"Zaskakujące, że doszliśmy do tego momentu, że porównujemy cierpienie" – pisze osoba skrzywdzona. Jej zdaniem za tworzenie podziału skrzywdzonych i kategoryzowanie ich według sprawcy odpowiedzialne są media. "Oczywiście, duchowni mają być wzorem moralności. Niemoralne jest jednak niezauważanie dzieci – obecnie osób dorosłych, które doznały krzywdy ze strony świeckiego sprawcy" – dodaje.
Krzywda krzywdzie nierówna?
Krzywdzenie w sferze seksualnej jest absurdalne. Wśród czytających te słowa może pojawić się oczekiwanie, abym opisała, co mi konkretnie zrobiono, abym nazywała rzecz po imieniu. Oczywiście są skrzywdzeni, którzy potrafią to uczynić. Póki co, nie posiadam tej umiejętności. Zdarza się, że nagle popadam w zawieszenie, gdy np. usłyszę wyraz związany z przemocą seksualną. Tak na ten moment mam. Nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem, czemu ot tak – jako dziecko – zostałam wprowadzona w obcy mi świat. Zniekształcono mi postrzeganie siebie samej, innych ludzi, a nawet całej rzeczywistości. Oczywiście, potrafię jakoś zrozumieć, że była to pożądliwość dorosłego, łatwość w manipulowaniu mało rozumiejącym dzieckiem. Niedawno uświadomiłam sobie, że nie mam planów na przyszłość. Pragnę tylko przetrwać kolejny dzień. Wiele lat minęło, a jakbym stała w miejscu, w zawieszeniu. Podczas terapii uczę się "chodzić", "mówić", "rozumieć". To, co dla większości jest oczywiste, dla mnie jeszcze oczywistym nie jest. Wychodzę ze świata, który stworzył mi najpierw sprawca świecki, a później duchowny. Wieloletnia "normalność", okazuje się manipulacją z czasu dzieciństwa. Stąd oprócz pracy z terapeutą, potrzebna jest farmakologia oraz wsparcie choćby jednej osoby.
W swoich tekstach od samego początku ukazywałam siebie jako osobę skrzywdzoną przez duchownego (co jest prawdą), gdyż wiedziałam, że przedstawienie siebie jako skrzywdzonej przez świeckiego sprawcę nie przyciągnie uwagi nie tylko dziennikarzy i prawników, lecz także rzeszy osób skupionych wyłącznie na tej jednej grupie społecznej. Oczywiście, duchowni mają być wzorem moralności. Niemoralne jest jednak niezauważanie dzieci – obecnie osób dorosłych, które doznały krzywdy ze strony świeckiego sprawcy. Jakby stanowili oni drugą kategorię, jakby cierpieli mniej...
Zaskakujące, że doszliśmy do tego momentu, że porównujemy cierpienie. Czy jesteśmy zdolni zmierzyć, zważyć owo cierpienie, aby je porównać? Ten podział stworzyły – moim zdaniem – media. Proszę, przestańcie skupiać się na jednej grupie. Dostrzegajcie skrzywdzonych przez świeckich. Dostrzeżcie człowieka! Konkretnego człowieka. Konkretne dziecko. Jakże łatwo uciec i widzieć wyłącznie sprawcę. Obecnie jest moda na księży.
Jak wspomniałam, sama doznałam napaści ze strony świeckiego oraz duchownego. Oczywiście dostrzegam różnice. Nie oznacza to jednak, że należy bagatelizować cierpienie tych krzywdzonych w domach rodzinnych, domach dziecka, w szkole itd. Tak wiele ukrytego cierpienia, które nigdy nie zostanie nikomu powierzone! Jest to konkretny ból, który dana osoba przechodzi po swojemu. Nigdy nie podważałabym jakiegokolwiek cierpienia. W tekście drogi krzyżowej, którą opracowałam, starałam się ująć każdą z osób skrzywdzonych i niestety – dalej krzywdzonych. Są też osoby, które nie przetrwały i odebrały sobie życie. Ten rodzaj krzywdy sprawia, że ból przenika całego człowieka. Ból nie do ogarnięcia, ból niezrozumiały dla nas samych. Ból, który jest tak realistyczny, że ciężko złapać oddech. Niestety kilkakrotnie nie wytrwałam i podjęłam próby samobójcze, gdyż wszystko było dla mnie wyłącznie tą krzywdą, wyłącznie tą raną...
Boleję nad tym, że zaistniał podział na skrzywdzonych przez duchownych – pierwsza kategoria oraz skrzywdzonych przez świeckich – czyli kategoria druga. Kolejny, dla wielu niewidoczny cios wymierzony w osoby, które doświadczyły dramatu wykorzystania, ale sprawcą ich cierpienia nie był duchowny.
Tekst przesłany do Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.