Często młodemu człowiekowi wydaje się, że jest dorosły i wie o życiu i świecie na tyle sporo, że może sam bezpiecznie decydować o swoim losie, nie chce nawet słyszeć o trosce rodzicielskiej. Ale często też przekonuje się, że ta samodzielność sprowadza nań kłopoty.
Na tym budując, trzeba nam jednak sięgać dalej i wyżej niż pozwalają na to ograniczone dziecięce możliwości. Możliwości rozwoju poprzez kolejny etap, zapisane są najpierw w naszej naturze. Będą to wszystkie naturalne – dane nam od Boga zdolności poznawania. A zaczyna się wszystko od tej władzy, którą wszyscy posiadamy, ale, jak pokazuje doświadczenie, nie wszyscy należycie z niej korzystamy. Rozum jako możliwość odkrywania Prawdy, pozwala poznawać treści rzeczywistości widzialnej i wyciągać wnioski. Jest tu też możliwość poznawania tego wszystkiego, co Bóg Ojciec ma nam do powiedzenia o nas i świecie wokół nas. To wszystko zaś ma stanowić materiał, który może być wykorzystany do budowania siebie. Trudno wyobrazić sobie człowieka nie chłonącego i nie zastanawiającego się, nie myślącego nad tym co stanowi jego codzienność. Chrystusowe wezwanie „kto ma uszy niechaj słucha” (Mt 11,15), można by z powodzeniem sparafrazować: kto ma rozum, niechaj myśli.
Jesteśmy zatem przez Boga wciąż wzywani, by wiara nasza stawała się wciąż bardziej dojrzała – świadoma. By przemieniała się w osobisty wolny i uświadomiony wybór Boga i swojego wobec Niego poddania. Trzeba nam więc wejść w czas, gdy zaczniemy stawiać sobie pytania poszukując odpowiedzi, gdy będziemy przeżywać czas buntu wobec pozornych sprzeczności między rzeczywistością Boga a szarą i dość brutalną codziennością, gdy doświadczymy także wątpliwości wobec tego wszystkiego, co już nam się wydawało mamy poukładane. I tak jak czas młodości bywa często czasem buntu, stawiania pytań i poddawania wszystkiego w wątpliwość, tak i na drodze wiary, wchodząc w ten właśnie etap, to właśnie przychodzi nam przeżywać.
Pytania i wątpliwości które napotykamy na drodze rozwoju nie powinny nas przerażać. Nie są one bowiem niczym złym. Nie stanowią same w sobie materii grzechu. Mogą natomiast prowadzić do odejścia od Boga, gdy się je zostawia bez odpowiedzi, albo szuka się bez używania rozumu i tam, gdzie się nie znajdzie. Stanowią one raczej inspirującą okazją do poszukiwania. I tu niestety dość rzadko bywa, że szukamy odpowiedzi i rozwiązania dylematów tak do końca. Niestety też dość rzadko używamy własnego rozumu by spokojnie poznać, przemyśleć i poddać w ten sposób weryfikacji napotykane rozwiązania. Częściej zadowalamy się wygodnymi na dany moment dla nas interpretacjami, które skądś tam do nas docierają, a które najczęściej okazują się być pułapką. Bo są najzwyczajniej w świecie głupie, czyli pozbawione rozumnego wsparcia i sensu. Są natomiast pozornie dość atrakcyjne, bo oparte na zasadzie iż sensacja łatwiej się sprzedaje. Do tego jeszcze bardziej niż inne hałaśliwie zachwalane. Dorastając w wierze, trzeba nam koniecznie nauczyć się uważnego przyglądania się wszystkiemu co nam proponują, by rzetelnie poznając wyciągać właściwe wnioski. I w ostateczności dokonywać wyborów, które uznamy za najlepsze dla siebie. Powtórzmy jednak z naciskiem: poznawać rzetelnie i myśleć. To warunek sine qua non dojrzewania do wydawania zdrowych owoców. Kolejną ważną w tym poznawaniu sprawą są źródła do których sięgamy. Dzisiaj fascynujące wydaje się wszystko. I bywa że sięgamy do zupełnie obcych nam źródeł, dających jedynie pozorne odpowiedzi, albo częściowe rozwiązania. Krótko mówiąc, trzeba byłoby sobie przyswoić prawdę zawartą w stwierdzeniu poety: „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie” (Stanisław Jachowicz). Zamiast więc szukać gdzieś daleko, w rozwijaniu wiary sięgać należałoby do tego, co nam powinno być najbliższe – Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego i nauczanie Kościoła. Jest jeszcze rzecz ważna w pojawianiu się pytań i wątpliwości. Aby nigdy nie zostawiać ich bez odpowiedzi, bez rozwiązania przynajmniej częściowego. Szukać dotąd, aż się znajdzie. Bo pozostawiona jakakolwiek wyrwa w spójnym obrazie siebie, odbija się w przyszłości nieumiejętnością poradzenia sobie z coraz poważniejszymi problemami. A do tego braki w odnajdowaniu rozwiązań, skutkują fałszywym obrazem Boga, siebie samego i świata nas otaczającego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.