O Festiwalu Życia, podróży do Santiago de Compostela i otwartości na latanie z wiarą opowiada o. Tomasz Maniura OMI.
Szymon Zmarlicki /Foto Gość
Przewodnik NINIWA Team wskazuje na mapie miejsce, do którego udadzą się w tym roku – hiszpańskie sanktuarium św. Jakuba.
Czy po tych wszystkich emocjach związanych z festiwalem uda się Ojcu przestawić na rytm wyprawy rowerowej, czy przyjdzie to dopiero wraz z pierwszymi przejechanymi kilometrami?
Życie pokaże, bo można nastawiać się i planować, ale nie da się do końca przewidzieć, jak będzie. Wyprawę, nawet bardziej niż festiwal, tworzą ludzie, bo tam nie będzie przygotowanych konferencji, programu itd., tylko trzeba jechać. Ale w głębszym sensie w obu przypadkach chodzi o to samo – o spotkanie z Jezusem. I festiwal, i wyprawa są wezwaniem do życia z wiarą, by dać się prowadzić Bogu. Na pewno trzeba będzie podołać wysiłkowi fizycznemu, ale to jest zewnętrzna trudność. Bo jeśli to, co najważniejsze, jest dobrze poukładane w głowie i w sercu, to wtedy ten wysiłek jest do przeskoczenia.
W tym roku uczestnicy nie tylko jadą, ale też idą w intencji młodych przy okazji zbliżającego się synodu biskupów, który będzie im poświęcony. Jakie dostrzega Ojciec, jako oblacki duszpasterz młodzieży, najważniejsze potrzeby ludzi młodych w dzisiejszym świecie?
To, czego młodzi i wszyscy ludzie od zawsze potrzebują, a mają tego dzisiaj znacznie mniej, to akceptacja i przyjęcie ich takimi, jakimi są. Obecnie wielu młodych jest porzuconych przez dorosłych, którzy gonią za pracą i różnymi innymi rzeczami, nie mając na nic czasu. Dorasta pokolenie samotnych. Młodzi są dziećmi ulicy, choć teraz nie jest to fizyczna ulica, lecz jeszcze gorsza – internetowa. Dlatego wyprawa – obojętnie, czy rowerowa, czy piesza, czy jakakolwiek inna – daje młodym poczucie prawdziwej obecności z tymi, którzy w niej uczestniczą. Mogą nawiązać relacje, porozmawiać, przeżywać, wyrazić siebie i poczuć się wartościowymi ludźmi. Może za rok uda się dołączyć wyprawę kajakarską lub w jeszcze innej formie, bo to pociąga kolejnych młodych.
NINIWA Team jest otwarty na pływających albo… latających?
W tym roku przekształciliśmy akcję Together [organizowania innych wypraw w jedności z NINIWA Team – przyp. red.], by w tej samej intencji różne grupy nie tylko jeździły na rowerach, ale także chodziły pieszo, a nawet zgłosiła się jedna wyprawa żeglarska. Jesteśmy otwarci na wyprawy z wiarą, a czy forma będzie jeżdżona, chodzona, pływana czy jakakolwiek inna, to jest już drugorzędne. Wtedy wysiłek przeżywany we wspólnocie jednoczy z Bogiem i ludźmi. Cieszę się, że od tego roku nie nazywamy już wypraw tylko rowerowymi, a w kolejnych latach może znajdą się tacy, którzy potrafią przeżywać wiarę na spadochronach, motolotniach… Na pewno ja nie mam takich zdolności, ale oby znaleźli się tacy ludzie – byle lecieli z wiarą!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.