Kościół ze swej natury jest w ruchu.
Za tytuł i podtytuł dzisiejszego felietonu posłużyły mi słowa papieża Franciszka. Wyjątkowo trafne, zwłaszcza teraz, w czasie (kończących się już niestety) wakacyjnych wojaży.
No coś w tym jest. Ledwie ruszymy w drogę, a życie duchowe, momentalnie, staje się ciekawsze, bogatsze. I chyba nie ma takiej wyprawy, która nie byłaby „owocna”.
Raz, w tym roku, pisałem już na ten temat. Krótki wypad do Wrocławia obfitował w tematy izraelskie i żydowskie. Ale pojawiły się tam także wątki słowiańskie, które późnej, przez całe wakacje, raz po raz, dochodziły, „wypływały” i dawały do myślenia.
Akatyst wysłuchany we wrocławskiej cerkwi świętych Cyryla i Metodego poruszył. Kupiony nieco później na DVD „Andriej Rublow” Tarkowskiego pomęczył (niby nadrobiło się klasyka z listy Filmów wszech czasów, ale nie czarujmy się: te „bergmany” to raczej nie moje klimaty). Jednak prawdziwym hitem, objawieniem i zachwytem okazały się być rupnikowe mozaiki w krakowskim sanktuarium na Białych Morzach, do którego też wreszcie udało nam się z żoną dotrzeć.
Eryk Gumulak SJ nazwał kiedyś o. Ivana Marko Rupnika Michałem Aniołem XXI wieku. Przesada? Nie powiedziałby bym. Zwiedzając górny kościół papieskiego sanktuarium, nieustannie w głowie pojawiała mi się myśl: „Przecież to jest jak Kaplica Sykstyńska. Jakaś słowiańska Kaplica Sykstyńska…”. I nie tylko dla tego, że mozaiki zdobią świątynię-wotum za pontyfikat słowiańskiego papieża. Bo proszę przyjrzeć się chociażby rupnikowemu Chrystusowi „ecce homo”.
Henryk Przondziono / Foto Gość Ecce HomoPop, ikony, prawosławie… - nie mają Państwo podobnych skojarzeń?
Takich słowiańskich smaczków można na Białych Morzach znaleźć dużo więcej. A jednocześnie, wszystkie one, kapitalnie łączą się z tym co biblijne, wczesnochrześcijańskie. Ale tak jest przecież od wieków. Od czasów Cyryla i Metodego, którzy przybyli na Wielką Morawę, ale z ideałami świętego papieża Klemensa - człowieka z I wieku, który potem stał się patronem narodów słowiańskich.
Warto też zauważyć, że był on pierwszym nieanonimowym autorem starochrześcijańskim. Zaś za sprawą jego czcicieli, Cyryla i Metodego, „anonimowe” przestałe być słowiańskie języki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.