Każda wspólnota ma tendencję do zamykania się we własnej strukturze, która daje poczucie bezpieczeństwa. To, co było na początku świeże i nowe, staje się powoli skostniałe – i życie zanika. Na szczęście w Kościele Duch Święty nie śpi. To właśnie dlatego jest on od dwóch tysięcy „w kryzysie” – i żyje! Znak, 4/2007
Młodzi mają problem z wiernością w miłości. Mają problem z podejmowaniem decyzji wiążących na całe życie. Mają problem z definicją miłości. Tej zaś nie można się nauczyć inaczej niż we wspólnocie: rodzinnej, parafialnej, w seminarium duchownym, w szkolnej klasie, w Kościele… Można tego nauczyć jedynie własnym przykładem. Czy jesteśmy wspólnotą w Kościele w Polsce? Jaką wspólnotą?
Żeby ją zacząć budować, trzeba wrócić do źródeł. Jeśli Kościół to ciało Chrystusa – to Kościół miłujący, ubogi, sługa wszystkich, szczególnie najmniejszych. Wolny od władzy na tym świecie. Odważnie głoszący swego Mistrza życiem i słowem. Głoszący miłosierdzie przed sprawiedliwością. Czy do takiego Kościoła dążymy wszyscy? Tylko taki Kościół będzie pociągający dla młodych. Wielu z nich ma obraz Kościoła taki, jaki przekazują media. A jest to, siłą rzeczy, obraz wykrzywiony, bo media karmią się sensacją.
Niedawno głosiłam rekolekcje dla gimnazjalistów w małym miasteczku. Pokazałam im zdjęcia z Polski i świata. Z jednej strony zobaczyli wszelkie możliwe nieszczęścia: głód, wojny, dzieci ulicy, bezdomnych, ofiary przemocy w rodzinie… Z drugiej strony – pomoc niesioną potrzebującym zarówno przez młodych, często ich rówieśników, jak i przez ludzi starszych. Powiedzieli mi później: „Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że są jeszcze ludzie gotowi na takie poświęcenie w imię Chrystusa”. Zobaczyli Kościół żywy. Zobaczyli dobro.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.