Kochana Pani Doktor, dziękujemy!

Drobna, delikatna, "z jabłkiem i cukierkami", a biła z niej wielka siła. Mówiła, że na misje powinni wyjeżdżać ludzie radośni - wspomnienia świeckich misjonarek o doktor Wandzie Błeńskiej oraz opowieść samej doktor Wandy.

Reklama

Poniżej artykuł "Zawsze z miłością" w Małym Gościu Niedzielnym (MGN 10/2019) z nagraniem głosu Wandy Błeńskiej. Doktor Błeńska podzieliła się opowieścią z Buluby z Małym Gościem Niedzielnym przy okazji rorat z 2003 r. "Misyjny paszport do Betljem":

A poniżej dzięki uprzejmości Moniki Łobody z Papieskich Dzieł Misyjnych, kilka nagrań/wspomnień świeckich misjonarek o doktor Wandzie Błeńskiej.

- Chciałabym wspomnieć Wandę jako człowieka. Była duszą wszystkiego dobrego co nas spotkało - wspomina doktor Helena Pyz, lekarka w Ośrodku Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach, członkini Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. - W dniu swoich 90 urodzin znalazła się w Puri, w Indiach. Spotkania z nią wnosiły w duszę człowieka spokój. Nie trzeba było wiele mówić. Dzieliła się swoją miłością do ludzi i Jezusa. Powiedziała: teraz mogę tylko kochać. Chciałabym, aby została patronką wszystkich misjonarzy, a w szczególności misjonarzy świeckich.

- Nazywaliśmy ją babcia Babcia Wanda. Była nam bardzo bliska. Kierowała się zawsze miłością, taką czułością, wrażliwością – wspomina Monika Łoboda, misjonarka świecka w RPA i Indiach.

- Pisałam listy z doktor Wandą. To dzięki niej w Indiach trafiłam do ojca Mariana Żelazka. To ona mnie zachęciła abym się skontaktowała z Ojcem. Podczas setnych urodzin śpiewaliśmy dla Pani Doktor, oczywiście nie 100 lat, ale Plurimos Annos. Był tort, prezenty a Pani Wanda przeszczęśliwa. Każdemu patrzyła tak serdecznie prosto w oczy. A kiedy zasiedliśmy przy torcie nastała cisza, i wzrok każdego był skierowany na Panią Doktor. I zaczęła opowiadać jak to było w Ugandzie...

Doktor Błeńską wspomina również Ewa Baigazin, misjonarka świecka w Kazachstanie. - Pani Doktor zawsze emanowała ciepłem i dobrem. Była drobna, delikatna ale biła z niej wielka siła. Rozmawiała z nami i przytulała nas. Mówiła i o trądzie i o Chrystusie. To był nie tylko lekarz, ale przede wszystkim człowiek Chrystusa.

Zofia Sokołowska, misjonarka świecka w Peru wspomina setne urodziny doktor Wandy. - Przypominają mi się też jej słowa, że na misje powinni wyjeżdżać ludzie radośni. Sam uśmiech Pani Doktor skracał dystans. Mówiła: "Wszyscy uważają, że moja praca to było poświęcenie, a dla mnie to było szczęścia". Myślę, że te słowa Pani Doktor są kluczowe.

Barbara Uszko-Dudzińska, misjonarka świecka w Kamerunie, obecnie konsultor Komisji KEP ds. Misji wspomina doktor Wandę w Centrum Formacji Misyjnej z "jabłkiem i cukierkami, które są przeznaczone dla osób ciężko pracujących tego wieczoru". - Pani Doktor ujęła mnie swoją spontanicznością, pogodą ducha i serdecznością. Żyła w mocnej zażyłości z Chrystusem, każdego dnia można ją było zobaczyć w kaplicy, gdzie zaczynała dzień, ale też wieczorem, gdy dziękowała Bogu. Nasze rozmowy bardzo wiele mi dały w tamtym czasie... Jej słowa o misjach były dla mnie bardzo cennym drogowskazem.

W 2003 roku Doktor Wanda podzieliła się z Małym Gościem Niedzielnym wspomnieniem z Ugandy, Było to podczas rorat. Opowiadała wtedy:

„Kiedyś pojechaliśmy w teren i rodzice przyprowadzili chłopca, może miał koło 7 lat. A myśmy w Bulubie mieli szkołę, pełną, ośmioklasową, z pełnymi prawami, na bardzo wysokim poziomie. Więc siostra podchodzi do rodziców i pyta, czy on chodzi do szkoły. Ale to było retoryczne pytanie. Oczywiście, nie. Bo trędowaty – to jak może chodzić do szkoły. No i pyta się: "A czy Państwo by chcieli, żeby on przyszedł do Buluby, bo tam bezpłatnie mamy". No więc rodzice uradowani, a chłopak tylko schylił głowę i nic.
Byliśmy jeszcze tego dnia jakieś 4-5 godzin w podróży. On nic nie mówił, tylko miał główkę schyloną, no ale potem jadł z nami, widział, że rozmawiamy,  jakoś się oswoił. I dopiero nim dojeżdżaliśmy do Buluby, to on ze łzami w oczach patrzy na siostrę i mówi:
Więc ty mnie naprawdę nie zjesz?" No, nam się płakać chciało. Pomyśleć, że pięć godzin był przygotowany na to, że my go zabijemy i zjemy. Dlaczego? Dlatego, no bo gdzież: szkoła to jest coś, o czym każde dziecko marzy, które jest poza zasięgiem marzenia chłopca trędowatego. Przychodzą obcy, biorą go, no to skądże on może iść do szkoły”.

Zawsze z miłością

Foto Gość DODANE 25.09.2019 AKTUALIZACJA 30.09.2019

Zawsze z miłością

​Szpital w Bulubie w Ugandzie, gdzie przez 43 lata (1951–1994) pracowała pracowała doktor Wanda Błeńska. W tamtym czasie był to przede wszystkim ośdrodek leczenia osób chorych na trąd. Dziś na terenie szpitala znajduje się również centrum szkoleniowe im. doktor Błeńskiej, gdzie młodzież ugandyjska uczy się zawodów związanych z medycyną. Na płycie upamiętniającej doktor Wandę na terenie ośrodka, w języku luganda zapisane zostały jej słowa „Okwagala kwe kwewayo ku lwa'balala” ("Kochać to dawać siebie”).

więcej »

- Myślę, że każdy, jeśli pielęgnuje swoje serce, to może przeżyć pięknie życie, jak Pani Wanda. Mieć taką miłość w sobie, kochać, mimo wszystko – mówi Monika Łoboda. - Owszem przyznawała, że były też trudne chwile, „Ale patrzyłam zawsze miłością” powtarzała. Była uśmiechnięta i na końcu zawsze powtarzała: „Niech Cię Bóg błogosławi”.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama