Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na III Niedzielę Wielkanocną przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
W ostatnim czasie już wiele zostało powiedziane na temat sakramentów przez media. Zgromadzenie liturgiczne ma być spotkaniem "w realu". Przez radio, telewizję i internet na pewno nie wyspowiadamy się, nie przyjmiemy sakramentu namaszczenia chorych i na pewno nie będziemy w pełni uczestniczyć we Mszy Świętej. Choć nasi duszpasterze słusznie zachęcali nas ostatnio i właściwie wciąż zachęcają do pozostania dla wspólnego bezpieczeństwa w domu oraz do słuchania i oglądania przekazu medialnego na przykład ze swojego kościoła, to tym samym zdają sobie sprawę, że Jezus chce, żebyśmy na łamaniu chleba byli razem w jednym miejscu. Sprawowanie Eucharystii bowiem to nie jedynie odczytywanie tekstów Pisma Świętego ani wypowiadanie słów modlitw, śpiewanie i zmienianie postaw ciała. Sprawowanie Eucharystii to sprawienie, że to, co wspominamy, o czym czytamy z Pisma Świętego, staje się obecne w „tu i teraz” zgromadzenia liturgicznego.
Liturgia jest przekroczeniem niewidzialnej granicy. Wejście w liturgię w sposób realny, czyli kiedy jestem fizycznie w miejscu sprawowania liturgii, gdzie celebrują ją wyświęceni szafarze jest wkroczeniem w rzeczywistość, w której Jezus nie jest postacią historyczną, a o wydarzeniach związanych z Jezusem nie mówimy w czasie przeszłym. To tutaj jest Jezus. Nie jakiś inny Jezus, nie jakiś słaby ułamek Jezusa. W liturgii jest obecny ten Jezus, który powołał apostołów, nauczał uczniów, uzdrawiał, czynił cuda, spożył z apostołami wieczerzę w wieczerniku, umarł na krzyżu, zmartwychwstał i jako zmartwychwstały zjawiał się wśród apostołów. Kiedy kapłan bierze hostię i kielich z winem w swoje ręce, to słyszymy słowa wypowiedziane w imieniu samego Jezusa. Bynajmniej nie będą to słowa: „Bierzcie i jedzcie to jest symbol mojego Ciała i to jest symbol mojej Krwi”. Jezus powiedział i chciał, żeby właśnie tak czynili na Jego pamiątkę apostołowie: „Bierzcie i jedzcie to JEST moje Ciało”. „Bierzcie i pijcie to JEST moja Krew”.
W dzień zmartwychwstania, kiedy dwaj uczniowie idą z Jerozolimy do Emaus, przyłącza się do nich Zmartwychwstały. Uczniowie przeżywają swoje rozterki. Są zakłopotani. Nie ma się co dziwić, ponieważ nie przerobili jeszcze tego, co ostatnio wokół nich się działo. Co ciekawe, Jezus nie przerywa ich wyrażającej ból dyskusji i nie rozpoczyna apodyktycznego wykładu. On się nad nimi pochyla, przysłuchuje się. Zresztą tak było zawsze, kiedy spotykał się z potrzebującymi jeszcze przed ukrzyżowaniem. Jezus pochylał się, przysłuchiwał się, przyglądał się.
Uczniowie idący do Emaus zostali nakarmieni przez towarzysza drogi słowem Bożym. Dawanie słowa Bożego, wyjaśnianie Pisma, którego pierwszorzędnym autorem jest Duch Święty, jest tym samym dawaniem tego Ducha. Dawanie słowa Bożego jest dawaniem Ducha Świętego. Duch Święty pobudza do głębokiej wiary. Głęboka wiara uzdalnia do wyznania wiary. „Nikt bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć: Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3). Największą prawdą naszej wiary jest prawda o tym, że Jezus zmartwychwstał i żyje.
W czasie drogi do Emaus Jezus wziął chleb i zaczął go łamać. Nikt tego nie robił w tak charakterystyczny sposób, jak właśnie ich Mistrz. Poznali Go przy łamaniu chleba. Jezus tam jest w stu procentach.
W czasie każdej Mszy Świętej, w której uczestniczymy, jesteśmy obecni ze swoimi rozterkami, problemami, wątpliwościami. Przychodzimy na Eucharystię ze swoim życiem. Każdy przecież coś przeżywa. W czasie liturgii Jezus pochyla się nad nami, przysłuchuje się, przygląda się. W czasie Mszy Świętej słuchamy słowa Bożego, które jest nam wyjaśniane. W czasie Mszy Świętej otwieramy się na działanie Ducha Świętego, który pobudza naszą wiarę, pogłębia ją, żebyśmy patrząc na ołtarz, na chleb i wino, zobaczyli Chrystusa, który jest „tu i teraz” w stu procentach. Ten Jezus, który zjednoczył się z człowiekiem, daje siebie i chce żebyśmy karmiąc się jednoczyli się z Nim.
Liturgia jest nieogarnionym dla zmysłów naszych wydarzeniem. Jest spotkaniem, w którym zaciera się miejsce i czas. Bo to tutaj jest żyjący Jezus. Bo to tutaj jest wieczernik, Golgota, pusty grób. Bo to tutaj i teraz jest Emaus i każde miejsce, o którym mowa w Ewangelii. Bo to tutaj dzieją się cuda, bo tutaj Jezus dotyka i uzdrawia. Tutaj łamie chleb i rozdaje Siebie, żebyśmy się Nim karmili. Trzeba nam odbyć drogę do Emaus, żeby oczy nam się otworzyły i serce zaczęło pałać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.