„Że żyję – to ofiara Sióstr. Bo proszę się zastanowić: przedziwnie ocalony” – mała karteczka w Izbie Pamięci Sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza, pisana jego ręką, przypomina tajemnicze źródła niezliczonych skarbów, jakie wrocławianie otrzymali dzięki niemu.
Śladami męczeństwa
Pielgrzymi uczestniczyli po drodze w Mszy św. przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie, byli u Matki Bożej Kodeńskiej, następnie – już na Białorusi – w Janowie, gdzie męczeńską śmiercią zginął św. Andrzej Bobola. – W Pińsku mieliśmy obiad w seminarium; w jadalni, gdzie przed laty stołował się „Wujek” – wspomina pani Maria. – W Nowogródku nawiedziliśmy najpierw kościół pw. św. Michała Archanioła, w którym ks. Zienkiewicz dowiedział się od pewnej pani o rozstrzelaniu sióstr. Uświadomiłam sobie, jak jemu, bardzo młodemu wówczas kapłanowi, musiało być trudno udźwignąć ciężar tych wydarzeń.
Wiadomo, że nazaretanka s. Małgorzata wytrwale poszukiwała w okolicznych lasach miejsca, gdzie jej współsiostry poniosły śmierć. Odnalazła je. 19 marca 1945 r. dokonano dzięki ks. Zienkiewiczowi ekshumacji ich ciał. W Nowogródku, pod oknami celi, gdzie siostry były przetrzymywane przed egzekucją, polscy pielgrzymi zapalili 11 zniczy. Najważniejsza część tegorocznych obchodów przebiegała w niedzielę w farze. Wcześniej jednak, w sobotę, uroczystości odbywały się w lesie, na miejscu kaźni. Ludwik Kuźniarz należał do tych, którzy piechotą przebyli ostatnią drogę sióstr. Później wziął również udział w nocnym czuwaniu w farze.
– W noc przed śmiercią nazaretanki czuwały, trwały na modlitwie. My także. O 4.30, czyli w godzinie, gdy prawdopodobnie rozpoczynała się ich kaźń, wzięliśmy udział w Mszy św. Spotkały się ze sobą ofiara Chrystusa w Eucharystii i ofiara sióstr – wspomina. – Czułem, że muszę tam być. Włączyłem się w modlitwę, niekoniecznie tylko słowami, ale obecnością, wysiłkiem. To była też moja ofiara w ich ofierze. Mogłem modlić się czymś, co trochę zaboli, trudem czuwania.
Pan Ludwik wspomina różne aspekty pielgrzymki – święci męczennicy, Matka Boża czczona w Kodniu i Ostrej Bramie (pielgrzymi uczestniczyli tu w Mszy św. dokładnie 1 sierpnia, w dzień śmierci nazaretanek), spotkanie z Jezusem Miłosiernym w Wilnie, wizyta w Sokółce – miejscu eucharystycznego cudu. Nie zabrakło aspektu patriotycznego – były biało-czerwone flagi, kwiaty i znicze, polski język w czasie liturgii. Były też atrakcje turystyczne (kąpiel w Świtezi, rozśpiewany wieczór nad Niemnem). Wszystko to było ważne także dla „Wujka”. A że uwielbiał Adama Mickiewicza, jego wychowankowie wyruszyli również do Zaosia, miejsca narodzin wieszcza.
Odwiedź to miejsce
Co dalej z procesem beatyfikacyjnym ks. A. Zienkiewicza? – Pierwszą decyzją Stolicy Apostolskiej, na którą oczekujemy, jest dekret o ważności przeprowadzonego w diecezji procesu – mówi ks. A. Dziełak. – Potem kongregacja, po zbadaniu zgromadzonych materiałów, prosi Ojca Świętego o wydanie dekretu o heroiczności cnót. Wtedy dopiero badany jest cud, nawet jeśli wydarzył się wcześniej. Zachęcamy do proszenia o łaski za przyczyną sługi Bożego. Kto chce bliżej poznać ks. A. Zienkiewicza, powinien koniecznie odwiedzić Izbę Pamięci przy ul. Katedralnej 4 – ze zdjęciami „Wujka”, jego meblami, książkami, przedmiotami codziennego użytku… Izbę można zwiedzać w poniedziałki, środy i piątki od 12.00 do 16.00; można także umówić się w innych godzinach – kontakt znajduje się pod adresem www.wujek.wroc.pl.
O niezwykłym kapłanie warto pomyśleć, spacerując po Ostrowie Tumskim. Trasa od seminarium (gdzie wykładał), przez kościółek św. Idziego, katedrę, aż pod „Czwórkę” jest cała wydeptana przez „Wujka”. Pamiętają go mury „Czwórki” – dziś Centrum Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej, a zwłaszcza kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła, gdzie odprawiał Msze św., długo się modlił, leżąc krzyżem, powierzając Bogu wiele spraw Kościoła, kraju i swoich studentów. – Nawet ludzie związani z Kościołem, wrocławianie, niewiele wiedzą o „Wujku” – dodaje pani Maria. – Marzy mi się, by zwłaszcza katecheci odwiedzili to miejsce, a potem przyprowadzili swoich uczniów. Im jestem starsza, tym bardziej „Wujek” rośnie w moich oczach. Chcemy podzielić się nim i jego dziedzictwem z innymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.