– Byłyśmy już wyczerpane przerzucaniem siana. I wtedy westchnęłam: Panie Boże, świętym pomagałeś, a nam nie pomożesz? I wtedy na bezchmurnym niebie zjawiła się trąba powietrzna.
Koniec świata
W Rybnie zamieszkały trzy siostry: Gertruda, Jana i Scholastyka. Dziś mieszka już siedem. Zaczęli przychodzić miejscowi. Pomagają, ile można. Przejęli się słowem: „Duch mój spocznie w klasztorze tym. Błogosławić będę szczególnie okolicy, gdzie klasztor ten będzie” („Dzienniczek”, 570). Gdy siostry kupowały w GS-ie poziomnicę i kosę, sołtys złapał się za głowę; Boże, baby się biorą za budowę! Koniec świata! I przysłał ludzi do pomocy.
– Ksiądz prosił, byśmy zajęły się scholą. Małe dzieci, od pięciu do dwunastu lat. A ja ostatnio przeczytałam w „Dzienniczku”: „Nagle ujrzałam gromadę dzieci, które na wiek więcej nie miały jak od pięciu do jedenastu lat”. Faustyna wszystko przewidziała! I to wtedy, gdy nas jeszcze nie było na świecie – cieszy się siostra Gertruda. Muszę odetchnąć. Spaceruję po sadzie. Czy to możliwe, by ta uboga chatka była zapisana w Bożych planach przygotowania świata na Paruzję? – myślę.
Dotykam drewnianych krat, które oddzielają nas od śpiewających nieszpory sióstr, wiercę się w skrzypiącej ławce, patrzę na zniszczoną podłogę starej plebanii. I zawstydzam się. A czy to możliwe, by betlejemska stajnia stała się centrum wszechświata? Coraz lepiej czuję, co przeżywał w Wilnie ksiądz Sopoćko, gdy ruda, piegowata Faustyna szepnęła mu w konfesjonale: „Znam księdza. Jezus opowiedział mi o księdzu”.
Ołtarz siostry dostały w prezencie. Jest przycięty, oryginalny nie mieścił się w kaplicy. Na nim barwny łowicki pasiak. – Przyniosła go nam kobieta i mówi: kiedyś chciałam go dać na pewien ołtarz, ale nie pasował. Może tu się nada? – A na jaki ołtarz pani go chciała dać? – spytały siostry. I okazało się, że miał trafić na ten sam ołtarz.
Ale dopiero teraz, gdy ołtarz trafił do Rybna i został spiłowany, obrus pasował jak ulał – śmieją się siostry. – Jezus zapowiedział, że to miejsce będzie łączyło niebo z ziemią. Gdy kiedyś nie miałyśmy siły zbierać siana, zesłał nam trąbę powietrzną, która sama je przesunęła. W tym miejscu uwierzy nawet niewierzący – myślę. – Gdy słyszę dwugodzinną opowieść o cudach związanych z tym malutkim domkiem, zastanawiam się, czy nie napisać książki „Niewiarygodne przygody sióstr w czerwonych welonach”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.