"Kościół w dobie koronawirusa"

Trwająca pandemia to czas zderzania się wielu przeciwieństw, także w znaczeniu duchowym: izolacji i wolności czy przygnębienia i nadziei. Ten czas zmusza nas do refleksji nad tym, co w życiu najważniejsze, jak solidarność i wspólnota. Bóg nie karze nas epidemią za grzechy, Bóg jest w chorych, lekarzach i wolontariuszach - mówili uczestnicy pierwszego dnia międzynarodowej konferencji „Kościół w dobie koronawirusa”, organizowanej online na Uniwersytecie Szczecińskim.

Reklama

Konferencja, choć koordynowana ze Szczecina, a organizowana przez Instytut Nauk Teologicznych Uniwersytetu Szczecińskiego, prowadzona jest zdalnie, gromadząc wykładowców rozsianych po całej Europie, w tym we Włoszech, Albanii, Austrii czy Hiszpanii. Jej celem ma być próba zmierzenia się, od strony pastoralnej i doktrynalnej, z problemami dotykającymi Kościół ogarnięty epidemią.

Konferencję, która potrwa dwa dni, zainaugurowali ks. dr hab. Grzegorz Chojnacki, dyrektor Wydziału Nauk Teologicznych Uniwersytetu Szczecińskiego i prof. dr hab. Marek Górski, prorektor ds. nauki.

Pierwszy z nich podziękował za duże zainteresowanie wydarzeniem zarówno ze strony zgłoszonych referatów, jak i osób chcących śledzić transmisję online. Spotkanie naukowe gromadzi naukowców zarówno z uczelni polskich, jak i z zagranicy.

Zapowiedział, że z racji wielu wystąpień, które niestety nie zmieściły się w czerwcowym programie, jesienią zorganizowana zostanie druga odsłona konferencji. Organizatorzy będą też na bieżąco informować o liczbowym udziale słuchaczy i widzów konferencji.

"Cieszę się, że udało się zorganizować to spotkanie, choć jego formuła jest nietypowa, do której wciąż jeszcze musimy się przyzwyczajać. Myślę jednak, że warto się spotykać i dyskutować nad tematami bardzo aktualnymi. Szczecińska konferencja to jedna z niewielu, która zajęła się temate pandemii tak szybko" - powiedział z kolei prorektor ds. nauki US prof. Marek Górski.

Epidemia - kara za grzechy?

W pierwszym wystąpieniu ks. prof. dr hab. Gabriel Witaszek z Accademia Alfonsiana w Rzymie omówił zagadnienie epidemii i zagrożenia epidemiologicznego z punktu widzenia przekazów biblijnych. Na podstawie poszczególnych ksiąg ze Starego Testamentu przedstawił rozumienie bólu, śmierci, choroby, cierpienia czy plagi. Pismo Święte odnosi się do aspektów epidemii o tyle, o ile dotyczą one kwestii prawnych i religijnych. Opisy i rozpoznanie choroby w tamtych czasach ograniczały się do wyglądu zewnętrznego. Każde niepożądane wydarzenie, takie jak klęski żywiołowe traktowano jako przejaw kary za złe postępowanie.

Inne rozumienie tych zagadnień daje Nowy Testament. - Jezus przeciwstawiał się koncepcji sprawiedliwości rozdzielczej, według której choroba jest konsekwencją grzechu. Nie możemy patrzeć na działanie Boga w uproszczony sposób. Bóg, którego znamy w Jezusie Chrystusie, nie usuwa cierpienia z naszego życia jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale wchodzi w te bolesne doświadczenia i pozostaje z nami w okresie próby. Działania Boga nie można zredukować do działania leku, które mógłby zatrzymać pandemię. W pandemii Bóg jest w chorych, cierpiących, w lekarzach i wolontariuszach, w każdym z nas, bo objawia się jako miłość - mówił ks. prof. Witaszek.

- Czas pandemii zmusza nas do refleksji nad tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Musimy nieraz zrezygnować z wielu rzeczy, aby dotrzeć do pytania o sens życia. W związku z obecną sytuacją sanitarną zdaliśmy sobie sprawę z tego, że wszyscy ponosimy społeczną odpowiedzialność, która doprowadziła nas do pozostania w domach, aby nie zarażać się nawzajem. Powinien to być fundament naszego życia: zawsze razem, a nie tylko w nagłych wypadkach. Mamy do czynienia z nową, nieoczekiwaną sytuacją, która zmusza nas do przyjmowania nowych postaw, poszukiwania nowych dróg życia - stwierdził prelegent.

Ks. dr hab. Damian Wąsek (Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie) przedstawił w swoim wykładzie wypowiedzi sugerujące, że obecna sytuacja jest karą zesłaną przez Boga za dotychczasową postawę ludzkości, w tym niewierność i apostazję narodów, jak sugerował choćby włoski historyk Kościoła Roberto De Mattei.

Ks. Wąsek wskazał, że formułowanie kary jako Bożej reakcji na ludzkie grzechy ma swoją długą tradycję w rozwoju teologii katolickiej, jak choćby u Bernardyna ze Sieny czy Anzelma z Canterbury, a nawet w nieuznanych przez Kościół objawieniach Matki Bożej z Trevignano Romano.

W nawiązaniu do tych wizji, prelegent omówił dwa obrazy Boga - karzącego i miłosiernego - jako przeciwstawne sobie w kontekście wypaczeń w teologicznych komentarzach do epidemii koronawirusa.

Bóg karzący - Bóg miłosierny

Wizja Boga karzącego oparta jest na modelu relacji: surowy władca - niewdzięczni poddani. Dąży do wywołania strachu i sprowokowania nieustannej ekspiacji, czyli przebłagania Boga za grzechy ludzi. Prelegent wskazał, że choć ten model nigdy nie został zdogmatyzowany, to jest bardzo mocno obecny w pobożności ludowej, ale też w samej liturgii.

"Ten model uważam za szkodliwy w obliczu takich wydarzeń, jak epidemie, gdyż sprawia, że niepotrzebnie Pana Boga oskarżamy za coś, czego autorem On nie jest. Gdyby był Bogiem brutalnym, byłby Bogiem, w którego nie wierzymy" - zaznaczył ks. prof. Wąsek.

Tej wizji przeciwstawia się obraz Boga miłosiernego, o którym współcześnie mówi przede wszystkim papież Franciszek. Jest oparty na relacji dobry ojciec - dzieci, dąży do budowania relacji opartej na zaufaniu, a nie na strachu. Choć słabo wciąż obecny w recepcji wspólnoty wiernych, to jest dobrym kluczem do zrozumienia teologii papieża Franciszka, który wielokrotnie mówił, iż Jezus otrzymał od swego Ojca misję objawienia tajemnicy miłości, a Jego osoba jest niczym innym jak Miłością, którą dostaje się za darmo.

Jak można bardziej rozpowszechniać ten model relacji między Bogiem a człowiekiem? Zdaniem prelegenta, ważne jest, aby w przepowiadaniu chrześcijańskim darmowy wymiar miłości wybrzmiewała przed nauczaniem o grzechu, o jego konsekwencjach, o karze i konieczności zadośćuczynienia - aby to miłość była punktem centralnym, a grzeszność człowieka zawsze marginesem.

Skoro zatem Bóg kocha, a nie karze, to dlaczego nie zapobiegł epidemii koronawirusa? Dlaczego tak wielu ludzi straciło życie a jeszcze więcej musiało chorować? - zastanawiał się prelegent i w nawiązaniu do teologii stworzenia nakreślił obraz "Boga szanującego autonomię świata".

Bóg stworzył świat, dlatego że chciał, a nie dlatego że musiał. Stworzył świat, ale dał mu autonomię. W tej autonomii świat nie jest "przyklejony" do Boga, ale Bóg jest wobec świata transcendentny. Daje światu wolność na poziomie fizyki, biologii czy kosmologii. Do wyjaśniania świata nie trzeba bezpośrednich argumentów natury teistycznej. Sam człowiek jest powołany - co zapisane jest już w Księdze Rodzaju - do współtworzenia świata, do udziału w stwórczym akcie Boga. Ten model zdejmuje zatem wyłączną odpowiedzialność Boga za zło dziejące się na świecie i odchodzi od "interwencjonistycznego podejścia w teologii stworzenia".

Kościół w realu i wirtualu

Ks. prof. dr hab. Janusz Szulist (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) omówił relacje między wirtualnym a realnym kształtowaniem więzi we wspólnotach Kościoła w czasie pandemii.

Prelegent wskazał, że wczorajszy dzień, 22 czerwca, był setnym dniem od chwili nadejścia pandemii w Polsce. Jej przyjście stało się swego rodzaju momentem granicznym dla wspólnoty wiernych w próbie odnalezienia się między światem realnym a wirtualnym.

Czas tych ponad trzech miesięcy w życiu Kościoła, zdaniem wykładowcy minął pod znakiem "niesamowitego dowartościowania technik informatycznych w różnych formach duszpasterstwa". Przed pandemią przeciętna kościelna aktywność w internecie ograniczała się uaktualniania stron parafialnych czy diecezjalnych. Nadejście pandemii pokazało, że internet stał się koniecznością. Sposobem szerokiego dotarcia do wiernych jest tylko łączność w sieci.

W tym duchu ruszyła pełną parą organizacja nabożeństw online, katechizacja, kursy przedmałżeńskie czy kontakt z wiernymi w celu podtrzymania materialnego wsparcia parafii. Mimo poluzowania obostrzeń niektóre formy duszpasterstwa online, raz wprowadzone, jednak pozostały, a zainwestowanie przez parafie w komunikację online będzie rozwiązaniem, które posłuży także w przyszłości po pandemii.

Z kolei wierni uświadomili sobie, jak bardzo ważna jest realna obecność w Kościele. Ogłoszenie dyspensy od uczestnictwa w mszach świętych, dla wielu osób, w całym przedziale wiekowym wiernych, ta decyzja była niezrozumiała, co może wynikać z silnego zakorzenienia w pobożności tradycyjnej. U wielu osób doszło też w tym czasie do weryfikacji własnego doświadczenia wiary, a przy tym racjonalizacji realnego uczestnictwa w życiu Kościoła w czasie zagrożenia sanitarnego.

Czas na solidarność

Prof. Gaetano Dammacco z Uniwersytetu im. Aldo Moro w Bari zauważył, że koronawirus okazał się zjawiskiem, którego nikt się nie spodziewał, swego rodzaju wypadkiem, ale jednocześnie już wiadomo, że mimo jego nieoczekiwanego nadejścia, zostanie on z nami na dłużej, choć współczesne europejskie społeczeństwa chciałyby się go pozbyć natychmiast.

Pandemia sama w sobie oczywiście nie jest zjawiskiem całkowicie obcym współczesnej kulturze, nie jest też nieznana Kościołowi - przyznał prof. Dammaco. Szczególne było natomiast pojawienie się koronawirusa w okresie dla Kościoła wyjątkowym, jakim był Wielki Post, dla chrześcijan czas wstrzemięźliwości i zadumy.

Okres trwającej pandemii, zdaniem naukowca, to czas zderzania się przeciwieństw rozumianych także w znaczeniu duchowym: izolacji i wolności, przygnębienia i nadziei, oszczędności i rozpasania, skupienia i niepamięci.

Pandemia ponadto uwolniła dawno nie widziane w wielu społeczeństwach pokłady solidarności i braterstwa między ludźmi, do czego od dawna nawoływał papież Franciszek. - Solidarność nie jest jakimś pustym abstraktem, ale namacalną rzeczywistością, która na naszych oczach tworzy więzy między ludźmi - stwierdził prof. Dammaco.

Jego zdaniem, takiej solidarności potrzeba teraz na poziomie całej cywilizacji europejskiej, szczególnie w duchu powrotu do wartości, które stały u podstaw stworzenia wspólnoty Starego Kontynentu po II wojnie światowej. Jak przypomniał Dammaco, to był właśnie fundament, który tworzyli ojcowie założyciele Unii Europejskiej: Alcide De Gasperi, Jean Monnet, Robert Schuman i Konrad Adenauer. - Nie przypadkiem są wśród nich kandydaci na ołtarze - zaznaczył włoski prelegent.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama