśnie ta świątynia znajdowała się w centrum osady. Do końca lat 80. minionego wieku służyła jako kaplica przedpogrzebowa. Obecnie, po żmudnej, trwającej latami renowacji, została udostępniona do zwiedzania. A jest tam co oglądać.
– Te polichromie pochodzą z 1375 roku – mówi Kamila Pytowska, wskazując na ściany. Niemal cały kościół jest nimi pokryty. Zostały odkryte, gdy tynk zaczął odpadać. Ich konserwacja zajęła wiele czasu, ale było warto. To typowa średniowieczna Biblia pauperum, historia zbawienia w obrazach. Wszystkie przedstawione tu sceny dotyczą Nowego Testamentu – wyjaśnia nasza przewodniczka.
Nie wszystkie malowidła dają się odczytać, ale wszystkie robią wrażenie. Pewnie przez swoją autentyczność, która nie została naruszona podczas renowacji.
Szczególnie interesujące są ściany prezbiterium. W centrum przedstawiono sceny męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Po prawej widnieje „siedem radości Maryi”, a po lewej siedem grzechów głównych. Każdy grzech symbolizują ludzkie postacie w różnych sytuacjach. Daje się rozpoznać nieczystość – to ściskająca się para jadąca na wielkiej białej świni. Pychę symbolizują jadące na białym rumaku dwie odwrócone do siebie plecami osoby, a każda przegląda się w trzymanym w ręku zwierciadle. Wszystkie grzechy tworzą jakby zaprzęg zmierzający do widocznej w załamaniu muru paszczy Lewiatana, oznaczającej czeluść piekielną.
Bardzo sugestywne. Człowiek, patrząc na to, zaczyna czuć ducha tamtego czasu.
Powrót do gry
W Szydłowie jest jeszcze jeden kościół – pod wezwaniem Ducha Świętego – a dokładniej ruiny kościoła i przylegającego do niego z obu stron szpitala dla ubogich i starców. Prowadzili go duchacy, czyli członkowie Zakonu Ducha Świętego. Pierwsza wzmianka o tym obiekcie pochodzi z 1529 roku. Także ten zespół stoi za murami. – Cztery lata temu zaczęła się jego renowacja i zabezpieczenie go jako trwałej ruiny – opowiada przewodniczka. Rozmawiamy, stojąc na środku dawnego kościoła. Jego sylwetkę wyznaczają kamienne ściany, ale tylko w jednym miejscu zachował się fragment sklepienia. Wszystko jest tu teraz uporządkowane i zaopatrzone w informacje dla zwiedzających.
W północnej części miasta stoi późnogotycka synagoga, jedna z najstarszych istniejących w Polsce, bo pochodząca z połowy XVI wieku. Ma grube, dwumetrowe ściany, co nadało temu obiektowi charakter obronny. Dziś mieści się tam Miejsko-Gminne Centrum Kultury. W głównej sali znajduje się ekspozycja muzealna zawierająca głównie przedmioty żydowskiego kultu religijnego.
O tym wszystkim z pasją opowiada nam pani Kamila. – Ja tak mogłabym bez końca, ale bym was tym zamęczyła – śmieje się. Prawda jest taka, że można tego bez końca także słuchać. Bo Szydłów to fascynujące miejsce. Jego potencjał jako atrakcji turystycznej jest ogromny, lecz przez długie lata niewykorzystany. Teraz to się zmienia – z korzyścią dla wszystkich.•
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary w wywiadzie dla niemieckojęzycznego portalu kath.net.
Na pytania z zakresu wiary i psychologii odpowiada Tomasz Franc OP.
Historyk odnosi się do zarzutów stawianych Janowi Pawłowi II oraz omawia metodologię.