To między innymi trapiści z opactwa Tibhirine.
Kościół zawsze otaczał wielką czcią męczenników, którzy za wiarę i z miłości do Chrystusa oddali swoje życie – pisze Papież w liście do kard. Angelo Becciu, którego mianował swoim wysłannikiem na beatyfikację 19 męczenników w Algierii. Odbędzie się ona w przyszłą sobotę.
Franciszek wskazuje na aktualność tego wydarzenia. Przypomina ono, że męczeństwo bynajmniej nie należy do historii Kościoła. W ten sposób spełniają się słowa Chrystusa, który przed swoją męką i śmiercią zapowiedział uczniom, że i oni będą prześladowani – napisał Ojciec Święty.
Męczennicy algierscy to bp Pierre Claverie i 18 towarzyszy, zamordowanych przez islamistów w latach 1994-1996. Najbardziej znani w tym gronie są trapiści z opactwa Tibhirine. Opowiada o nich słynny film Xaviera Beauvois „Ludzie Boga”.
Wcielanie się w rolę trapistów z opactwa Tibhirine było dla wszystkich aktorów wielkim przeżyciem. W moim wypadku pogłębiło to moją wiarę. Zrozumiałem, że brat Luc rzeczywiście oddał swoje życie za bliźnich – wspomina nestor francuskiego kina Michael Lonsdale swój udział w filmie „Ludzie Boga”.
87-letni dziś Lonsdale grał w nim rolę brata Luca, mnicha i lekarza. Otrzymał za nią Cezara. Uczestniczył w wielu projekcjach filmu i spotkaniach z widzami. Wspomina, że film, a jeszcze bardziej postawa mnichów z Tibhirine robiła na ludziach ogromne wrażenie.
Dla samych aktorów film był wielkim wyzwaniem. Ze względu na mniszy charakter życia trapistów, wiele treści musieli wyrażać samą mimiką twarzy, zwłaszcza w najważniejszej, finałowej scenie filmu. Dzięki temu lepiej też zrozumieli, co się działo w tych francuskich mnichach zagrożonych przez islamskich fundamentalistów w Algierii, a pomimo tego wiernych swojej misji i powołaniu. Michael Lonsdale przyznaje, że realizacja filmu o mnichach z Tibhirine była dla niego ważnym przeżyciem duchowym.
"To doświadczenie nie tyle przemieniło, co pogłębiło moją wiarę – powiedział Radiu Watykańskiemu Michael Lonsdale. - Poznałem bowiem człowieka, który w pełni wypełnił to, czego Chrystus oczekiwał od swoich uczniów, kiedy powiedział: nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za tych, których kocha. Brat Luc wypełnił to do końca. Najpierw przez lata jego posługi jako lekarza od 7-ej rano do 10-tej wieczorem. I tak przez 47 lat. Oddał swoje życie za chorych. A potem znalazł w sobie siłę, by pozostać z tymi ludźmi, z mieszkańcami tej wioski. Wiedział, że ich misją jest tam pozostać, nie opuszczać ich. I udało mu się przekonać do tego innych braci trapistów, którzy mieli pewne opory. Na koniec wszyscy się zgodzili, powiedzieli «tak»".
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.