Bł. Matka Teresa będzie kiedyś ogłoszona Doktorem Kościoła – uważa ks. Leo Maasburg, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Austrii. „Nie dotarliśmy jeszcze do głębi jej osobowości” - powiedział w rozmowie z agencją Zenit. 62-letni ks. Maasburg kilka lat blisko współpracował z założycielką Zgromadzenia Misjonarek Miłości. „Father Leo”, jak go nazywała Matka Teresa, towarzyszył jej m.in. w 1988 r., gdy otwierała swoje pierwsze domy w Moskwie oraz w Armenii.
„Jej obecność wzbudzała zaufanie oraz otwartość. Nigdy nie miałem potrzeby, by mieć przed nią tajemnice” – podkreśla duchowny zwracając uwagę, że „wierność powołaniu była u Matki Teresy oparta na codziennym rytmie dnia, z którym inni często sobie ciężko radzili”. „Była surowa tylko względem siebie, od innych tego nie wymagała – podkreślił ks. Maasburg.
Pytany, jak postawa Matki Teresy wpływała na relacje międzyludzkie odpowiada: „Zawsze wiedziała, jak rozwiązywać problemy i rozładowywać napięcia między ludźmi. Musiała nieustannie poruszać się pomiędzy kulturami, a to oznaczało z natury napięcia, które ona potrafiła po mistrzowsku przezwyciężać”.
Duchowny zwraca uwagę, że dla „Matki Teresy każde cierpienie było darem Boga” i jest przekonany, że mimo surowej postawy może ona być wzorem dla współczesnych. „Do jednych przemawia bardziej jej aktywność społeczna, do innych jej eucharystyczna pobożność albo jej mistyka” – mówi ks. Maasburg.
Austriacki kapłan uważa, że jeszcze nie dotarliśmy do głębi jej osobowości. Wyraził przekonanie, że bł. Matka Teresa będzie kiedyś ogłoszona Doktorem Kościoła. Przypomniał, że zostawiła ona po sobie ponad 5,4 tys. różnych tekstów m.in. do rodzin, dzieci, teologów, zakonnic i zakonników, które zazwyczaj pisała podczas swoich licznych podróży.
Na pojawiające się niekiedy zarzuty o jej ustępliwość wobec skorumpowanych i dyktatorskich systemów, ks. Maasburg podkreśla, że była zakonnicą, a nie politykiem. „W pierwszej linii widziała człowieka, a nie jego funkcję. Każdego traktowała osobiście i każdemu próbowała pomóc nawiązać kontakt z Chrystusem” - zaznacza duchowny.
Zwraca uwagę, że powstanie Domu Niepokalanego Serca Nirmal Hriday jest związane z osobistym spotkaniem Matki Teresy z umierającymi na ulicy. „Dom nie miał być zastępczym szpitalem, ale domem przeznaczonym tylko dla tych, którzy nikogo i nic nie mieli, dla najbiedniejszych z biednych. Sensem pracy w tym domu było podkreślanie godności każdego człowieka, również tego najbiedniejszego z biednych. Dokładnie to czynią siostry do dzisiaj” - mówi ks. Maasburg.
Przyznaje, że Matka Teresa cierpiała nie tylko fizycznie, ale również duchowo. - Doświadczała wielu cierpień duchowych, ponieważ widziała tak dużo egoistycznych interesów oraz ludzką słabość, również w Kościele. Nie była jednak nigdy agresywna. Do swoich sióstr mawiała: „Sposób, w jaki spoglądasz na ludzi, sposób, w jaki się do ludzi uśmiechasz, sposób, w jaki ich dotykasz, pokazuje im, czy ich kochasz. Nie ma większej siły, jak siła czułości” – zaznacza ks. Maasburg.
Przypomina, że na pytania o sens cierpienia Matka Teresa odpowiadała, że nie zastanawia się na tym, tylko widząc je, próbuje pomóc. „Akademicka, pozostająca tylko teorią, teologia jej nie interesowała. To co u niej było wyraziste, to była kontemplacyjna refleksja oraz miłość bliźniego” – kończy rozmowę bliski współpracownik bł. Matki Teresy.
Ks. Maasburg był zaangażowany w proces beatyfikacyjny Matki Teresy. W latach 1985-1991 towarzyszył jej jako ksiądz, doradca i tłumacz. Był z nią wśród najbiedniejszych, jak i podczas wizyt oficjalnych. W tym roku wydał książkę o Matce Teresie „Matka Teresa – cudowne historie”.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.