Kult polskiej zakonnicy zapoczątkowali angielscy i francuscy jeńcy. Do błogosławionej Sancji modlą się teraz studenci o zdanie egzaminów, a także małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci.
Spała na gołych deskach
– Słynęła z przestrzegania przepisów zakonnych – opowiada o klasztornym życiu przyszłej błogosławionej s. Miriam. – Przylgnął do niej nawet przydomek: „Żywa Reguła”. Wymagała nie tylko od siebie. W klasztornej kronice można wyczytać, że często zwracała uwagę innym siostrom, gdy w czymś uchybiły. Nie wszystkim to się podobało. Zwłaszcza starsze zakonnice obruszały się na uwagi nowicjuszki.
Zakonne życie błogosławionej pamiętała dobrze zmarła kilka lat temu s. Edyta Mądrowska. Razem były w nowicjacie. Opiekująca się nowicjuszkami zakonnica miała raz zwrócić uwagę Sancji, że za głośno zamknęła drzwi. – Ona wróciła się i jeszcze raz zamknęła po cichu – wspominała tuż przed śmiercią s. Edyta, która doczekała beatyfikacji Sancji. Sancja praktykowała posłuszeństwo od pierwszego dnia w klasztorze. W celi, którą jej przydzielono, przez pomyłkę łóżko było bez siennika. Nowo przybyła postulantka bez szemrania spała przez dwie noce na gołych deskach. Wystarczyło, że odezwał się dzwonek na modlitwę, zostawiała wszystko i biegła do kaplicy. Podobno nie kończyła nawet rozpoczętego zdania w liście. – Chociaż była wykształcona, garnęła się do najprostszych prac w klasztorze – opowiada s. Miriam. – Zwykłe, szare obowiązki traktowała z niezwykłą gorliwością, bo we wszystkim widziała służbę Chrystusowi. Była niezwykła w zwyczajności – dodaje siostra wikaria. Współsiostrom Sancja powiedziała kiedyś: „Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe”.
Wehrmacht w klasztorze
31 października 1939 roku w poznańskim klasztorze serafitek kilka sióstr składało w kaplicy śluby wieczyste, gdy rozległo się ciężkie łomotanie do drzwi. Dobijali się żołnierze Wehrmachtu. Niemcy nałożyli na zakonnice trzymiesięczny areszt domowy. W lutym 1940 roku siostrom zezwolono na wyjazd do domów. Część została – wśród nich Sancja. Okupanci zabronili im noszenia habitów – musiały chodzić w świeckich strojach. W części klasztoru zakwaterowano niemieckich żołnierzy. Siostry gotowały im, opierały i prasowały.
W klasztornej kronice można wyczytać, że Sancja pracowała w kuchni, gdzie często szorowała piaskiem sztućce. Czasem przyszło jej pastować oficerskie buty. W pobliżu klasztoru hitlerowcy przetrzymywali angielskich i francuskich jeńców wojennych. Jeńcy pracowali w klasztornym ogrodzie. Siostra Sancja nosiła im obiady i służyła za tłumaczkę. – Znała języki, więc dużo z nimi rozmawiała i dodawała otuchy, że wojna się kiedyś skończy i wrócą do domów – wspominała tuż przed śmiercią s. Mądrowska.
Ciężka praca, zimno i głód w klasztorze nadwerężyły wątłe zdrowie Sancji. Zapadła na gruźlicę gardła. Przez kilka miesięcy była przykuta do łóżka. – Prosiła, żeby przynosić jej pończochy do cerowania, bo nie chciała leżeć bezczynnie – opowiadała s. Edyta. Zmarła 29 sierpnia 1942 roku, w swoje imieniny. Siostra Mądrowska zapamiętała, że pośmiertny hołd przyszli jej złożyć angielscy i francuscy jeńcy, którym niedawno pomagała. Siostra Edyta wspominała: – Całowali jej martwą rękę i szeptali: Święta Sancja.
Nie tylko studenci
– Ciężkie czasy hitlerowskiej okupacji przyjęła jako okazję do całkowitego oddania siebie potrzebującym – tak o s. Sancji mówił Jan Paweł II w kazaniu beatyfikacyjnym. Papież ogłosił ją błogosławioną 18 sierpnia 2002 roku – podczas ostatniej pielgrzymki do Polski. Tydzień później jej relikwie wprowadzono uroczyście do kościoła św. Rocha. Relikwiarz w kształcie sarkofagu umieszczono w bocznym ołtarzu świątyni, do której przed wojną zachodziła s. Sancja. Ksiądz Misiak widuje tu nie tylko studentów. – U Sancji szukają też pomocy alkoholicy w walce z nałogiem, a bezdzietne małżeństwa proszą ją o potomstwo – opowiada. – Sancja ma już kilkoro dzieci – mówi s. Miriam. – Dostajemy czasem listy od rodziców, którzy po modlitwie za jej przyczyną doczekali się potomstwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.