Ludzie mają takie poglądy, jakie są ich wspólnoty. Od tego, w jakiej żyjesz wspólnocie, może zależeć twoje zbawienie.
Masz wspólnotę
Pingwiny cesarskie to dziwne ptaki. Zimują na Antarktydzie, stojąc w ciemnościach polarnej nocy przy kilkudziesięciostopniowym mrozie i w wietrze często znacznie przekraczającym 100 km na godzinę. Jak potrafią w tych warunkach przetrwać, a nawet wysiadywać jaja? Zbijają się w ciasne grupy, liczące tysiące osobników, i grzeją się wzajemnie. W ogromnym kolisku odbywa się nieznaczny, ale bezustanny ruch, dzięki czemu ptaki stojące na zewnątrz grupy po pewnym czasie wędrują do środka.
To niezły, choć oczywiście niedoskonały symbol roli, jaką w życiu chrześcijanina pełni wspólnota wiary. Zachowanie życia wiary poza nią jest praktycznie niemożliwe. Szczególnie że, jak ostrzega św. Piotr, „przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć”. Przeciwnik, właśnie tak jak drapieżnik, dopada tego, kto odrywa się od wspólnoty.
Ale gdzie ja znajdę odpowiednią wspólnotę? – zapyta ktoś. W polskich warunkach każdy ma wspólnotę. To fenomenalne, że wszędzie u nas, często w zasięgu wzroku, mamy kościoły parafialne, a w nich raz w tygodniu, a nieraz i częściej, zbiera się niebagatelna liczba okolicznych mieszkańców. Ponieważ „tak zawsze było”, przyzwyczailiśmy się do myśli, że to nie jest właściwa wspólnota, że nie o taką chodzi, bo to jest przecież „tylko parafia”, a ludzie, którzy do kościoła przychodzą, często nie wiedzą, po co tam są. Może i tak – ale są! Jakikolwiek jest powód ich obecności, nie wolno marnować takiej okazji. Duch Święty wie, co z nimi zrobić. Zstępuje jednak wtedy, gdy wszyscy razem zgodnie się modlą. Gdy zamiast tego wszyscy tylko narzekają, ewentualnie pozorując modlitwę, nie mając żadnej nadziei na wysłuchanie, Duch oczywiście nie zstępuje. Nie ma tam wiary. Inni z kolei stają się smakoszami kaznodziejstwa i liturgii, i jeżdżąc po okolicznych kościołach w ramach „churchingu”, degustują doznania, nic nie robiąc dla tej wspólnoty, w której postawił ich Bóg. Nie ma jedności – Duch nie zstępuje.
Czy ta sytuacja, gdy jesteśmy wstrząśnięci i zmieszani złem, jakie zobaczyliśmy we wspólnocie Kościoła – naszej wspólnocie – nie jest właściwym momentem, żebyśmy wreszcie zstąpili z wyżyn kościelnego dostojeństwa i pozwolili Bogu przemeblować nasze wspólnoty według Jego pomysłu? Jeśli zgodzimy się na szaleństwo świętości według scenariusza Bożego, zaczną się dziać cuda. Kiedy Duch Święty powieje – a czasem trzeba Mu tylko przestać przeszkadzać – wyschnięte kości, jak u Ezechiela, na powrót odzieją się skórą i na nogach stanie wielkie wojsko. I Ewangelia ruszy z większą potęgą niż kiedykolwiek.
A symptomy są. To znak czasu, że jak kraj długi i szeroki powstają wspólnoty złożone z ludzi, którzy chcą realnie żyć wiarą. Czytają Pismo Święte, modlą się codziennie i regularnie korzystają z sakramentów. Angażują się w dzieła Kościoła, tworzą własne inicjatywy, nieraz znosząc przeciwności i przełamując nieufność swoich duszpasterzy.
To konieczne
Ożywienie wspólnot to konieczność. „Podobało się (...) Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył” – poucza Sobór Watykański II.
Bóg jest wspólnotą osób. Bóg jest miłością. My jesteśmy do miłości wezwani. I to my, w zależności od tego, jak potraktujemy swoją rolę we wspólnotach, zdecydujemy o tym, czy zrealizuje się u nas scenariusz Ducha Świętego, czy scenariusz… irlandzki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.