"Rozdział jest zagwarantowany w Konstytucji RP, jak również w Konkordacie."
Tocząca się w ostatnim czasie dyskusja w mediach na temat konieczności wprowadzenia rozdziału Kościoła od państwa wydaje się być wynikiem jakiegoś nieporozumienia, gdyż rozdział ten jest zagwarantowany w Konstytucji RP, jak również w Konkordacie - podkreślił przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki w komunikacie przesłanym PAP.
Dodał, że odpowiada temu także stan faktyczny, tzn. wzajemna niezależność instytucji Kościoła i państwa. "Trudno przypuszczać, aby uczestnicy publicznej debaty nie posiadali wiedzy na ten temat. Stąd wydaje się, że jeśli proponowana jest zmiana typu relacji Kościół - państwo, to raczej chodzi tu nie tyle o dokonanie separacji, co o sugestię zmiany modelu separacji" - zaznaczył abp Gądecki.
"Wprowadzony po latach prześladowania Kościoła w czasach komunizmu model nazywany jest dzisiaj przyjazną separacją. Przewiduje on - zgodnie z zapisami Konstytucji RP - że: +Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego+ (art. 25 ust 3)" - przypomniał przewodniczący KEP.
Podkreślił też, że alternatywny model nazywany jest w literaturze przedmiotu separacją wrogą. "Zakłada on, że religia jest sprawą prywatną jednostki, a w związku z tym nie ma ona dostępu do sfery publicznej. Model ten - zapoczątkowany w czasach rewolucji francuskiej, a następnie rozwijany we Francji poprzez ustawodawstwo w latach 1791 - 1795 - przejęty został i +udoskonalony+ przez Związek Sowiecki, a dalej wprowadzony także w państwach satelickich. Postrzeganie religii chrześcijańskiej jako zagrożenia wiąże się ściśle z totalnym roszczeniem władzy, która nie dopuszcza istnienia w przestrzeni publicznej żadnej konkurencji, która chce rządzić zarówno z sferze spraw doczesnych, jak i duchowych. Trzeba przyznać, że postrzeganie chrześcijaństwa jako swego rodzaju zapory dla totalnych ambicji władzy politycznej jest do pewnego stopnia zasadne. Wszyscy pamiętamy proces Sokratesa, którego skazano jako pierwszego +więźnia sumienia+, kwestionującego absolutną władzę polis. Sokrates był osamotniony w swoim sprzeciwie" - zaznaczył abp Gądecki.
Dodał, że w tym czasie w obszarze refleksji starotestamentalnej mamy już do czynienia z rozwiniętym systemem trójpodziału władzy, oczywiście, różnym od współczesnego. "Król, najwyższy kapłan i prorok to poniekąd konkurencyjne ośrodki władzy, choć za każdym razem chodzi tu o inny typ władzy. Chrystus, podkreślając przed Piłatem, że Jego Królestwo nie jest z tego świata, jeszcze bardziej wyakcentował świecki charakter władzy politycznej, ograniczonej w swoich kompetencjach do zarządzania sprawami doczesnymi. Słowa +Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga+ odczytywane były w historii Europy jako ustanowienie swoistej separacji dwóch władz. W tym sensie mówienie o potrzebie rozdzielenia Państwa i Kościoła nie jest szczęśliwe, gdyż rozdzielić można tylko to, co jest złączone. Tymczasem Kościół i państwo - szczególnie w polskim kontekście - nigdy nie były zjednoczone. Odległość między nimi bywała różna, ale do zmieszania nigdy nie doszło" - podkreślił przewodniczący episkopatu Polski.
Według abp. Gądeckiego w historii chrześcijaństwa zawsze będziemy mieli do czynienia z dwoma "ośrodkami władzy", Kościołem i państwem, co podkreśla, że posłuszeństwo człowieka Bogu wyznacza granicę posłuszeństwa państwu. "Nie jestem królem sumień waszych" - miał powiedzieć król Zygmunt II August, ostatni z dynastii Jagiellonów. "Warto pamiętać, że zamachy na wolność Kościoła były w historii dokonywane przez tych, którzy chcieli się stać panami ludzkich sumień. Stąd Kościół przypomina o potrzebie szacunku dla wolności sumienia oraz o prawie do sprzeciwu sumienia w stosunku do zapędów władzy państwowej dążącej do znoszenia wszelkich ograniczeń swoich kompetencji. Należy zwrócić uwagę, że pozytywizm prawny, dążący do rozluźnienia związków prawa z moralnością, dzisiaj staje się próbą przywrócenia nimbu boskości prawom stanowionym przez suwerena, którym nie jest już król, lecz parlament. Współcześnie mamy zatem do czynienia z czymś w rodzaju pozytywistycznej +sakralizacji+ prawa, co powoduje, że niezależny głos Kościoła w życiu publicznym jest szczególnie potrzebny" - stwierdził przewodniczący KEP.
Dodaje jednocześnie, że wczytując się w Konstytucję RP, odnajdujemy w niej deklarację, głoszącą, że: "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym" (art. 25, ust 2). "Konstytucja - unikając słowa neutralność, którym posługiwała się władza komunistyczna, mówi o bezstronności. Władza nie powinna być +ślepa+ na religię, ale powinna utrzymywać równy dystans w stosunku do każdej konkretnej religii, ale także w stosunku do każdego światopoglądu czy wyboru filozoficznego, w tym także ateistycznego" - podkreślił abp Gądecki.
W jego ocenie, błędne jest przekonanie, jakoby ateizm był poglądem neutralnym. "Światopogląd ateistyczny jest jedną z odpowiedzi udzielanych przez człowieka na pytanie o Boga i o ostateczny sens ludzkiego życia. W tym znaczeniu jest to pogląd religijny, rodzaj religijnego Ersatzu, zbudowany na fundamencie negatywnej odpowiedzi na pytanie o istnienie Bytu Najwyższego. Postulat przyjęcia go jako podstawy życia społecznego nie oznacza światopoglądowej neutralności, ale światopoglądową preferencję udzielaną jednej opcji - ateizmowi. Mówił o tym Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski: +Dlatego postulat neutralności światopoglądowej jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego i niewiele ma wspólnego ze światopoglądową neutralnością+" - przypomniał abp Gądecki.
Zdaniem przewodniczącego episkopatu Polski, zorganizowane w ten sposób państwo "negatywnego konfesjonalizmu" traktowałoby ludzi wierzących jako obywateli drugiej kategorii i zmuszałoby ich do rezygnacji z prawa do kierowania się własnym sumieniem w sferze publicznej. "Mielibyśmy wówczas do czynienia z niesprawiedliwym wykluczaniem religii z życia publicznego", a zatem ze zjawiskiem nieuczciwej sekularyzacji" - podkreślił hierarcha.
Przypomniał jednocześnie, że zwracał na to uwagę m.in. rabin Joseph Weiler w przemówieniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, w którym dowodził, że laickość nie jest pustą kategorią, równoznaczną z nieobecnością wiary w przestrzeni publicznej. "Zakaz dostępu religii do sfery publicznej, usuwanie z niej znaków religijnych jest wyborem światopoglądowym. Ściana, z której usunięto by krucyfiks, nie byłaby ścianą neutralną, ale ścianą pustą, z której celowo usunięto krucyfiks. Również szkoła, z której usunięto by nauczanie religii, nie byłaby neutralna, ale byłaby szkołą, z której celowo usunięto lekcje religii. Decyzja taka byłaby objawem wrogości wobec zjawiska religii, traktowanej na skutek uprzedzeń jako przejaw ludzkiej słabości i źródło alienacji. Byłaby przejawem redukcjonistycznego podejścia do człowieka, postrzeganego jako istota ograniczona do wymiaru horyzontalnego" - zaznaczył abp Gądecki.
Podkreślił również, że ma świadomość, że zbliża się kampania wyborcza i partie polityczne poszukują tematów, które uwyraźniłyby ich pozycję na scenie politycznej. "Proszę jednak, aby w tę doraźną walkę nie wciągano Kościoła katolickiego. Kampania szybko minie, a później będziemy musieli tak czy owak ułożyć sobie - na zasadzie autonomii i zdrowej współpracy - wzajemne relacje z władzą, niezależnie od tego, która partia wygra wybory. Lata III Rzeczypospolitej dowodzą, że w przeszłości było to możliwe. Zarówno wtedy, gdy w Polsce rządziła lewica, centrum jak i prawica. Konstytucyjne zasady przyjaznej separacji sprzyjają zachowaniu pokoju społecznego niezależnie od chwilowych tendencji ideologicznych. Nie niszczmy tego w imię doraźnych partyjnych interesów" - apeluje przewodniczący episkopatu Polski, dodając, że było to dobrze rozumiane w okresie zaborów, okupacji, ale także w czasach demokratycznej opozycji w PRL-u. "Ufamy, że również dzisiaj nie zabraknie dobrej woli wszystkim uczestnikom sporów politycznych" - podkreślił abp Gądecki.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.