119 lat temu przyszedł na świat Jan Tyranowski

Był duchowym przewodnikiem Karola Wojtyły, mistykiem i ascetą, który łączył karmelitańską duchowość z salezjańskim zmysłem wychowania młodzieży. 9 lutego mija 119 lat od urodzin krawca z krakowskich Dębnik, Jana Tyranowskiego.

Nauczyciel świętego

Ze środowiska Tyranowskiego wyszło 11 późniejszych księży diecezjalnych i zakonnych. Tylu, ilu aresztowało gestapo. Wśród nich – Karol Wojtyła. Po raz pierwszy spotkali się w lutym 1940 roku. Jan przyglądał się młodemu Wojtyle od dawna: słuchał go na spotkaniach katechetycznych, widział jego modlitwę. W końcu sam do niego podszedł i zaproponował rozmowę. Zaprosił go do Żywego Różańca i od tej pory widywali się regularnie: a to na Różanej, a to podczas spacerów wzdłuż Wisły. Dużo dyskutowali. To dzięki Tyranowskiemu Karol poznał św. Jana od Krzyża – pierwsze egzemplarze jego dzieł otrzymał na Różanej.

„Nie wiem, czy jemu zawdzięczam powołanie kapłańskie, ale w każdym razie ono zrodziło się w jego klimacie (…) Reprezentował nowy świat, którego dotąd nie znałem. Ujrzałem piękno duszy otwartej na oścież przez łaskę” – pisał papież o przełomie, który w nim się dokonał za sprawą niepozornego krawca. Prezydent był jego przyjacielem, powiernikiem i duchowym kierownikiem. Ale był także wymagającym nauczycielem. Ustalił młodemu aktorowi plan dnia, spisał listę obowiązkowych lektur, z których go potem egzaminował. „Od niego nauczyłem się między innymi elementarnych metod pracy nad sobą, które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium” – powie Jan Paweł II.

Zainteresowanie mistykami zaowocowało dwiema pracami, które otworzyły teologiczną drogę Wojtyły: magisterium „Pojęcie środka zjednoczenia duszy z Bogiem w nauce św. Jana od Krzyża” i doktorat „Doktryna wiary według św. Jana od Krzyża”. Soborowe rozumienie roli świeckich w Kościele, pojęcie osobistej świętości i rozumienie wiary jako więzi z Bogiem zostały zaszczepione w młodym Karolu przez Prezydenta – oceni po latach ks. Michał Szafarski.

W szkole cierpienia

Nie dane było Tyranowskiemu cieszyć się owocami głębokiej przyjaźni z Wojtyłą. Gdy jego wychowanek odprawiał prymicyjną Mszę św. w katedrze na Wawelu 1 listopada 1946 roku, dębnicki krawiec leżał w szpitalu. Bardzo chciał służyć mu przy ołtarzu podczas tej szczególnej Eucharystii. Włączył się w nią inaczej. Jak opowiada ks. Szafarski, tego dnia Tyranowski cierpiał mocniej niż zwykle. Swój krzyż ofiarował w intencji ukochanego ucznia, by wyprosić mu świętość.

Był słabego zdrowia. Niedoleczone skaleczenie na ramieniu spowodowało zakażenie ręki, a potem całego organizmu. Mimo wysiłków lekarzy, wielu operacji, przyjmowanych lekarstw, choroba czyniła zastraszające postępy, skazując Jana Tyranowskiego na niewyobrażalne cierpienia. Nie prosił o ten krzyż, ale gdy już go otrzymał, wypełnił go treścią do końca: nie chciał brać żadnych środków znieczulających. Swoje cierpienie ofiarował w intencji ludzi, którzy specjalnie potrzebują Bożej opieki.

Wiedział, że umiera. Żegnał się z przyjaciółmi, dziękował, przepraszał. W szpitalu usłyszał o śmierci matki, którą dotąd się opiekował. Do cierpień fizycznych doszły te duchowe, oczyszczające i przygotowujące go na spotkanie z Tym, któremu oddał całe swoje skromne i ciche życie. Zmarł, opatrzony sakramentami, tuląc krzyż, 15 marca 1947 roku. Podczas jego pogrzebu ks. Karol Wojtyła powiedział: „Dążył odważnie i ufnie do całkowitego wyrzeczenia się świata. W działaniu nie liczył na własne siły, ale wyłącznie na łaskę Bożą i dlatego miał wielki wpływ na wszystkich ludzi”.

Świętość mieszkała na Różanej 11

W 50. rocznicę jego śmierci kard. Franciszek Macharski powołał komisję historyczną, a 30 września 1997 roku trybunał procesowy. W wyniku prac komisji zebrano dokumentację zawierającą świadectwa osób, które znały osobiście Tyranowskiego, pamiątki osobiste po Słudze Bożym, jego zapiski. Przesłuchano 33 świadków, wśród nich bp. Stanisława Smoleńskiego, który jako ojciec duchowny w seminarium często służył Tyranowskiemu radą w prowadzeniu grup młodzieży. 21 stycznia 2017 roku Stolica Apostolska ogłosiła dekret o heroiczności cnót krawca z Dębnik. Do beatyfikacji Sługi Bożego potrzebny jest jeszcze dekret o cudzie za jego wstawiennictwem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11