Naszym zadaniem jest stać po stronie człowieka. Komukolwiek by nie trzeba było o tym przypominać.
Nie chciałabym, żeby to oświadczenie umknęło. "Pro-life ma być przyjazny człowiekowi" - pisze Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Rodziny. Wszystko w kontekście ostatnich wydarzeń, których elementem były działania organizacji definiujących się jako obrońcy życia. W oświadczeniu [link] czytamy:
Z niepokojem dostrzegamy, że w działaniach niektórych środowisk, które przedstawiają się jako obrońcy ludzkiego życia, pojawiają się elementy prowokacji czy języka odbieranego powszechnie jako agresywny. Niepotrzebne i sztuczne jest także łączenie tematyki LGBT z ochroną ludzkiego życia.
Takie działania z jednej strony prowadzą do zmniejszania się potencjału osób i organizacji gotowych do publicznej, życzliwej działalności w ochronie życia, ponieważ wiele osób nie chce brać udziału w tej agresywnej polaryzacji postaw. Z drugiej strony kobiety brzemienne w trudnej sytuacji życiowej rzadziej zwracają się do obrońców życia o pomoc i opiekę. Trudno bowiem mieć zaufanie do ruchu pro-life, który prowadzi radykalne kampanie, jest uwikłany w procesy sądowe i codzienną konfrontację.
Innymi słowy: w ocenie PFROŻiR działalność niektórych organizacji przyprawia wszystkim obrońcom życia agresywną “gębę” i utrudnia im pomaganie, a zatem ochronę życia dzieci nienarodzonych. Warto mieć tego świadomość.
Nie sposób jednak nie poruszyć drugiej bardzo ważnej kwestii. Zahamowanie zmian klimatycznych staje się sprawą coraz pilniejszą. Realnie oznacza to jednak odchodzenie od gospodarki opartej na węglu. Status quo jest nie do utrzymania. Konsekwencją będą olbrzymie zmiany dla ludzi pracujących (czasem od pokoleń) w tym sektorze gospodarki, dla miast i całego regionu. Wydawać by się mogło, że mamy klincz między dążeniem do ochrony klimatu, powietrza, którym oddychamy i ziemi, na której stoją nasze domy a potrzebą utrzymania miejsc pracy, stanowiących podstawę nie tylko ekonomicznego życia rodzin, ale tożsamości ludzi. Tak, praca to nie tylko środki do życia. Praca to poczucie sprawczości, praca to bardzo ważny element tożsamości. Przez pracę – jak napisał Jan Paweł II w "Laborem exercens" – “człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej staje się człowiekiem” (więcej na ten temat pisaliśmy kilka lat temu w cyklu “Dla dobra naprawdę wspólnego”, zachęcam do lektury [link]).
O tym, że klincz jest tylko pozorny mówił w sobotę w sanktuarium w Piekarach Śląskich abp Wiktor Skworc. Tak, nie można porzucić kwestii ochrony klimatu, nie można poświęcić środowiska, w którym żyjemy. Doskonale o tym wiemy, przedwyborcze udawanie, że jest inaczej, już się skończyło. Z drugiej strony nie wolno nam porzucić ludzi. “Tam gdzie umiera kopalnia – matka żywicielka pokoleń, pozostaje niszcząca pustka i dochodzi do destrukcji infrastruktury i człowieka” – mówił metropolita katowicki [link]. To nie są tylko wielkie słowa, to jest niestety trudne doświadczenie.
Jakie jest wyjście? Potrzebny jest “proces restrukturyzacji, który powinien być związany z równoległym a nawet poprzedzającym procesem inwestycji, lokowanym przede wszystkim w miastach górnośląskiej metropolii, zbudowanych na węglu i dla węgla”. Nie można ludzi zostawić samymi sobie. Nie można przez kolejne lata udawać, że wszystko będzie jak dotąd. Nie będzie. Trzeba wspólnie przejść proces zmiany. To wymaga rozwagi, planowania i czasu (!)
To jest możliwe. Trzeba jednak zaangażowania wszystkich zainteresowanych. Dobrze, że jedną ze stron chce być Kościół. Naszym zadaniem jest stać po stronie człowieka. Komukolwiek by nie trzeba było o tym przypominać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.