– Wiara w pracy to nie tylko uczciwość i etyczne postępowanie. Chodzi o rozeznawanie Bożej woli, co robić w konkretnych sytuacjach – mówią Marek i Dorota Maczugowie ze Wspólnoty Chemin Neuf.
Czy praca to walka o przetrwanie, czy droga do pełni życia, a nawet powołanie? Jak ma się ona do życia duchowego? Czy Bóg omija korporacje? – To zaczęło się osiem lat temu... – rozpoczyna Marek. – W naszej wspólnocie pojawiło się pragnienie, aby dzielić się tym, co dotyczy pracy. Dziś ludzie spotykają się w małych grupach w kilku rejonach Polski. Są też spotkania weekendowe i rekolekcje dla chętnych. Pojawiają się osoby różnych zawodów, na różnych stanowiskach, w różnym wieku – wymienia.
Marek i Dorota są odpowiedzialni za misję Wiara i Praca prowadzoną przez Chemin Neuf. To jedna z propozycji tej międzynarodowej wspólnoty katolickiej, o powołaniu ekumenicznym, założonej w 1973 r. we Francji przez jezuitę o. Laurenta Fabre’a i kilka małżeństw. Dziś wspólnota liczy prawie 2000 członków w około 30 krajach. W Polsce główny dom znajduje się w Warszawie-Wesołej, gdzie Chemin Neuf prowadzi parafię pw. Opatrzności Bożej.
Trójka dzieci i nic więcej
Marek i Dorota są we wspólnocie od kilkunastu lat. W tym czasie byli zaangażowani m.in. w formację Kana dla małżeństw. – Wiele mówi się o małżeństwie, a brakowało przestrzeni, gdzie moglibyśmy zapraszać Boga do naszej pracy. Ktoś powie, że życie wiary ma swoje zasady, a praca swoje. A przecież praca ma być jednym z miejsc, gdzie żyjemy wiarą – zauważa Marek.
Zanim trafili do wspólnoty, przez 11 lat byli świeckimi misjonarzami na Syberii. – Żyliśmy z dnia na dzień. Po powrocie do Polski musiałem podjąć pracę zarobkową, aby utrzymać rodzinę. Wtedy nie myślałem o pracy jak o powołaniu, ale jako konieczności – opowiada.
– Mieliśmy trójkę dzieci i nic poza tym. Na misjach nie zbija się kapitału – uśmiecha się Dorota. Praca Marka nie wystarczała na utrzymanie. Dorota zajmowała się dziećmi i domem. – Widziałam ciemną plamę, jeśli chodzi o naszą przyszłość zawodową. W tym czasie na rekolekcjach usłyszałam słowo, jak gospodarz powołuje robotników – w różnych porach. I to mnie dotknęło, uwierzyłam, że przyjdzie mój czas – mówi.
Dorota, z wykształcenia psycholog, rozpoczęła szkolenia z psychoterapii. – Powoli otwierały się furtki. To, że dziś pracuję jako psychoterapeuta, jest dla mnie dowodem wierności Pana Boga. Słowo z rekolekcji stało się rzeczywistością – uważa.
Dla Marka kolejne lata też były przełomowe. – Założyłem własną firmę. Zacząłem osiągać sukcesy. Wtedy dotarło do mnie, że praca to zadanie, do którego Bóg mnie powołuje. To było najważniejsze wydarzenie na mojej drodze zawodowej.
Nie zawsze jest łatwo. Marek mówi, że kilka razy doświadczył sytuacji, która wydawała się nie do przejścia. – W pewnej chwili okazało się, że wszystko może być stracone i trzeba znowu zaczynać od zera. Takie sytuacje są zawsze dla mnie czasem pytań: „Czego chcesz mnie nauczyć, Panie?”; „W jaki sposób mnie poprowadzisz?”. W takich momentach zawsze przemawia do mnie słowo Boże.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).