W rozmowie z watykanistą Andreą Torniellim, kard. Kevin Farrell wyjaśnia m.in. okoliczności, w jakich poznał Theodore’a McCarricka.
W czasie w którym mieszkałem w rezydencji [arcybiskupów Waszyngtonu], nigdy nie widziałem, aby McCarrick zachowywał się w niewłaściwy sposób. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział kleryków w rezydencji arcybiskupiej – mówi prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, kard. Kevin Farrell w wywiadzie z watykanistą Andreą Torniellim. W rozmowie opublikowanej przez Vatican Insider, dawny biskup pomocniczy archidiecezji waszyngtońskiej odnosi się do zarzutu z listu abp. Carlo Marii Viganò, jakoby “nie mógł nie wiedzieć” o nadużyciach seksualnych, jakich dopuszczał się ówczesny metropolita waszyngtoński, a późniejszy kardynał Theodore McCarrick.
W rozmowie z watykanistą Andreą Torniellim, kard. Kevin Farrell wyjaśnia m.in. okoliczności, w jakich poznał Theodore’a McCarricka.
“Przed nominacją McCarricka, która miała miejsce 21 listopada 2000 r. nigdy go nie spotkałem. Spotkałem razem z pozostałymi pracownikami archidiecezji, w kaplicy kurialnej, po ogłoszeniu jego nominacji” – wyjaśnia hierarcha. Przypomina też okoliczności, w jakich, jako ówczesny proboszcz parafii Zwiastowania Pańskiego i dyrektor biura finansów i zarządzania archidiecezji waszyngtońskiej, został powołany na funkcję wikariusza generalnego diecezji.
“W chwili nominacji McCarricka, wikariuszem generalnym był bp [William] Lori, który pełnił obowiązki do momentu opuszczenia Waszyngtonu i zostania biskupem Bridgeport w marcu 2001 r. Ja zostałem mianowany wikariuszem generalnym w marcu 2001 r. (…) W momencie otrzymania nominacji na wikariusza generalnego mieszkałem przy parafii Zwiastowania Pańskiego. Kiedy został mianowany nowy proboszcz, zamieszkałem w parafii św. Tomasza Apostoła. Przeniosłem się do rezydencji arcybiskupa w listopadzie 2002 r. i mieszkałem tam aż do czasu kiedy McCarrick przeszedł na emeryturę w 2006 r. Mieszkałem tam również po nominacji kard. [Donalda] Wuerla [kolejnego arcybiskupa Waszyngtonu – przyp. KAI], aż do momentu, kiedy zostałem nominowany biskupem Dallas w maju 2007 r.” – wyjaśnia szczegółowo hierarcha, pytany o okoliczności, w których zamieszkał w tym samym budynku, co Theodore McCarrick.
Na prośbę watykanisty, opowiada też o tym, w jaki sposób zorganizowana była rezydencja arcybiskupa Waszyngtonu. “Na najwyższym piętrze mieszkał kard. McCarrick, dwaj księża jego sekretarze i ja. Na niższym piętrze mieszkał drugi biskup pomocniczy, proboszcz parafii Królowej Ameryk, a nieraz także asystent proboszcza. Rezydencja – apartament – miała na najwyższym piętrze sześć mieszkań i kuchnię, a w drugim skrzydle jadalnię i pokoje zajmowane przez McCarricka. Na niższym piętrze znajdowały się trzy mieszkania” – wylicza kard. Farrell.
Wyjaśnia, że jako biskup pomocniczy zajmował się sprawami administracyjnymi diecezji, podczas gdy funkcję wikariusza ds. duchowieństwa sprawował McCarrick.
Na pytanie Torniellego, czy kiedykolwiek zaobserwował niewłaściwe zachowanie McCarricka albo był świadkiem wizyt składanych w rezydencji arcybiskupiej przez kleryków, kard. Farrell odpowiada przecząco. “W czasie w którym mieszkałem w rezydencji, nigdy nie widziałem, aby McCarrick zachowywał się w niewłaściwy sposób. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział kleryków w rezydencji arcybiskupiej” – podkreśla.
Na prośbę dziennikarza, przywołuje też sytuację, w której po raz pierwszy usłyszał o niewłaściwym zachowaniu ówczesnego arcybiskupa. “Kiedy uczestniczyłem w rekolekcjach dla biskupów z regionu, w styczniu 2003 r., zapytałem bp. Michaela Saltarelliego, który był wcześniej wikariuszem ds. duchowieństwa u McCarricka w Newark [McCarrick był arcybiskupem Newark od 1986 r., przed objęciem funkcji metropolity Waszyngtonu – przyp. KAI], jak pracować z kardynałem, biorąc pod uwagę, że jest on tak różny od poprzedniego arcybiskupa. Pod koniec naszej rozmowy zapytał mnie, czy McCarrick zabierał seminarzystów na plażę, ale w żadnym momencie nie odniósł się do jakiegokolwiek złego zachowania. Nie zastanawiałem się nad tym zbyt wiele, ponieważ nie mieliśmy domu nad morzem, a większość naszych seminarzystów nie należała do seminarium w Waszyngtonie. Od tamtego czasu nie pamiętam jakiejkolwiek rozmowy na temat niewłaściwego zachowania kardynała. Byłem blisko arcybiskupów Gabriela Montalvo i Pietro Sambiego, dwóch nuncjuszów apostolskich za moich czasów w Waszyngtonie i także oni nie uczynili przy mnie jakiejkolwiek wzmianki” – szczegółowo opowiada watykański hierarcha.
Tornielli pyta także o to, w jaki sposób McCarrick i archidiecezja traktowała przypadki nadużyć seksualnych wobec małoletnich. W odpowiedzi kard. Farrell przypomina, że archidiecezja waszyngtońska była jedną z pierwszych, w których powołano świecką radę rewizyjną (Lay Review Board), która wyznaczała ścieżki postępowania i weryfikowała wszystkie zgłaszane przypadki. Także kanclerzem rady był człowiek świecki. “Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek kardynał postąpił wbrew ich opinii” – mówi kard. Farrell.
Na prośbę watykanisty, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia odnosi się też do zarzutu abp. Viganò, jakoby “nie mógł nie wiedzieć” o nadużyciach seksualnych, jakich dopuszczał się McCarrick.
“Nie poznałem abp Viganò w Waszyngtonie. Wydaje mi się, że abp Sambi zmarł latem 2011 r. i Viganò został mianowany zaraz potem. Ja przeniosłem się do Dallas cztery lata wcześniej. Wiem też, że nie było żadnej skargi na McCarricka w czasie jego biskupstwa w Waszyngtonie. Został mianowany do Waszyngtonu w 2001 r. przez Jana Pawła II, dlaczego więc miałbym myśleć, że może być coś niepoprawnego w jego «sposobie bycia»? Był biskupem przez wiele lat i, przynajmniej pozornie, cieszył się wielkim poważaniem wśród innych biskupów” – wyjaśnia kard. Farrell.
Na zakończenie Tornielli nawiązuje też do zgromadzenia Legionistów Chrystusa, do którego kard. Farrell wstąpił w 1966 r. Dziennikarz pyta, czy hierarcha, podczas lat spędzonych w tym zgromadzeniu, kiedykolwiek wiedział o przestępstwach na tle seksualnym, których dopuszczał się założyciel Legionistów Chrystusa o. Marcial Maciel. Farrell zaprzecza, przypominając zarazem, że nie pełnił w zgromadzeniu żadnych funkcji kierowniczych, ani nie był przełożonym żadnej wspólnoty. “Poproszono mnie, bym był jego kierowcą, kiedy odwiedzał Rzym. Nic więcej” – oświadczył prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.