Kapucyn o. Pio wtargnął w dominikański świat na Jamnej tak skutecznie, że widać tu jego działanie. Na zmartwienia ma skrzynkę, różaniec i Michała Archanioła.
Jestem na Jamnej od 17 lat. Rekolekcje dla kobiet organizowane są tu od dawna. Jeszcze za o. Jana Góry taki zwyczaj się narodził. Zawsze odbywały się w listopadzie i były kameralne. W tym roku zorganizowaliśmy je w ostatni weekend września i przyjechało na nie 70 kobiet z całej Polski. Dla mnie to znak opatrzności Bożej i ewidentnie sprawka tego kapucyna - mówi o. Andrzej Chlewicki OP, kustosz sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei na Jamnej.
Ten kapucyn, o którym mówi dominikanin, to o. Pio, który niemal wtargnął na Jamną. I jak mówi o. Andrzej - bardzo skutecznie. "Podchody", by się tam znalazł, trwały już za życia o. Jana Góry, ale on żartował, żeby mu kapucyna do dominikanów nie sprowadzać.
Jednak kapucyn znalazł swe miejsce w dominikańskim kościele na Jamnej i w jego otoczeniu, gdzie rok temu powstał Ogród różańcowy św. Ojca Pio, a wraz z nim Grupa Modlitewna o. Pio, która spotyka się w ostatnią sobotę miesiąca.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość Ojciec Andrzej Chlewicki OP, kustosz sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei na Jamnej Jak podkreśla o. Andrzej, wymowa ogrodu jest bardzo symboliczna i głęboko teologiczna. Stał się narzędziem na ludzkie zmartwienia.
- Do sanktuarium ludzie przyjeżdżają z różnymi biedami, żeby się wyżalić przed Matką Bożą. Ciężko im nieraz, często proszą o modlitwę i pytają: "Czy będzie się ojciec za mnie modlił?", a ja już teraz mam odwagę powiedzieć: "Ja się za ciebie dziecko nie będę modlił". Oczywiście wtedy następuje konsternacja, że dominikanin w habicie taki bez empatii i współczucia, ale zaraz potem tłumaczę, że nie wystarczy się wybiadolić i zrzucić swe troski na kogoś. Oczywiście modlę się w ich intencji, ale ludzie muszą zrozumieć, że i sami powinni zacząć się modlić i tych ze zmartwieniami wysyłam do ogrodu - mówi o. Andrzej.
Tam stoi figura o. Pio ze skrzynią, do której można zrzucić swoje ciężary na Pana i Jemu zaufać. Potem idzie się drogą różańcową, wyznaczoną przez różaniec, którego kul można dotknąć i się modlić. Po drodze koło rododendronów stoi śliczna Matka Jamnejska, Matka Niezawodnej Nadziei, która wskazuje na Chrystusa.
- To On jest naszą niezawodną nadzieją. On życiu udziela życia. Na Nim możesz się oprzeć, na Niego możesz liczyć, w Nim jest nasza nadzieja - tłumaczy dominikanin.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość Ogród różańcowy św. o. Pio na Jamnej jest doskonałym narzędziem na ludzkie biedy i zmartwienia, ale też idealną odpowiedzią na apel papieża Franciszka, by Różaniec zakończyć modlitwą do św. Michała Archanioła Przy wyjściu z ogrodu stoi z kolei figura Michała Archanioła, patrona naszej codziennej duchowej walki. - On mieczem wskazuje: "Wyjdź, dziecko, z ogrodu i zrób jeszcze coś". Nie wystarczy się modlić samemu, nie wystarczy powierzyć swojej sprawy wspólnocie, ale trzeba jeszcze czynu. Dzisiaj jest dużo gadania, nawet ludzie się modlą, ale czynu nie ma. Nie ma przełożenia - zauważa o. Andrzej.
Widzi, że ludzie boją się zająć stanowisko, boją się dać świadectwo. - Zrób coś, przynajmniej określ się. Powiedz dziecku, że błądzi, że cierpisz z tego powodu, że zło popełnia, a nie tłumacz, że taki świat, że takie czasy, że oni tak na próbę. Aż ręce opadają, jak się słyszy, że ktoś jest z kimś na próbę. Nie da się żyć na niby, na próbę - tłumaczy dominikanin.
Ogród św. Ojca Pio na Jamnej zyskuje dodatkowy walor w kontekście prośby Ojca św. Franciszka, by wierni codziennie przez cały październik odmawiali Różaniec, kończąc go modlitwą go św. Michała Archanioła. Zachęcamy więc, by do ogrodu różańcowego na Jamną jechać nie tylko z biedami i zmartwieniami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).