Gdyby ktoś powiedział im, że trafią do zakonu, popukałyby się w czoło.
Taka jest opowieść siostry Elwiry Petrozzi, założycielki znanej na całym świecie wspólnoty Cenacolo. Modliła się już w swym zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia od kilkunastu lat, gdy odczuła w sercu bardzo intensywny impuls: ma założyć dom dla narkomanów. Przez dziesięć lat co roku chodziła do przełożonej i pytała, czy może wystartować z nowym dziełem. Ale zawsze słyszała to samo: Nie dasz rady. Jesteś słaba, nie masz żadnego przygotowania. Co to za dziwne pomysły? Odpowiadała pokornie: – To prawda, ale nie mogę już więcej spać spokojnie. Wewnątrz mnie narasta potężny wulkan i czuję, że muszę dać odpowiedź Bogu, od którego otrzymałam dar nawracania młodych. W końcu wulkan wybuchł: głos stał się tak intensywny, że mniszka poddała się. Po 10 latach założyła pierwszy dom.
Dostała zrujnowany budynek we włoskim Saluzzo. Wspólnota rodziła się w ogromnych bólach. Elwira kompletnie nie wiedziała, co robić. Słuchała głosu Ducha Świętego. Dostała ruinę. Zamieszkały w niej trzy siostry zakonne. Chciały modlić się, by rozeznać, co mają robić. Ale Pan Bóg zrobił im kawał – śmieją się chłopcy z Cenacolo. – Już po tygodniu zgłosiło się czterech facetów. Przyszli sami, nikt ich nie ciągnął za uszy. „Słyszeliśmy, że siostra przyjmuje narkomanów” – wypalili. – To dzieje się zbyt szybko – przestraszyła się Elwira i w pierwszej chwili chciała nawet odprawić chłopców z kwitkiem, ale zaraz potem pomyślała: Jak mogłabym ich odrzucić? Zostali.
Żyli w ogromnym ubóstwie. Nie mieli dosłownie nic. Cztery ściany bez drzwi i okien, wszędobylskie chwasty. Kiedyś zakonnica wybrała się do centrum Saluzzo. Stanęła przed witryną sklepu z narzędziami i pomyślała: Jaka szkoda, że nie mogę ich kupić. I wtedy podszedł do niej nieznajomy mężczyzna i zapytał: – Na co siostra tak patrzy? – Na narzędzia. Bardzo by się nam przydały – westchnęła. A on wszedł do sklepu i wyszedł z dwiema łopatami. – W tym momencie odkryłam, że chcę otworzyć dom na zasadzie totalnego zaufania do Opatrzności – opowiada dzisiaj siostra. Członkowie wspólnoty nie mogą kupować jedzenia. Czekają, aż dostaną je „z góry”. Rozmawiałem z chłopakami, którzy żyją we wspólnocie od kilku lat. Nigdy nie byli głodni…
Przy zakładaniu trzeciego domu wspólnoty Elwira musiała nawet opuścić rodzimy zakon. Kochała swe zgromadzenie, składała w nim śluby, ale przełożonym wydawało się, że zakładanie domów dla narkomanów jest jedynie kaprysem zakonnicy. Przez dwa lata Elwira żyła jako siostra bezhabitowa. Była to dla niej trudna lekcja pokory. Ludzie szeptali: Ciekawe, co przeskrobała, że ją wywalili? Dopiero, gdy władze zgromadzenia rozeznały, że to dzieło Boże, a nie wymysł mniszki, przyjęły ją z powrotem. Dziś, po 25 latach od chwili założenia wspólnoty, w prawie 60 domach na całym świecie modli się 1500 młodych. Z błyskiem w oku opowiadają o uśmiechniętej włoskiej zakonnicy, która wsłuchana w głos Ducha Świętego dokonała niemożliwego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.