Matka Teresa była wielką świętą mistyczką. Dopiero teraz zaczynamy to odkrywać – mówi ks. Gjergj Gjergji-Gashi, który współpracował z nią przez 30 lat.
– Moja babcia i ojciec Matki Teresy byli rodzeństwem. Kiedy Matka Teresa odwiedzała Skopje, gościła w naszym domu – wspomina złotnik. Pokazuje drewniano-metalowy krucyfiks. – Są dwa takie krzyże. Jeden został u nas, drugi Matka Teresa zabrała ze sobą, gdy wyjeżdżała do Irlandii, żeby wstąpić do loretanek i pojechać na misje – opowiada Alojz Gombar. Ten drugi krzyż też niedawno trafił na krótko w jego ręce. – Był uszkodzony. Siostry z Kalkuty mogły go naprawić u kogokolwiek, ale poprosiły mnie – tłumaczy.
Wspomina też silny temperament Matki Teresy. Na przykład podczas rozmowy z Ramizem Alią, następcą komunistycznego dyktatora Albanii Envera Hoxhy (Hodży). Matka Teresa miała prosić o zgodę na otwarcie domu jej zgromadzenia w Albanii. „Prawo na to nie pozwala” – odpowiedział Alia. „A kim ty tu jesteś, jaka jest twoja funkcja?” – spytała zakonnica. „Jestem prezydentem” – odparł komunista zgodnie z prawdą. „No to jaki to dla ciebie problem, żeby zmienić to prawo?” – stwierdziła Matka Teresa.
Alia najwyraźniej uznał, że nie wypada mu odmówić noblistce. Ale politycy często obiecują, a potem różnie to bywa. Matka Teresa zapewne zdawała sobie z tego sprawę. Spytała go więc raz jeszcze: „Obiecujesz?”. I użyła w tym pytaniu albańskiego słowa: „besa”. Besa to więcej niż obietnica. To jak słowo honoru. Albańczyk raczej zginie, niż je złamie. Pół roku później w Albanii – twierdzy komunistycznego ateizmu, w której zabronione było nawet udzielanie katolickich ślubów – powstał pierwszy dom misjonarek miłości.
O Matce Teresie pamiętają też Albańczycy z Kosowa. W jego stolicy Prisztinie powstaje katedra pod wezwaniem Matki Teresy. Będzie to prawdopodobnie najwyższy kościół katolicki na Bałkanach. Wieża będzie miała 65 m, a kopuła 31 m wysokości. – Matka Teresa jest świętą z Kosowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).