Dziennikarstwo to pokazywanie i objaśnianie świata odbiorcom. Myślę, że każdy człowiek jest zainteresowany tym, co dzieje się troszeczkę dalej niż na jego podwórku, ponieważ zwłaszcza dzisiaj, w dwudziestym pierwszym wieku, to co dzieje się gdzieś daleko, dotyczy nas wszystkich.
Dlaczego pisze Pani o religii, a zwłaszcza o Kościele?
Nie potrafię dokładnie wyjaśnić, jak to się stało, że zajmuję się głównie tą tematyką. Gdy zaczęłam pracować w „Rzeczpospolitej”, od czasu do czasu pisywałam o wydarzeniach religijnych, zwłaszcza związanych z kolejnymi pielgrzymkami papieskimi. W 1995 roku zastąpiłam kolegę, który zajmował się tą problematyką na łamach gazety. Okazało się, że dobrze się w tym czuję i tak już zostało. A o Kościele katolickim piszę przede wszystkim dlatego, że odgrywa ważną rolę w Polsce, stanowi istotną część życia społecznego, więc ktoś musi się tym zajmować... Wcześniej pisałam głównie o polityce wewnętrznej i zaczęło mnie to męczyć, wydawało mi się trochę jałowe. W tej dziedzinie wszystko jest takie doraźne...
Z wykształcenia jest Pani historykiem. Czy nie myślała Pani o podjęciu studiów teologicznych ze względów zawodowych?
Kiedy zajęłam się tematyką kościelną, odkryłam, że mam bardzo mało wiedzy. Szukałam nawet jakichś dwuletnich kursów, ale nie znalazłam, a nie bardzo mogłam podjąć pięcioletnie studia teologiczne. Dlatego bardzo dużo czytałam i nadal czytam, zdobywając niezbędną wiedzę sama. A poza tym uczę się podczas pracy. Wszystkie spotkania i rozmowy z teologami bardzo dużo mi dały.
Czy jest Pani katoliczką?
Uważam, że o Kościele profesjonalnie może pisać również niekatolik.
Czym jest dla Pani Kościół?
Media są zainteresowane Kościołem przede wszystkim jako instytucją uczestniczącą w życiu publicznym, a mniej działalnością duszpasterską, tym co dotyka sfery duchowej człowieka, jego wiary.
Czy próbuje Pani oddzielać zawód od swej wiary?
W pracy staram się rozgraniczać te dwie sfery, ale zdaję sobie sprawę, że każdy dziennikarz-katolik staje wobec problemu „jak mam pisać o Kościele, do którego należę?”, zwłaszcza jeśli czyni to w mediach świeckich. Ja staram się pamiętać, że Kościół pochodzi od Chrystusa, ale równocześnie jest to instytucja, którą tworzą ludzie - świeccy i duchowni - podejmujący decyzje, działania itp., wszystko to, co można opisywać. Szacunek do Kościoła nie oznacza, że nie można opisywać, a także krytykować pewnych działań ludzkich.