Mój Boże! Przecież Ty już wszystko do nas powiedziałeś, a my sami chcemy gadać, co akuratnie nam do głowy przyjdzie.
Wracam do wakacyjnych wspominek, ale temat jest szerszy. Byłem z ministrancką grupą na wakacyjnej wyprawie. Jak zawsze góry, tego roku Karkonosze, a więc Karpacz. Włączamy się w parafialną Mszę świętą. Moja czereda stanowi większość uczestników, obstawiają całą liturgię. Nie myślałem, że „obstawią” także celebransa. Czyli miejscowego księdza, który liturgii przewodniczył. Ja odczytałem Ewangelię, po której wszyscy wyczekująco usiedli.
Zwykle w czasie naszych wycieczek jest tak zwane plecione kazanie – czyli improwizowane, zwykle długie i bardzo bezpośrednie. Będąc gościem, nie mogłem się jednak narzucać. Odszedłem od ambonki, stoję, wszyscy siedzą, do mikrofonu podchodzi wikary i... I nie dał się chłopak zaskoczyć! Zaczął krótką homilijkę, było jasne, że musiał przed pójściem do kościoła przeczytać, a pewnie i przemedytować bieżące perykopy. Kilka sensownie i zgrabnie ujętych myśli, teksty z pozoru odległe tematycznie – znalazły wspólny mianownik, całość – zastosowanie. „Ksiądz zawsze jest przygotowany do kazania” – zacytował później w zakrystii znanego wrocławskiego duszpasterza proboszcz. Właściwie tak powinno być, a pewnie i jest. Jednakowoż większość księży nie korzysta z tej swojej umiejętności na co dzień. Zalecenia soboru sprzed prawie półwiecza są. I pewnie nadal obowiązują. Zalecenia ksiąg liturgicznych też mówią o codziennej homilii. Ale nie weszło to w powszechny obyczaj naszych świątyń.
Powiem więcej – nawet niedzielne Msze nie zawsze zawierają homilie. Nawet te, które powinny być wzorcowe, bo słucha ich przez radio cała Polska. Przecież nie każde kazanie jest homilią. Bo homilia to taki rodzaj kazania, który podejmuje któryś z tematów podpowiedzianych przez biblijne czytania. Tematów są setki. Co najmniej 468, licząc same niedziele. Policz, Czytelniku, skąd wziąłem tę liczbę. A dodać do tego dni powszednie – mój Boże! Przecież Ty już wszystko do nas powiedziałeś, a my sami chcemy gadać, co akuratnie nam do głowy przyjdzie. Z tego obowiązku trzymania się biblijnej myśli zwolniłbym tylko kaznodziejów profetycznych, jako że przez proroków przemawia Bóg. Znałem kilku takich, ale właśnie oni trzymali się odczytanego w konkretnym dniu słowa Biblii. Dlatego ucieszyłem się, gdy moi ministranci zaskoczyli owego wikarego, a on zaskoczyć się nie dał. Tak trzymać!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).